Tradycja Kościoła wyróżnia trzy formy modlitwy: modlitwę ustną, rozmyślanie i kontemplację.

W modlitwie ustnej posługujemy się tekstami zaczerpniętymi od innych. Jest to pierwsza metoda modlitwy stosowana na drodze duchowego rozwoju. Zanim rozwiniemy się intelektualnie, emocjonalnie, duchowo, najpierw modlimy się ustami, powtarzając znane słowa, np. Ojcze nasz, Chwała Ojcu, Wierzę, Zdrowaś Mario, Aniele Boży, Anioł Pański, Pod Twoją obronę.

Rodzice ucząc dzieci modlitwy wiedzą, że ich treści przekraczają  możliwości zrozumienia ze strony dziecka. Mają jednak świadomość, że rozumienie przychodzi poprzez klimat emocjonalny i duchowy, który towarzyszy modlitwie. Ten klimat pozostanie w ich pamięci być może do końca życia.

Modlitwa ustna jest pierwszym krokiem w rozwoju modlitwy chrześcijańskiej, jednak towarzyszy nam przez całe życie, niezależnie od form i metod, które stosujemy. Modlitwa ustna jest stosunkowo prosta. Nie oznacza to jednak, że jest jakościowo gorsza.

Istotna jest umiejętność korzystania z modlitwy ustnej. Przy wyborze modlitw powinniśmy kierować się kryterium przeżyć wewnętrznych i potrzeb zewnętrznych. Na przykład przy wyborze psalmów w sytuacji cierpienia, kryzysu duchowego, dobrze jest modlić się psalmami oddającymi sytuację choroby, bólu i  cierpienia. Warto również sięgać do psalmów ufności. Wprawdzie początkowo mogą rodzić bunt i sprzeciw, ale gdy będziemy modlić się nimi dłużej, cierpliwie, stopniowo będą wnosić w serca wewnętrzny pokój i ufność. W sytuacjach radości warto z kolei sięgać do psalmów dziękczynnych i uwielbienia. W ten sposób unikniemy zniechęcenia i rutyny.

Modlitwa ustna odpowiada wymogom naszej natury. Tworzymy jedność psychofizyczną i dlatego odczuwamy potrzebę wyrażania na zewnątrz naszych uczuć. Modlitwa ustna, która ma charakter zewnętrzny, odpowiada tej potrzebie. Najdoskonalszym przykładem modlitwy ustnej jest Ojcze nasz, modlitwa, której nauczył nas sam Jezus (Łk 11, 2-4; Mt 6, 9-13). Ojcze nasz jest chlebem powszednim, modlitwą karmiącą ducha każdego dnia; modlitwą, która rodzi wdzięczność i pragnienie, by imię Boga Ojca było uznawane przez wszystkich, a Jego panowanie, królestwo rozszerzało się w świecie i w ludzkich sercach. Jest również codzienną prośbą  o trzy fundamentalne dary: chleb, materialny i duchowy; przebaczenie i pojednanie, bez których nie jest możliwe życie wspólnotowe oraz Bożą Opatrzność, opiekę, wsparcie, umocnienie, pomoc przed pokusami i trudnościami codziennego życia.

Modlitwa Ojcze nasz jest jakby kompendium wszelkiej modlitwy; zawierającym głębię relacji z Bogiem i odpowiadającym na najgłębsze pragnienia i potrzeby człowieka.

Drugą tradycyjną formą modlitwy jest rozmyślanie, medytacja. Medytacja ma charakter bardziej intelektualny, dyskursywny. Jest próbą poszukiwania odpowiedzi na pytania dotyczące sensu życia, śmierci, wieczności.  Zazwyczaj bazuje na Biblii, tekstach liturgicznych czy pismach mistrzów duchowych. Medytacja nie ogranicza się jedynie do myśli, ale pobudza również wyobraźnię, uczucia, pragnienia.

Pragnienie medytacji jest dziś bardzo głębokie. To właśnie w medytacji szukamy spokoju i skupienia, pośród nieustannego zabiegania i rozproszenia. Również doświadczenie płytkości i powierzchowności życia skłania do medytacji. Wielu ludzi widzi w medytacji coś ze sztuki dojrzałego życia.

