Szczepan zajmuje szczególne miejsce wśród mężczyzn Nowego Testamentu. Jest bowiem pierwszym uczniem Jezusa, który został męczennikiem. Jego imię wywodzi się z języka greckiego („stéphanos”) i oznacza „wieniec”, „korona”. Szczepan przez swoje życie i śmierć faktycznie zasłużył na zwycięski wieniec i męczeńską koronę.
Szczepan pojawia się na scenie w określonej sytuacji społecznej. Jednym z problemów, z jakim borykało się pierwotne chrześcijaństwo był brak ludzi do służby i pełnienia dzieł miłosierdzia. W związku z pragnieniem bycia pochowanym w Ziemi Świętej przybywało do Izraela mnóstwo starszych małżeństw. Mężczyźni umierali wcześniej; pozostawały wdowy. Pozbawione wsparcia rodziny, wymagały opieki i codziennej troski. Apostołowie większość czasu poświęcali na modlitwę w świątyni, medytację słowa Bożego i ewangelizację (katechizację). Trudno im więc było pogodzić zaangażowania duchowe z codzienną troską o potrzeby materialne najbiedniejszych.
W zaistniałej sytuacji zrodziło się niezadowolenie. Helleniści, czyli Żydzi pochodzący spoza Palestyny, z obszaru kultury greckiej zaczęli stawiać zarzuty Hebrajczykom, czyli Żydom zamieszkałym Palestynę i posługującym się językiem aramejskim, że zaniedbują wdowy (Dz 6, 1nn). Użyty przez Łukasza grecki termin oznacza „napastliwe szemranie”. „Gongismos” jest terminem straszliwym, porównywalnym do zasiewu czegoś negatywnego. We wspólnocie jerozolimskiej wdowy nie miały śmiałości, by otwarcie powiedzieć, że czują się zaniedbywane, więc uczyniły to przez usta innych. Pośrednio dowiadujemy się, że codziennie rozdawano dobra ubogim. Był to chleb powszedni, o który proszono w modlitwie „Ojcze nasz”: „daj nam wystarczająco chleba, aby dotrwać do jutra”. Oznaczało to całkowitą ufność w Panu, dzień po dniu, bez żadnego gromadzenia zapasów, jak to było w przypadku manny. Wszystko przechodziło przez ręce wspólnoty. Czy owe wdowy rzeczywiście były zaniedbywane czy nie, trudno powiedzieć, ale w każdym razie niektóre miały takie odczucie (I. Gargano).
Gdy szemranie i niezadowolenie dotarło do Dwunastu, postanowili temu zaradzić. Zebrali wszystkich uczniów i przedstawili im propozycję, która zrodziła się w wyniku wcześniejszych dyskusji i narad. Nie jest rzeczą słuszną, abyśmy zaniedbywali słowo Boże, a obsługiwali stoły – powiedziało Dwunastu (Dz 6, 2). Żydzi w czasach Jezusa w na ogół w ciągu dnia pracowali, a dopiero w godzinach wieczornych oddawali się studiowaniu Pism. Późniejsza tradycja monastyczna łączyła stałe przebywanie ze słowem Bożym z posługiwaniem wspólnocie (diakonią). Apostołowie natomiast widzą trudność w pogodzeniu tych obowiązków. Prawdopodobnie mają na myśli nieustanne studium i katechezę. Chodzi wiec o trudność natury egzystencjalnej; brak czasu na połączenie studiowania i służby. Apostołowie dochodzą do wniosku, że ich podstawowym charyzmatem jest studiowanie, rozważanie, zgłębianie sensu słowa Bożego (I. Gargano). Poddają więc pod obrady propozycję. Jedni z uczniów będą oddawać się zgłębianiu słowa Bożego, inni natomiast podejmą posługę na rzecz wspólnoty, czyli diakonię.
Intuicja Dwunastu została uznana za słuszną przez całe zgromadzenie. Spodobały się te słowa wszystkim zebranym i wybrali Szczepana, męża pełnego wiary i Ducha Świętego, Filipa, Prochora, Nikanora, Tymona, Parmenasa i Mikołaja, prozelitę z Antiochii (Dz 6, 5). Następnym krokiem była inwestytura. Dwunastu położyło ręce na wybranych mężczyznach, modląc się za nich i prosząc o dary Ducha Świętego. Szczepan i pozostali wybrani byli prawdopodobnie pierwszymi hierarchicznymi diakonami. Ich działalność nie ograniczała się jednak do troski o wdowy i obsługę stołów; mieli udział w całym charyzmacie apostolskim, studiowali i głosili słowo Boże. Na owoce ich pracy nie trzeba było długo czekać: słowo Boże rozszerzało się, wzrastała też bardzo liczba uczniów w Jerozolimie, a nawet bardzo wielu kapłanów przyjmowało wiarę (Dz 6, 7).
Szczepan może być wzorem łączenia życia duchowego z zaangażowaniem społecznym. Nasze życie ma zwykle wymiar bardziej aktywny. Brakuje natomiast czasu na wyciszenie i medytację nad słowem Bożym. Tymczasem czynna służba człowiekowi i światu czerpie swoje najżywotniejsze soki z ciszy, modlitwy, kontemplacji i słuchania. Wsłuchiwanie się w głos wewnętrzny, w ciszę serca, w słowo Boga pozwala prawdziwie i dojrzale angażować się we wszystkie dziedziny życia, nawet w politykę. Pozwala żyć Bogiem nawet w największym wirze zajęć i prac i „opuszczać Boga”, by odnajdywać go w bliźnich. W przeciwnym razie pozostanie aktywizm albo działalność humanitarna, która często służy zaspokajaniu własnego egoizmu i coraz bardziej wyrafinowanych potrzeb.
Hieronim Nadal nazywa sposób życia kontemplatywno-czynnego „vita activa superior” („życie czynne wyższe”). Pozwala on żyć Bogiem nawet w największym wirze zajęć i prac. Mistrzem w jego praktykowaniu jest Ignacy Loyola. Ojciec Nadal wspomina: Nie ustanę w przywoływaniu tej łaski, którą miał Ignacy w każdych warunkach, w pracy i rozmowie, to jest poczucia obecności Boga, a także smakowania rzeczy duchowych, bycia kontemplatywnym nawet pośrodku działania; zwykł był nazywać to szukaniem Boga we wszystkich rzeczach.
Pytania do refleksji i modlitwy:
- Z jakimi problemami boryka się współczesne społeczeństwo? Jaki jest mój udział w tych zmaganiach?
- Na co najbardziej szemram?
- Czy nie wprowadzam wokół siebie negatywnej aury?
- Czy ufam do końca Bogu, gdy proszę: Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj?
- Jakie znaczenie ma dla mnie rozeznawanie?
- Czy służę innym? Czy raczej oczekuję, by mnie obsługiwano?
- Jaki rodzaj życia prowadzę obecnie: czynny, kontemplatywny czy kontemplatywno-aktywny? A jaki jest moim ideałem?
fot. Pixabay