W modlitwie, którą Jezus nauczył swych uczniów, jest mowa o uświęceniu imienia Bożego: niech się świeci imię Twoje (Mt 6, 9). Świętość oznacza oddzielnie, odseparowanie pewnych wartości i rzeczy od codzienności, świeckości i przeznaczenie ich dla Boga, dla kultu, sacrum. Świętość w pierwszym rzędzie przysługuje samemu Bogu. On jest Pra-Święty, Zupełnie-Inny, z którym nie można niczego porównać… W odróżnieniu od człowieka właśnie w świętości ukazuje się Jego istota: „albowiem Bogiem jestem, nie człowiekiem, pośrodku ciebie jestem Ja-Święty (Oz 11, 9) (A. Grabner-Haider).

Bóg jest święty, a więc również Jego imię. Pisze Cyryl Aleksandryjski: Imię Boże jest święte ze swej natury, niezależnie od tego, czy je wymawiamy, czy nie… Prosimy, aby imię Boże zostało uświęcone w nas, abyśmy sami zostali uświęceni i prowadzili życie świętych. Bóg zawsze pozostanie święty, niezależnie od ludzkich postaw i odniesień. Cześć i uwielbianie imienia Bożego niczego istotnego chwale Bożej nie dodają, podobnie jak grzechy i zło nie ujmują. Mają jednak wpływ na ludzkie uświęcenie (lub zbrukanie, oddalenie od świętości, doskonałości). Święty Ireneusz mawiał, że chwałą Boga jest żyjący człowiek. W tym duchu całe (święte) życie ludzkie jest uświęcaniem Boga i jego imienia. Podobnie rozumuje Grzegorz z Nyssy: Kto się modli: „święć się imię Twoje”, ten jakby prosił Boga: wspomóż mnie swą łaską tak, abym stał się bez skazy, sprawiedliwy, napełniony Bożą bojaźnią, bym był człowiekiem, który powstrzymuje się od wszelkich złych uczynków, mówi prawdę, ćwiczy się w dziełach sprawiedliwości, jaśnieje czystością, przyozdabia się w mądrość i umiarkowanie, dąży do tego, co na górze, a ma w lekceważeniu sprawy ziemskie, prowadzi życie podobne aniołom.

Jest paradoksem, że imię Boże winno być między ludźmi uświęcane, tymczasem należy do najbardziej profanowanych, manipulowanych i pogardzanych. Martin Buber zauważa z bólem i pewną nutą ironii: Jakie inne słowo w ludzkim języku było tak źle traktowane, plamione i szpecone? Cała niewinna krew, przelana w jego imieniu, odebrała mu blask. Wszystkie niesprawiedliwości, które musiało przykryć, przysłoniły jego jasność. Wydaje mi się potwarzą nazywanie Najwyższego imieniem „Bóg”… Całe pokolenia zrzuciły ciężar swoich życiowych zmartwień na to słowo i przygniotły je do ziemi; teraz leży w pyle i nosi wszystkie ich ciężary. Pokolenia ludzi rozdzierały to imię swoim podziałem na partie religijne; zabiły i umarły dla tej idei i imię Boga nosi wszystkie ich odciski palców i ich krew. David Turoldo idzie jeszcze dalej. W imieniu Boga prosi: Ludzie nie wzywajcie mnie więcej… Nie wzywajcie więcej mojego imienia, przynajmniej dotąd, dokąd choć jedno dziecko jest niszczone przez was wielkich… Ludzie, nie wzywajcie mojego imienia przynajmniej przez wiele lat.

Wśród współczesnych form znieważania imienia Bożego katechizm katolicki wylicza bluźnierstwo i przekleństwa. Zarówno pierwsze jak i drugie dotyczą słów. Inna jest jednak ich waga. Bluźnierstwo wyraża się w używaniu wobec Boga słów, które są oznaką braku szacunku, agresji, złości czy nienawiści. Bluźnierstwo może dotyczyć również Maryi i świętych, a także sakramentów, Kościoła, miejsc czy oznak kultu. Słowa (lub czyny) bluźniercze mogą być wyrażane wobec innych lub w sercu. W obu przypadkach mają wagę grzechu poważnego. Oczywiście, jak w sytuacji każdego grzechu ciężkiego, muszą być dokonane w sposób wolny i świadomy. Nie będą więc grzechem bluźnierstwa wynikające z zaburzeń psychicznych.

