Czy misja powierzona jezuitom 55 lat temu jest nadal aktualna? O tym ważnym wydarzeniu przypomina o. Remigiusz Kalski SJ i zachęca współbraci zakonnych do refleksji.
Remigiusz Kalski SJ:
W swoim przemówieniu na rozpoczęcie Kongregacji Generalnej XXXI, 7 maja 1965 roku, papież Paweł VI powierzył jezuitom misję walki z ateizmem. Polecenia wydane bezpośrednio przez papieża mają duże znaczenie w duchowości jezuitów. W Formule Instytutu z 1540 roku czytamy „…bez wahania lub wymawiania się, natychmiast wykonamy to, co obecny Papież lub inni późniejsi Papieże nam nakażą, a co się odnosi do postępu dusz i krzewienia wiary…”.
Wydaje się, że rozkaz Pawła VI jest nie mniej aktualny dzisiaj niż był w 1965 roku.
Chociażby dlatego, że i dzisiaj wielu młodych ludzi zaczyna studia uniwersyteckie jako osoby wierzące a kończy jako ateiści. Badania statystyczne przeprowadzone w 1996 roku a opublikowane w Nature (1) wskazały, że wśród naukowców w USA 1/3 jest ateistami, 1/3 agnostykami, 1/3 teistami. Według badań statystycznych z ostatnich lat, w Polsce wskaźnik wierzących w Boga naukowców wyniósł 56,3%, deklaracje ateizmu złożyło 18,3% badanych, agnostycyzm jako swą postawę wskazało 7,2% (2). Na pewno istnieje silne światopoglądowe rozdarcie (choć należałoby raczej mówić o światopoglądowej wojnie) między podejściem ateizmu „naukowego” a zdroworozsądkową religijnością. Powody tego rozdarcia są złożone i głębokie.
Redakcja: Dzisiaj więcej mówi się wśród jezuitów o walce z klerykalizmem niż z ateizmem. Czy misja powierzona nam przez Pawła VI jest już nieaktualna? A może klerykalizm i ateizm są z sobą w jakiś sposób powiązane? Zapytaliśmy o to ojca Wacława Oszajcę SJ.
Wacław Oszajca SJ:
Od roku 1965 wiele się zmieniło w Kościele, a co za tym idzie, również w relacjach papież, jezuici i ateiści. Upadł komunizm, system polityczny, którego lepiszczem był tzw. światopogląd naukowy, czyli ateizm, pozostawiając po sobie, podobnie jak faszyzm, nieprzebraną liczbę ofiar. Ale na ten przełom trzeba była czekać grubo ponad trzydzieści lat. Od soboru watykańskiego zmieniła się też samoświadomość Kościoła. Na czym ta zmiana polega, wciąż przypomina papież Franciszek, przecież jezuita.
Ewangelia nie szerzy się przez prozelityzm – mówi Franciszek – a osoby, które w ten sposób podchodzą do wyznających inny światopogląd niż chrześcijański, nie są dobrymi chrześcijanami, nie są uczniem Jezusa. Prozelityzm nie nie jest żadnym rozwiązaniem, gdyż Kościół nie rośnie przez prozelityzm.
Ta papieska wypowiedź, przerażająca niektórych, nie jest wcale niczym nowym, wystarczy sięgnąć po dokumenty ostatniego soboru, by się o tym przekonać. A zatem nie walka i nie nawracanie, ale dialog ekumeniczny, międzyreligijny i z ateistami. Nie od dzisiaj przecież istnieją w Kościele takie instytucje jak Papieska Rada Kultury w skład której wchodzi dawny Sekretariat ds. Niewierzących.
W Kościele, który jest w Polsce, a konkretnie w jezuickiej tradycji, też znajdziemy takie ekumeniczne podejście, i to już na samym początku siedemnastego wieku, które obecnie możemy przenieść na nasze relacje z niewierzącymi. Piotr Skarga w polemicznej broszurze pt. „Proba Zakonu Societatis JESU” pisze: „Zakon ten Choru i śpiewania nie ma, i Processyami się nie zabawia, na inne pilnieysze posługi Boskie i ludzkie rękę obracaiąc. Habitu też inszym Zakonom zwykłego nie noszą, rozumieiąc iż tego wieku w którym się heretycy takim ubiorem obrażają, rychley się do serc ich wkradać mogą: gdyby pospolitym tylko innych klerykow odzieniem się pokrywali; i przeto Concilium Trydentskie Zakon ten zowie Religio Clericorum Societatis JESU”.