Medytacja jest sztuką, której uczymy się całe życie. Niezależnie, jak długo będziemy ją praktykować, będziemy zawsze uczniami, będziemy początkującymi. Wszyscy jesteśmy w drodze i w perspektywie wieczności, Boga Absolutu, będziemy zawsze u początku.

Dzisiaj zauważalny jest pewien pęd ku metodom wschodnim i niektórzy ze zdziwieniem odkrywają, że Zachód ma również całe bogactwo metod medytacyjnych. Co więcej, wszyscy mistrzowie medytacji podkreślają, że człowiek Zachodu nie jest w stanie przyswoić sobie całkowicie metod wschodnich. Wynika to z odmienności psychicznej, mentalności, dziedzictwa kulturowego, które na Zachodzie w znacznej mierze oparte jest na chrześcijaństwie.

Czy w medytacji potrzebne są metody? Jeżeli praktykujemy medytację spontaniczną, niewątpliwie nie. Ale w medytacji systematycznej, która ma prowadzić do określonych celów, a nie być jedynie czasem marzeń, tak. Zwłaszcza w pierwszych krokach drogi medytacyjnej. Wskazówki metodyczne są sumą doświadczeń, w których mistrzowie medytacji przekazują swoją mądrość.

Wdrażanie w określone metody nie powinno jednak odbywać się w sposób sztywny, schematyczny, gdyż w ten sposób dławi się spontaniczność. Należy również pamiętać, że medytacja jest modlitwą, a nie tylko intelektualnym rozważaniem. W przeciwnym razie staje się rozmyślaniem o Bogu, lub formą autorefleksji, autoanalizy, a nie spotkaniem z Bogiem żywym.

Medytacja nie jest ostatnim etapem modlitwy; raczej przejściowym. Po pewnym czasie umysł nie jest w stanie dłużej rozważać. Pojawia się oschłość, pragnienie wewnętrznej samotności i ciszy oraz spokojnego trwania przed Bogiem. Jest to oznaka, że należy przejść do kolejnego etapu – modlitwy prostej, kontemplacyjnej. Dlatego byłoby dobrze, gdyby wytworzyło się tyle form medytacji, ilu jest medytujących; im bardziej proces ten jest osobisty, tym bardziej może być autentyczny (J. Lotz SJ).

Warto jeszcze podkreślić, że medytacja jest formą modlitwy, do której można powracać na różnych etapach życia, podobnie jak do modlitwy ustnej. Niezależnie, czy praktykujemy modlitwę kontemplacyjną, czy modlitwę serca, dobrze jest karmić umysł tekstami Pisma świętego i korzystać z rad mistrzów duchowych.

Modlitwa zakłada nieustanny rozwój. Zwykle jednak prowadzi do prostoty. Jesteśmy z wszystkich stron nieustannie bombardowani zalewem informacji, słowa. Potrzebujemy wyciszenia, równowagi ducha, spokoju i pokoju wewnętrznego. Pragniemy prostoty. Odpowiedzią jest modlitwa serca. Polega ona na powtarzaniu w rytmie oddechu (wdech – wydech) imienia Jezus, bądź dłuższego zdania, mantry. Na Wschodzie, skąd wywodzi się modlitwa serca, szczególnie znane jest zdanie: Panie Jezu Chryste, Synu Boga żywego, zmiłuj się nade mną!

Modlitwa prostoty jest starożytna, sięga korzeniami Biblii, duchowości imienia. Pierwsi mnisi korzystali przede wszystkim z Psalmów, modlitwy Izraela, Jezusa i Kościoła. Uczyli się na pamięć pewnych zdań z Biblii, a następnie przeżuwali wewnętrznie, powtarzali z głęboką koncentracją, płynącą z serca. Dlatego serce odgrywało najważniejszą rolę w pierwotnej formie modlitwy monastycznej. Św. Makary z Egiptu (IV w.) wspomina: gdy byłem dzieckiem, widywałem kobiety, jak przeżuwały betel, żeby usunąć z ust brzydki zapach i osłodzić ślinę. To samo powinniśmy robić z imieniem Pana Naszego Jezusa Chrystusa: jeśli przeżuwamy to błogosławione imię, nieustannie je wymawiając, przyniesie ono naszej duszy nieskończoną słodycz i objawi nam sprawy niebieskie.