Również w indywidualny sposób należy oceniać bluźnierstwa, które są następstwem długotrwałego i uciążliwego cierpienia, dramatów, śmierci bliskiej osoby. W czasie trwania choroby śmiertelnej pojawia się zazwyczaj na przemian etap depresji i buntu przeciw Bogu, połączonemu z bluźnierstwami. Na tym etapie człowiek chory neguje wszystkich i wszystko, a więc personel medyczny, rodzinę, przyjaciół, sposób udzielania pomocy i oczywiście Boga. Ofiarą gniewu stają się osoby przypadkowe i całe społeczeństwo. W rzeczywistości gniew i związane z nim bluźnierstwo nie jest agresją skierowaną wobec Pana Boga czy innych konkretnych osób, ale wynikiem rozpaczy i bólu związanego z pytaniem: dlaczego ja?
Bunt połączony z bluźnierstwem przeciw Bogu towarzyszy niejednokrotnie bólowi związanemu z odejściem bliskich osób. Taki bunt może stać się źródłem prawdziwego nawrócenia i zbliżenia do Boga, gdy w parze z nim pojawia się głębsza refleksja. Warto zauważyć, że w Biblii mamy wiele przykładów buntu i „dopuszczalnych” bluźnierstw przeciw Bogu, wyrażających się w braku akceptacji cierpienia i zła. Do najbardziej poruszających należy Księga Lamentacji, Księga Hioba i niektóre Psalmy pokutne, na przykład 22, którym modlił się Jezus na krzyżu.

Według nowego katechizmu bluźnierczy charakter ma nadużywanie imienia Bożego w celu zatajenia zbrodniczych praktyk, zniewalania narodów, torturowania lub wydawania na śmierć. Nadużywanie imienia Bożego w celu popełnienia zbrodni powoduje odrzucanie religii (KKK, 2148). Potwierdza to historia. Ewangelizacja siłą, wojny krzyżowe, inkwizycja, stosowanie wszelkiej przemocy i tortur w imię religii i Boga zwykle przynosiło odwrotne skutki. Podobnie jest i dzisiaj. Fanatyzm religijny fundamentalistycznych odłamów islamu czy religii hinduistycznych wiąże się jedynie z bólem, cierpieniem, złem i śmiercią. Każda żarliwość może okazać się ślepa. Można pod szyldem Boga służyć sobie, własnej korzyści i egoizmowi. W imię religii można dążyć do władzy, stosować przemoc, nietolerancję, siłę wobec inaczej myślących. W imię Boga siać niezgodę, nienawiść, fanatyzm. Jednak takie zachowania nie są nigdy wolą Boga. Twierdzenie, że „Bóg tak chce” jest bluźnierstwem. Bóg jest miłością, a nie siłą niszczącą, unicestwiającą natychmiast człowieka, który Go odrzuca.

Przekleństwa są niemal plagą współczesnego społeczeństwa, zwłaszcza wśród ludzi młodych. Istnieje jednak różnica między przekleństwami ulicznymi („łaciną kuchenną”), a bluźnierstwami. Te ostatnie wypowiadane świadomie są wyrazem braku szacunku wobec Boga i stanowią poważne wykroczenie przeciw Niemu. Z kolei „zwykłe, codzienne” przekleństwa mają wiele przyczyn. Przykładowo: brak właściwego wychowania w rodzinie, moda i popkultury (zwłaszcza młodzieżowe), chęć dostosowania się do innych, przyzwyczajenie, niska kultura umysłowa i etyczna. Przekleństwa królują wszędzie, od domów rodzinnych przez szkołę, po media, zwłaszcza Internet. Są nie tylko grzechem, ale wyrazem niskiej kultury i braku szacunku do człowieka. Sprawiają, że powoli zanika piękno języka, a dominuje brudny slang. Człowiek przeklinający nie liczy się z godnością innych, nawet osób starszych. Jego słowa wyrażają często cynizm i pogardę. Są dalekie od akceptacji, nie mówiąc już o miłości bliźniego.

