Jezu, kiedy patrzę jak upadasz

po raz drugi,

i na drodze leżysz,

to pytam siebie wtedy:

co uczyniłem, że tak cierpisz?

Ileż razy z bezmyślności

przekraczałem przykazania …

Ileż razy z naiwności

na złej ścieżce stawiałem kroki …

Potykałem się, upadałem …

A Ty ze mną!

Wierny towarzysz

mej ludzkiej niedoli!

Nigdy mnie nie opuściłeś …

Nie chciałeś pozwolić,

aby pozostał samotny …

Szukałeś mnie zawsze,

jak pasterz szuka swojej

zabłąkanej owcy …

Jezu, nie upadaj już więcej!

Przyrzekam, dołożę starań,

byś już więcej nie musiał

z ziemi się podnosić …