Modlitwa prostoty wymaga pokory i ubóstwa. Jest jednak bardzo głęboka. Wychodzi poza intelekt i zmysły, a wchodzi w głąb serca. Staje się bardziej wewnętrzna, kontemplacyjna, prowadzi do mistyki, stałego przebywania w obecności Jezusa.

Modlitwę serca można stosować w każdym miejscu i czasie, pośród różnych zajęć. Jak ukazuje to rosyjski mnich w Opowieściach pielgrzyma, może stać się ona z czasem modlitwą nieustającą: Ten, kto łączy modlitwę z biciem serca, nie będzie mógł nigdy zaprzestać modlitwy, bo staje się ona jakby życiodajną funkcją jego istnienia.

Specyficzną formą modlitwy prostoty na Zachodzie jest różaniec i akty strzeliste. Różaniec może być odmawiany w formie indywidualnej i wspólnotowej. Bywa tratowany jak modlitwa dziękczynna, uwielbienia czy wstawiennicza. Jest też modlitwą serca, prostoty, modlitwą imienia Jezus. Każde Zdrowaś zawiera imię Jezus. Różaniec jest również modlitwą kontemplacji ewangelicznej. Każda dziesiątka wprowadza nas wraz z Maryją w kontemplacje człowieczeństwa Jezusa. Serce Maryi daje nam przystęp do serca Jezusa (J. Philippe). Dlatego w czasie objawień Maryja usilnie zachęca do praktykowania różańca.

Modlitwą prostoty są również akty strzeliste. Ta forma modlitwy bywa dziś odrzucana ze względu na staroświecki charakter; kojarzy się bowiem z modlitwami naszych babek, a może nawet prababek. Niemniej ma głęboki sens. Mauro Orsatti porównuje ją nawet do współczesnych spotów reklamowych: Przyjmując, że takie zestawienie nie jest brakiem szacunku i zuchwałością, możemy powiedzieć, że spoty reklamowe posiadły umiejętność sztuki aktów strzelistych. Istnieją wspólne elementy, które je upodabniają. Kilka charakterystycznych cech: zwięzłość ułatwiająca zapamiętanie; skondensowanie treści, czyli maksimum przekazu w minimalnej formie; powtarzalność mająca na celu zakodowanie przekazu w pamięci i ukierunkowanie życiowych wyborów.

W rzeczywistości akty strzeliste są modlitwą starożytną. Praktykowali ją Ojcowie Pustyni. Mówią, że bracia w Egipcie odmawiają często modlitwy, ale bardzo krótkie i jakby pospiesznie wyrzucane z siebie – zaświadczył św. Augustyn.

Akty strzeliste są modlitwą prostą. Chodzi w nich o krótkie zwroty, zainspirowane Biblią lub bezpośrednio z niej zaczerpnięte; znane i używane przez świętych jak i przez zwyczajnych, prostych ludzi. Są to modlitwy, które harmonizują z każdą sytuacją życiową. Można modlić się nimi w chwilach radości, dobra, bólu, cierpienia, wewnętrznego zagubienia… Akty strzeliste można wypowiadać w czasie adoracji, w ciszy, ale również w największym zgiełku i zaangażowaniu, nie przerywając pracy.

Najwyższą formą modlitwy chrześcijańskiej jest kontemplacja. Rene Voillaume pisze: Kontemplacja jest doświadczalnym i nadprzyrodzonym poznaniem Boga, zdobywanym przy obopólnej miłości dzięki darom Ducha Świętego. Oczywiście istnieje wiele form kontemplacji; od prostej kontemplacji ewangelicznej, poprzez kontemplacje natury, aż po mistyczne zjednoczenie z Bogiem. Jednak istotą każdej kontemplacji jest przyjęcie miłości Boga i odpowiedź miłości. Kontemplacja jest całkowitym zjednoczeniem w miłości, trwaniem w miłości. Taka forma kontemplacji jest darem, łaską; nie można jej wypracować, tylko przyjąć w świadomości własnej pokory i duchowego ubóstwa.

fot. Pixabay