Imię Boga jest święte i wyraża Jego istotę. Nie można go więc nadużywać w przypadkach błahych, prozaicznych. Wśród wielu form niewłaściwego używania Bożego imienia dominuje nadużycie i krzywoprzysięstwo.

Nadużycie Bożego imienia polega na używaniu go w sytuacjach błahych, nieistotnych, częstych i niepotrzebnych. Są osoby, które niemal w każdym zdaniu muszą wstawić przerywnik typu: „na miłość Boską!”, „rany Boskie!”, „na Boga!”, „Jezus Maria!”, „Matko kochana!”. Wyrażenia te, pozornie nieszkodliwe, należy usunąć ze słownictwa. Sprawiają bowiem, że Pana Boga miesza się do wszystkich spraw. Nierzadko imię Boże wymawiane jest obok przekleństw. Ponadto pojawia się rutyna. Bóg nie jest wtedy Panem, do którego należy odnosić się z szacunkiem i bojaźnią, ale kumplem, kolegą czy usługującym, wzywanym w najbardziej błahych sytuacjach. Takie beztroskie i manipulacyjne podejście do Boga sprawia, że gubi się wymiar sacrum. Imię Boże powszednieje, traci swą głębię i tajemnicę.

Inną formą nadużywania Bożego imienia jest krzywoprzysięstwo. Przysięga bądź przyrzeczenie jest powoływaniem Boga na świadka. Oznacza odwoływanie się do prawdomówności Bożej jako do rękojmi swojej własnej prawdomówności (KKK, 2150). Złamanie przysięgi lub kłamstwo w imię Boga stanowi naruszenie prawdy i świętości Stwórcy. Jezus ogłaszając Nowe Prawo w Kazaniu na Górze wzywał do życia w prawdzie i przejrzystości: Słyszeliście również, że powiedziano przodkom: Nie będziesz fałszywie przysięgał, lecz dotrzymasz Panu swej przysięgi. A Ja wam powiadam: Wcale nie przysięgajcie – ani na niebo, bo jest tronem Bożym; ani na ziemię, bo jest podnóżkiem stóp Jego; ani na Jerozolimę, bo jest miastem wielkiego Króla. Ani na swoją głowę nie przysięgaj, bo nie możesz nawet jednego włosa uczynić białym albo czarnym. Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi (Mt 5, 33-37). Stare Przymierze zakazywało fałszywej przysięgi, gdy ktoś z całą premedytacją kłamał, powołując się na Boga. Żydzi nie mogli wymawiać imienia Bożego, więc przysięgali na niebo, ziemię, Jerozolimę, własną głowę… Jezus wzywa do rezygnacji z każdej przysięgi. Zamiast słowa, które utraciło wartość, zachęca do prostoty, szczerości, przejrzystości, prawdomówności. Jest to postawa ubóstwa duchowego, wolności a także czystości serca, życia w prawdzie, bez zbędnych zawiłości.

Ukrywanie prawdy w potoku słów jest zakamuflowanym kłamstwem. Stąd wielkim wyzwaniem współczesności jest przywrócenie słowom ich wartości, sensu i piękna. Dzisiaj pilnie trzeba przywrócić wartość i świętość słowom, odkryć ich powagę. Przywrócić im pierwotną siłę. Zacząć przypisywać im energię, ładunek, który posiadają. Trzeba znowu zapalić w słowach światło, bo tylko tam będziemy mogli odkryć skarby, które się w nich zawierają, a więc traktować je z szacunkiem, ostrożnie używać (A. Pronzato).

fot. Pixabay