Czwarte przykazanie, choć podkreśla relacje rodzinne, dotyczy każdego człowieka. Poszanowania jego godności i wartości. W najbliższym kręgu po rodzicach jest rodzeństwo, dziadkowie i dalsza rodzina. Wprawdzie stare porzekadło twierdzi, że „z rodziną wychodzi się najlepiej na zdjęciu”, niemniej więzy między rodzeństwem są bardzo ważne. Wszak żyje się razem kilkanaście lub kilkadziesiąt lat. Wspólnota, zwłaszcza rodzinna, jest potrzebna na wszystkich etapach rozwoju. Małe dziecko nie potrafi żyć bez wspólnoty. Młody człowiek wzrasta i dojrzewa we wspólnocie, która zaspokaja wiele jego potrzeb materialnych, psychicznych i duchowych. Również człowiek dojrzały i stary potrzebuje wspólnoty, by kochać i świadomie głęboko przeżywać swoje życie.

Wspólnota nie ma wymiaru statycznego, przeciwnie rozwija się, wzrasta każdego dnia, podobnie, jak wzrastają osoby, które ją tworzą. Jest to wzrastanie w przyjaźni, serdeczności, miłości. Wymaga ono z jednej strony przezwyciężania indywidualizmu i zamknięcia w sobie, a z drugiej strony bliskości, która tworzy się poprzez zdrowe więzi międzyosobowe. Św. Paweł zachęca: Jeśli więc jest jakieś napomnienie w Chrystusie, jeśli – jakaś moc przekonująca Miłości, jeśli jakiś udział w Duchu, jeśli jakieś serdeczne współczucie –  dopełnijcie mojej radości przez to, że będziecie mieli te same dążenia: tę samą miłość i wspólnego ducha, pragnąc tylko jednego, a niczego nie pragnąc dla niewłaściwego współzawodnictwa ani dla próżnej chwały, lecz w pokorze oceniając jedni drugich za wyżej stojących od siebie. Niech każdy ma na oku nie tylko swoje własne sprawy, ale też i drugich! (Flp 2, 1-4). Aby wspólnota mogła wzrastać, relacje powinny być ciągle oczyszczane, uzdrawiane; powinny stawać się coraz bardziej wolne a zarazem intymne.

Wspólnot zwykle nie wybieramy. Wybieramy przyjaciół, ale nie rodzeństwo, towarzyszy pracy czy członków wspólnoty zakonnej. W pewnym więc sensie wspólnota jest nam zadana. Różnorodność osób, które tworzą wspólnotę stanowi o jej bogactwie duchowym. Błędem jest próba sprowadzania wszystkich do wspólnego mianownika. W prawdziwych relacjach musi być zgoda na inność, tolerancja, wyrozumiałość, wzajemna akceptacja. Wspólnota jest doświadczaniem różnorodności. Jest miejscem, które łączy przeciwności. Tworzą ją osoby, które różnią się charakterem, zdolnościami, poglądami, pragnieniami czy potrzebami. Taka różnorodność, choć jest bogactwem, może prowadzić do agresji, niezdrowego współzawodnictwa, zranień.

Wspólnota jest autentyczna, gdy jej członkowie nie boją się być sobą, gdy mogą być szczerzy, nie muszą nosić masek ani obawiać się, że zostaną osądzeni, wyśmiani czy potępieni. Autentyczna wspólnota pozwala uszanować cechy innych, także te niezrozumiałe i pochylać się z szacunkiem nad tajemnicą każdej osoby.     Miłość we wspólnocie nie oznacza oczywiście jednakowych relacji z wszystkimi. Nie jest to zresztą możliwe. Inne relacje łączą nas z rodzicami, rodzeństwem, przełożonymi, kolegami, przyjaciółmi… Z pewnymi osobami pozostajemy w poprawnych relacjach, z innymi w bardziej zażyłych, a jeszcze z innymi w intymnych czy przyjacielskich. Miłość, podobnie jak tęcza, ma różne odcienie i kolory.