A więc serce, a nie stosy.
Przywołując papieża Pawła VI trzeba zaznaczyć, że każda epoka, a dzisiaj mamy, według Franciszka, nie tyle epokowy przełom, co przełom epok, takie graniczne procesy wymagają też nowego podejścia do dziejącej się rzeczywistości, również w teologii, gdyż dzieje się z nią to samo co z owym habitem. Skoro teologia nie potrafi już, a nie potrafi, objaśnić wiarygodnie obecności Boga we wszystkim i ponad wszystkim, to nic dziwnego, że ludzie odchodzą z Kościoła i szukają Boga gdzie indziej, lub nie szukają Go wcale.
Zatem przyczyn ateizmu nie szukajmy tylko poza Kościołem, ale również w Kościele, choćby w klerykalizacji wszystkiego, co sie tylko da. Jak więc uprawiać teologię, jak głosić homilie, jak katechizować? Ot, choćby tak, jak robi to Franciszek.
Podczas wizytacji biskupiej w jednej z rzymskich parafii, zapłakany chłopiec Emanuel podszedł do Franciszka i coś mu wyszeptał do ucha. Franciszek przytulił chłopca do siebie i zwrócił się do zgromadzonych: Emanuele powiedział mi: Mój tata zmarł niedawno. Był ateistą, ale ochrzcił czworo swoich dzieci. Był dobrym człowiekiem. Czy jest w niebie? Papież najpierw pochwalił chłopca: To piękne, gdy syn mówi o ojcu, że był on dobry. Następnie zwrócił się do parafian: Czy sądzicie, że Bóg byłby w stanie, takiego człowieka jak ojciec Emanuela trzymać z dala od Siebie? Czy tak sądzicie? A kiedy zgromadzeni zaczęli niemrawo coś tam mruczeć pod nosem, papież wykrzyknął: Głośniej! Odważniej!. I wtedy rozległo się gromkie: Nie! Czy Bóg porzuca swoje dzieci? Nie! Czy Bóg opuszcza swoje dzieci, kiedy są dobre? Nie!
Oto twoja odpowiedź, Emanuele – powiedział Franciszek – Bóg był z pewnością dumny z twojego taty, bo łatwiej jest wierzącemu ochrzcić swoje dzieci, niż zrobić to, gdy jest się niewierzącym. Bogu z pewnością się to bardzo spodobało. Rozmawiaj ze swoim tatą. Módl się za niego. Dziękuję, Emanuele, za twoją odwagę”.
Komentarz jednego z internautów: „Sytuacja chłopca niewątpliwie jest niezwykle trudna i smutna, a malcowi należy się współczucie. Słowa papieża wydają się jednak kontrowersyjne. (…) Poważne wątpliwości budzą również słowa papieża, który wskazuje, że ateista jest Bożym <<dzieckiem>>. (…) Zastanawia także zachęta Franciszka, by chłopiec rozmawiał ze swoim zmarłym tatą”. Przepraszam, ale w gąszczu tych serdecznych i zatroskanych słów słyszę syk owego biblijnego węża. Mocne?
Papież Franciszek: „Ileż razy widzimy zgorszenie powodowane przez osoby, które chodzą do kościoła, przebywają w nim cały dzień (…) a potem nienawidzą innych lub źle mówią o ludziach. Lepiej, by nie chodziły do kościoła. Jeśli chodzisz do kościoła, żyj jak dziecko Boże, jako brat i dawaj prawdziwe świadectwo, a nie anty-świadectwo”.
Redakcja: Jeśli chcesz podyskutować na ten temat, zapraszamy dzisiaj na naszą stronę na Facebooku lub na Twitterze.
_____________________________________ .
Przypisy:
(1) Edward J. Larson & Larry Witham, „Scientists are still keeping the faith”, Nature nr 386 (3 April 1997), s. 435-436.
(2) Andrzej Gołąb, „Wiara lub niewiara polskich naukowców w Boga a ich poglądy na relację między nauką a religią„, Roczniki Psychologiczne nr 1, tom XX, 2017, s. 63-79.