Nimrod to średniowieczna twierdza w północnej części Wzgórz Golan w Górnej Galilei, na grzbiecie pasma górskiego Antylibanu sięgającym około 800 metrów n.p.m. Jego arabska nazwa Qala’at Namrud oznacza „zamek na wielkim urwisku”. Z lotu ptaka przypomina psa: „Donżon górujący nad długą, przewężoną w środku linią fortyfikacji nadaje wielkiej fortecy krzyżowców wygląd psa obronnego czającego się do skoku. Jego podniesiona głowa zwrócona jest w stronę Damaszku; z tyłu poniżej znajduje się Banias, którego ma strzec. Z blanków murów obronnych widoczne są siostrzane zamki” (J. Murphy O’Connor). 

Twierdza została wzniesiona, by kontrolować drogę prowadzącą z Tyru poprzez dolinę Hula i Banias do Damaszku. Powstała w czasach krzyżowców; niemniej lansowana jest też opinia, ze jest dziełem Ajjubidów. Według pierwszej wersji w 1129 roku sekta asasynów oddała Banias królowi Baldwinowi II, który powierzył miasto Rejnierowi z Brus. Ten wzniósł fortecę. Do obecnych rozmiarów rozbudowali ją joannici, którzy przybyli do zamku w 1154 roku. Dziesięć lat później została utracona na rzecz Nur ad-Dina, władcy Damaszku. Dwie próby odbicia jej przez krzyżowców zakończyły się niepowodzeniem. Miejscowe źródła z kolei podają, że twierdza Nimrod została wybudowana około 1229 przez sułtana Al-Aziz Usmana, siostrzeńca Saladyna. Po 1260 roku sułtan Bajbars wzmocnił ją i dodał większe wieże. Pod koniec XIII wieku twierdza straciła znaczenie strategiczne i popadła w ruinę. W czasach tureckich służyła jako więzienie dla szlachty osmańskiej, zsyłanej do Palestyny. Pod koniec XVI wieku twierdza została opuszczona, a w XVIII wieku znacznie zniszczona przez trzęsienie ziemi.

Do twierdzy podjeżdżam autobusem. Droga wiedzie serpentynami przez pokryte niskimi drzewami Wzgórza Golan. Podziwiam odległe przestrzenie i imponujące widoki. Sam szczyt robi silne wrażenie. Twierdza swą strukturą została dopasowana do warunków topograficznych. Ze wszystkich stron otoczona jest stromymi urwiskami. Prowadzą do niej trzy bramy; dwie południowe i jedna zachodnia. Cały kompleks o długości czterysta dwudziestu metrów i szerokości stu pięćdziesięciu metrów otoczony jest murami i zbudowany z dużych, starannie ociosanych kamieni. Wzdłuż murów południowych i zachodnich zbudowano liczne prostokątne i półokrągłe wieże, kryte zaostrzonymi łukami. Cześć z nich jest dziełem krzyżowców, pozostałe – Nur al-Dina.

Podziwiam odrestaurowane dziś części twierdzy. Tuż za wejściem znajduje się cysterna z wodą gromadzącą dziś deszczówkę. Dalej sieć tajnych korytarzy z krętymi schodami i fragmentami pierwotnych tynków. Jedna z wież zawiera zachowane do dziś wachlarzowe sklepienie. Wieże zostały zaprojektowane w sposób strategiczny. Przeznaczone były do strzelania z łuków i kusz. Obrońca posiadał sporo miejsca wewnątrz twierdzy, zaś  napastnik jako cel tylko wąską szczelinę. Kamienie wystające z boku strzelnicy chroniły ręce łuczników.

Oglądając kunszt i strategie krzyżowców, dochodzę do głównego dziedzińca. Zawiera on otoczony wieżami  i chroniony fosą i mostem zwodzonym donżon. Była to wieża znajdująca się w centrum fortecy, najbardziej chroniona, która łączyła funkcje mieszkalne i obronne, Dzięki temu była zamieszkiwana również w czasie pokoju.

Po zwiedzeniu najważniejszych miejsc mam chwilę na podziwianie przyrody. Ze szczytu rozciąga się imponujący widok na Dolinę Hula, Jezioro Galilejskie i szczyt Hermon. Wokół zamku przepaście i pasma skalistych wzgórz, pokrytych roślinnością półpustynną, odwołującą do naszej tatrzańskiej kosodrzewiny.