I jeszcze jedna sprawa. Nie ma wspólnot bezkonfliktowych. W każdych relacjach wcześniej czy później pojawią się kryzysy i nieporozumienia. Wspólnota pozwala je rozwiązywać i uzdrawiać. Dlatego można powiedzieć, że jest miejscem przebaczania i pojednania.

Każda rodzina żyje w większej wspólnocie społecznej i politycznej, a więc w zasięgu władzy. Zadaniem władz jest rola służebna. Świadczy o tym chociażby tytuł „minister” w rządzie. Oznacza on sługę. Gdy Apostołowie sprzeczali się między sobą o rangę i pozycję społeczną, Jezus wskazał inne wartości: A kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie niewolnikiem waszym, na wzór Syna Człowieczego, który nie przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć i dać swoje życie na okup za wielu (Mt 20, 27-28). Słowa te potwierdzał całym życiem. Szczególnie wymownym był obrzęd umycia nóg uczniom (J 13, 1nn). Jezus, służąc, przekazał swój testament: otwarcie na innych, miłość, służba, a nie rozkazywanie czy władza pochodzi od Boga.

Władza to nie tylko profity, pierwsze miejsca, prestiż, ale przede wszystkim obowiązki i odpowiedzialność za innych. Pierwszym obowiązkiem władzy jest poszanowanie praw obywateli. W demokratycznych krajach obywatele mają możliwość wyboru władz przez udział w wyborach. Jest to obowiązek i przywilej. Dzięki niemu świadomie kształtują wizję państwa i prawa stanowione przez człowieka. Niestety, obowiązek ten często bywa zaniedbywany. Późniejsze narzekania i pretensje związane z niesprawiedliwymi rządami należałoby wówczas kierować do siebie.

Przedstawicielom władzy należy się szacunek. Reprezentują oni majestat państwa, mającego zwykle wielkie tradycje kulturalne i społeczne, zasłużonego dla narodu. Człowiek wierzący winien postrzegać ich jako przedstawicieli Boga, nawet jeśli nie są wierzący, a ich postępowanie wskazuje raczej na dopust niż wolę Bożą. Już święty Piotr pisał: „Czcijcie króla” (1 P 2, 17), a chodziło przecież o władcę pogańskiego (L. Knabit).

Chociaż do obywateli należy okazywanie czci władzy, istnieją jednak sytuacje, w których mogą się jej przeciwstawić, nawet zbrojnie. Nowy katechizm zalicza do nich poważne i długotrwałe naruszanie podstawowych praw obywateli, podczas gdy nastąpiło wyczerpanie innych dostępnych i pokojowych środków; gdy istnieje nadzieja na powodzenie i prawdopodobieństwo uniknięcia większego zamętu (KKK, 2243).

Szacunek wobec władzy wyraża się przede wszystkim w świadomym i wolnym wypełnianiu obowiązków obywatelskich. Wskazywał na to sam Jezus. W Jego czasach mężczyźni mieli obowiązek płacenia raz w roku podatku na utrzymanie świątyni w wysokości dwóch drachm, czyli wynagrodzenia za dwa dni pracy. Z tego obowiązku byli zwolnieni ludzie utrzymujący się z dobroczynności innych, pracownicy świątyni, kapłani i żebracy. Jezus nie miał obowiązku płacenia podatku z wielu powodów. Jako wędrowny rabbi utrzymywał się z ofiary innych. Był człowiekiem wolnym. Ponadto podatek był przeznaczony na utrzymanie domu Jego Ojca. Jednak czyni to z solidarności z wszystkimi pobożnymi Żydami, a także, by nie dawać powodu do zgorszenia (zob. Mt 17, 24-27).

