Wówczas Piłat wziął Jezusa i kazał Go ubiczować. A żołnierze uplótłszy koronę z cierni, włożyli Mu ją na głowę i okryli Go płaszczem purpurowym. Potem podchodzili do Niego i mówili: «Witaj, królu żydowski! » I policzkowali Go. […] Zabrali zatem Jezusa. A On sam dźwigając krzyż, wyszedł na miejsce zwane Miejscem Czaszki, które po hebrajsku nazywa się Golgota (J 19, 1-3.16-17).
Pan Bóg otworzył Mi ucho, a Ja się nie oparłem ani się cofnąłem. Podałem grzbiet mój bijącym i policzki moje rwącym Mi brodę. Nie zasłoniłem mojej twarzy przed zniewagami i opluciem. Pan Bóg Mnie wspomaga, dlatego jestem nieczuły na obelgi, dlatego uczyniłem twarz moją jak głaz i wiem, że wstydu nie doznam (Iz 50, 5-7).
Jezus skazany przez Piłata na śmierć został oddany w ręce żołnierzy. W ich oczach stanowił niewielką wartość. Kara śmierci przez ukrzyżowanie była bowiem karą haniebną. Rzymianie skazywali na nią zwykle buntowników i niewolników. Również dla Żydów ukrzyżowanie było karą hańbiącą i tragiczną: Jeśli ktoś popełni zbrodnię podlegającą karze śmierci, zostanie stracony i powiesisz go na drzewie – trup nie będzie wisiał na drzewie przez noc, lecz tegoż dnia musisz go pogrzebać. Bo wiszący jest przeklęty przez Boga (Pwt 21, 22-23).
Zanim Jezus wziął na swoje ramiona krzyż został poddany dodatkowym cierpieniom i upokorzeniu, jakim było biczowanie i cierniem koronowanie. W czasach Jezusa chłosta była karą powszechnie znaną i stosowaną. Żydzi stosowali trzydzieści dziewięć uderzeń biczami i rózgami. W taki sposób biczowano Pawła i apostołów. Jednak według zwyczaju rzymskiego liczba uderzeń pozostawała w gestii sędziego lub biczujących. Stosowano dwa rodzaje biczów; flagra, czyli bicze z żelaznych łańcuszków, zakończonych kostkami i kulkami ołowiu, oraz flagella, bicze z rzemieni i rózgi z gałązek wiązu. Kolumnę do biczowania stanowił szeroki i niski pień, co zmuszało biczowanego, odartego z szat, do napinania skóry, tak, że uderzenia rzemienia wgryzały się w nią jeszcze mocniej.
Żołnierzom nie wystarczył jednak widok Ubiczowanego, którego ciało było jedną wielką raną. Zapragnęli jeszcze „zabawić” się Nim. Zapewne byli na procesie u Piłata i słyszeli, jak Jezus nazwał siebie królem. Wykorzystali więc sytuację, aby wyszydzić wschodni rytuał królewski. Inspiracją były zapewne „zabawy” organizowane z okazji Święta Saturna. Polegały one na wybieraniu króla, który przez trzy dni posiadał całkowitą wolność, a po ich upływie odzierano go z szat królewskich, biczowano i wieszano. Jest też możliwe, że pomysł zaczerpnęli z „gry w króla” („basilikos”), której ślady odnaleziono na dziedzińcu Lithostrotos.
Żołnierze wyszydzili Jezusa jako króla, proroka i Syna Bożego. Na pośmiewisko ubrali Go w „królewski” purpurowy płaszcz, włożyli Mu na głowę koronę, którą uwili z cierni palestyńskiego głogu (jujuba), a do ręki zamiast berła trzcinę. Następnie szydersko kłaniali się przed Nim i policzkowali Go.
Po barbarzyńskich torturach, włożono na Jezusa krzyż. Rozpoczęła się Via dolorosa. Według prawa rzymskiego skazany sam musiał nieść poprzeczną belkę („patibulum”) na miejsce egzekucji. Ważyła ona około czterdziestu pięciu kilogramów. Na czele tej niezwykłej „procesji” szedł oficer odpowiedzialny za wykonanie wyroku, który również stwierdzał zgon skazanego. Towarzyszyło mu przynajmniej czterech żołnierzy, a w wypadku rozruchów, nawet stu.
Przy drugiej stacji drogi krzyżowej zapytajmy, jak Jezus przeżywał bolesne chwile biczowania, cierniem koronowania, wyśmiania i odrzucenia? Zapewne w milczeniu, ofiarując je za grzechy świata. Dręczono Go, lecz sam się dał gnębić, nawet nie otworzył ust swoich. Jak Baranek na rzeź prowadzony, jak owca niema wobec strzygących ją, tak On nie otworzył ust swoich (Iz 53, 7). A ja nie słyszę – jak głuchy; i jestem jak niemy, co ust nie otwiera. I stałem się jak człowiek, co nie słyszy; i nie ma w ustach odpowiedzi. Bo Tobie ufam, o Panie! (Ps 38, 14-16). Milczenie Jezusa nie jest wyrazem Jego nieobecności czy buntu, lecz godności. Milcząc, postępuje jak sprawiedliwy, prześladowany, który całą nadzieję złożył w Bogu.
Gdy człowiek odrzuca Boga, znieważa Go, lekceważy, zadaje Mu ból i rany, On milczy. Milczenie Boga jest wyrazem Jego nieskończonej cierpliwości, miłosierdzia i troski o człowieka. Bóg nigdy nie odwraca się od swego stworzenia plecami. Zawsze ma otwarte serce i przywołuje do Siebie, przytula jak Jezus krzyż do swych ramion. Wszystkie ludzkie cierpienia i bóle, smutki i depresje, samotność i rozpacz są konsekwencją odrzucenia Boga i miłości.
Biczowanie i cierniem koronowanie są tradycyjnie uznawane jako ekspiacja Jezusa za grzechy przeciwko ludzkiemu ciału i pysze. Wojny, terroryzm, zabójstwa, aborcje, eutanazja, samobójstwa, manipulacje genetyczne, handel ludzkimi organami, pornografia i usługi seksualne, brak troski o godność i poszanowanie własnego ciała – to tylko niektóre grzechy godzące w życie i godność człowieka.
W jaki sposób biczuję dziś Jezusa moimi grzechami? Jakie ciernie dokładam do Jego korony? Czy szanuję życie, jego wartość i godność? Czy jestem promotorem cywilizacji życia czy śmierci? Jak zachowuję się wobec drwin i niezrozumienia? Czy potrafię znieść czasem dla Jezusa szyderstwa, które ranią moją duszę i godzą w moją tożsamość?
Panie Jezu, przepraszam za moje grzechy, które dziś ranią Twoje serce. Przebacz, że nie szanuję mojego ciała, zapominam, że jest świątynią Twojego Ducha. Przepraszam również za moją pychę, korzeń wszelkiego zła. Dziękuję, że zabrałeś moje grzechy na swój krzyż. Ufam, że nie brzydzisz się mną i mymi grzechami i zawsze mogę do Ciebie powrócić i przytulić się do Twojego kochającego serca. Dopomóż, bym zawsze miał siłę brać mój krzyż i nieść go z Tobą.
Obraz: Lidia Frydzińska-Świątczak