Podziwiam krajobrazy i przywołuję przez chwilę bohatera tego miejsca. Żydzi łączą twierdzę Nimrod z postacią biblijną. Nimrod był prawnukiem Noego, wnukiem Chama i synem Kusza. Był „najsławniejszym na ziemi myśliwym” i według tradycji mieszkał na szczycie, gdzie obecnie wznosi się twierdza. Ale to jeszcze nie koniec. Według autora Księgi Rodzaju był on władcą i budowniczym Babilonii: „On to pierwszy panował w Babelu, w Erek, w Akkad i w Kalne, w kraju Szinear. Wyszedłszy z tego kraju do Aszszuru, zbudował Niniwę, Rechobot-Ir, Kalach i Resan, wielkie miasto pomiędzy Niniwą a Kalach” (Rdz 10, 10-12).

Postać Nimroda jest zagadkowa. Uczeni próbowali połączyć go z Ninurtą, bogiem-wojownikiem, patronem łowów, którzy według jednego z mitów polował na stworzenia mitologiczne. W późniejszej tradycji uważano go za budowniczego wieży Babel i wynalazcę bałwochwalstwa. Biblia nie potwierdza tych „rewelacji”. Według niej Nimrod był władcą imperium Mezopotamii. Historycy przyjmują, że opis biblijny odpowiada jej obszarowi około 2300 lat p.n.e.

Teza o budowie wieży Babel była podtrzymywana przez Józefa Flawiusza, żydowskiego historyka z I wieku. Według niego Nimrod zmotywował swój lud do budowy wieży Babel, która miałaby uchronić go przed ponownym potopem i uniezależnić od Boga. Gdy o tym myślę przypominają mi się zigguraty. Miały one charakter piramid stopniowych i górowały nad miastem, utwierdzając nie tylko jego sławę, ale również chwałę miejscowego bóstwa. Powstawały już w trzecim tysiącleciu przed Chrystusem, co odpowiadało opisowi biblijnemu. Zigguraty były symbolem dumy i pychy starożytnych mieszkańców ziemi, którzy nie godząc się na swoje miejsce we wszechświecie i pyszniąc się swoją potęgą, chcieli sięgnąć nieba i przejąć prerogatywy samego Boga (bóstwa) (por. Rdz 11, 1-9).

Myślę, że taką wieżę buduje dziś niemal każdy człowiek. Jest nią pycha. Współczesny człowiek sądzi, że jest autonomiczny, niezależny, wszechmocny. Uważa siebie za boga i centrum świata. Podobnie myślał władca starożytnego Tyru: „Ja jestem Bogiem, ja zasiadam na Boskiej stolicy, w sercu mórz – a przecież ty jesteś tylko człowiekiem a nie Bogiem, i rozum swój chciałeś mieć równy rozumowi Bożemu” (Ez 28, 2). Przypominam sobie jeszcze słowa Apokalipsy: „Ty bowiem mówisz: Jestem bogaty, i wzbogaciłem się, i niczego mi nie potrzeba, a nie wiesz, że to ty jesteś nieszczęsny i godzien litości, i biedny i ślepy, i nagi” (Ap 3, 17). Bogactwo, samowystarczalność, poddawanie się wpływom myślenia „światowego” sprawia, że człowiek popada w pychę, sądzi, że niczego nie potrzebuje. W rzeczywistości jest biedny i nagi, zatraca stopniowo najwyższe wartości. A przy tym jest ślepy. Nie widzi jak bardzo oddala się od Chrystusa, innych i siebie samego.

Opuszczam Nimrod z tą myślą i nadzieją, że Chrystus wciąż przychodzi i puka do drzwi ludzkich serc, jak sam o tym zapewnia: „Oto stoję u drzwi i kołaczę: jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego” (Ap 3, 20). Włoski biblista kardynał Gianfranco Ravasi komentuje: „Chrystus chodzi drogami świata. My jesteśmy zamknięci w środku naszych domów, w granicach naszego małego horyzontu. Gdyby On nie zapukał, pozostalibyśmy sami. Gdybyśmy nie otwarli, On poszedłby dalej. Łaska i wolność, Bóg i człowiek muszą się spotkać. Tylko w ten sposób dochodzi do komunii, wzajemnego uścisku, intymnej więzi”.

Więcej w książce: Ogród Boga. Stąpając po Ziemi Świętej, WAM 2019

fot. autor