Gdy faryzeusze  postawili Jezusowi pytanie o obowiązek płacenia podatku okupantowi, odpowiedział: Oddajcie Cezarowi to, co należy do Cezara, a Bogu to, co należy do (Mk 12, 17). Obywatele czerpią ze strony państwa (Cezara) określone profity, na przykład stanowione prawa, infrastrukturę, ubezpieczenia, zasiłki, opiekę zdrowotną i z tej racji są zobowiązani płacić podatki. Z drugiej jednak strony należą do Boga, mają odbity w sercu obraz, podobieństwo Boże, dlatego Jemu powinni oddawać cześć i uwielbienie. Wolność jest umiejętnością oddawania każdemu tego, co mu się należy.

Do podstawowych obowiązków obywateli wobec państwa należy płacenie podatków, korzystanie z prawa wyborczego i obrona kraju (KKK, 2240). Płacenie podatków bywa zwykle kontrowersyjne. Wiąże się bowiem z niesprawiedliwością i nie zawsze uwzględnia dobro wszystkich obywateli. W przypadku niejasności może warto odwołać się do tezy kardynała Karola Wojtyły, który sugerował, że należy płacić podatki sprawiedliwe, a niesprawiedliwych – nie, gdyż byłoby to niezgodne z konstytucją (L. Knabit). Prawo wyborcze z kolei obowiązuje w sumieniu, gdyż jest wyrazem troski o demokrację, ojczyznę, a przede wszystkim o godne i sprawiedliwe życie jej obywateli. Miłość do ojczyzny wymaga również jej obrony przed agresorem zewnętrznym i wewnętrznym. Warto o tym wspomnieć w dobie kosmopolityzmu i dążenia do zacierania wartości i specyfiki kraju oraz narzucania mu dalekiego od jego ducha „prawa europejskiego” i niezgodnych z chrześcijaństwem norm etycznych. Miłość do ojczyzny nie wyklucza tolerancji i akceptacji inaczej myślących. Niemniej nie świadczy to dobrze o obywatelach, gdy mała grupa polityczna i partyjna narzuca wszystkim normy niezgodne z sumieniem i Dekalogiem. A znakomita większość wierzących milczy lub podejmuje pozorne działania.

Oprócz konkretnych działań wynikających z prawa cywilnego ważna jest modlitwa za ojczyznę. Do modlitwy za rządzących nawoływali już Apostołowie, Piotr i Paweł. Starożytna modlitwa Kościoła, którą odmawiamy w Wielki Piątek zawiera wezwanie: Módlmy się za wszystkich rządzących państwami: niech nasz Bóg i Pan kieruje ich umysłami i sercami według swojej woli, abyśmy wszyscy żyli w prawdziwej wolności i pokoju. Znane są przepiękne modlitwy za ojczyznę wielkiego patrioty, jezuity, ks. Piotra Skargi. Warto do nich powracać również dzisiaj. Władza, rządzący podejmują szczególną odpowiedzialność za naród i potrzebują szczególnej mądrości i światła Ducha Świętego, aby podejmować służące dobru wspólnemu decyzje.

Na koniec krótko o dość drażliwym w naszym społeczeństwie temacie. W mediach czy w dyskusjach rodzinnych można często spotkać się z zarzutem, że „Kościół miesza się do polityki”. Według tej opcji, Kościół należy „zamknąć w zakrystii”. Zarzuty te są prawdziwe tylko częściowo. Zapewne nie jest zadaniem Kościoła kreowanie polityki, a ambona nie służy indoktrynacji politycznej, tylko ewangelizacji. Kościół powinien szanować i popierać polityczną wolność i odpowiedzialność obywateli (KKK, 2245). Niemniej misją  Kościoła jest prowadzenie wierzących do Boga, do zbawienia. Jest to misja nadprzyrodzona, ale realizuje się na ziemi. Stąd Kościół nie może dystansować się wobec niesprawiedliwości, zła, naruszania praw osoby, łamania Dekalogu. W takich i podobnych kwestiach ma prawo nie tylko oceny moralnej, ale także podejmowania dostępnych mu środków. I nie jest to „mieszanie się do polityki”, ale głoszenie Ewangelii. Nie można bowiem oddzielić Ewangelii od walki o wiarę i sprawiedliwość.

fot. Pixabay