Trafiłem na portalu DEON.pl na ciekawy tekst Dariusza Piórkowskiego SJ odnoszący się do „Gorzkich Żali”. Zdecydowanie warto przeczytać, bo jest w nim dużo ciekawych obserwacji i intuicji. Pierwotnie, był tylko tylko tekst na fejsie, więc wiadomo, że nie da się w nim zawrzeć wszystkiego. I w tym darkowym akurat zabrakło kilku elementów, które dla mnie są bardzo ważne. Niestety nie mam czasu, żeby napisać jakiś bardziej wyczerpujący tekst, więc tylko dwa słowa komentarza na szybko w tzw. międzyczasie, i nawet nie tyle w duchu polemiki, co dopowiedzenia.

1) Bardzo słuszna uwaga, że w centrum Wielkiego Postu powinno być przygotowanie do pogłębienia naszego doświadczenia Chrztu i Eucharystii (co podkreśla choćby Obrzęd chrześcijańskiego wtajemniczenia dorosłych, na czas Wielkiego Postu przewidujący kluczowy okres w przygotowaniu katechumena do przyjęcia sakramentu chrztu). Dla mnie pytanie jednak brzmi, czy tradycja odprawiania „Gorzkich Żali” przez cały Wielki Post, koniecznie musi stać w sprzeczności z tym podstawowym celem?

Warto zauważyć, że „Gorzkie Żale” bezpośrednio nawiązują do kontemplacji z III tygodnia „Ćwiczeń Duchowych” św. Ignacego: pubudka, przypominająca ignacjańskie wprowadzenia do modlitwy, zakończenie modlitwy rozmową duszy z Matką Bolesną, nawiązujące do zalecanej przez Ignacego rozmowy „twarzą w twarz” na koniec kontemplacji, a przede wszystkim pewien naturalizm opisów, również zbieżny z ignacjańskim wchodzeniem w kontemplowane sceny. I właśnie ĆD są dla mnie kluczem hermeneutycznym do rozumienia GŻ. W rekolekcjach ignacjańskich, kontemplacje pasyjne są etapem na drodze do zjednoczenia z naszym Panem, dzięki któremu możemy patrzeć na rzeczywistość jako na świętą przestrzeń Obecności Boga, wzrokiem przemienionym przez doświadczenie zjednoczenia z Jezusem cierpiącym, a jednocześnie zmartwychwstałym. Mówiąc krótko, owocem całego procesu Ćwiczeń Duchowych jest metanoia, czyli dokładnie to doświadczenie, do którego powinien prowadzić również katechumenat. Osobiście bliżej byłoby mi, żeby troszczyć się o porządną katechezę wprowadzającą w ten głęboki sens „Gorzkich Żali” prowadzący w głąb Misterium Paschalnego, niż czekać, aż umrą na skutek, skądinąd trafnie wychwyconego przez Darka, nieadekwatnego rozumienia.

2) Co do nierozumienia i nielubienia przez młodzież, bo mamy dziś inną kulturę – trochę tak, trochę nie. Dlaczego tak, można przeczytać w poście Darka. Dlaczego nie? Ponieważ nie ma jednej „młodzieży” – do jednych nie trafiają Gorzkie Żale, do innych duchowość Taize, a do jeszcze innych modlitwa charyzmatyczna. Podobnie jak do jednych nie trafia chorał gregoriański, do innych, W. A. Mozart, a do jeszcze innych Billie Eilish. Jednak jednocześnie, każda z powyższych duchowości czy rodzajów muzyki, ma w każdym pokoleniu rzesze gorących zwolenników. Ale nie o sam faktu pluralizmu upodobań chodzi. We współczesnej kulturze, zwłaszcza muzycznej, od kilkudziesięciu lat, istnieją coraz silniejsze nurty nawiązujące do stylistyki retro. W muzyce bardziej klasycznej, widoczne są we wszystkich postmodernistycznych technikach mikro- i makrocytatów, parafrazach, pastiszach etc. Ale i w kulturze popularnej powstają też ciągle nowe projekty, które piszą muzykę w stylu sprzed kilkudziesiąciu lat, w takim stylu je produkują, a później wydają na kasetach magnetofonowych etc. W końcu, co kluczowe dla tematu „Gorzkich Żali”, od ponad 20 lat, w Polsce mamy bardzo silny nurt odrodzenia muzyki tradycyjnej. I wystarczy się przejść na koncert muzykanci, Tęgie Chłopy, Kapela Maliszów, Adam Strug, czy Monodia Polska, żeby zobaczyć, że wypełnionych po brzegi klubach i salach koncertowych (przynajmniej w czasach przed pandemią…) nie dominują przywiązani do tradycji seniorzy, ale młodzi; takoż na wszystkich imprezach, gdzie można się spotkać z muzyką tradycyjną, jak chociażby Festiwal Wszystkie Mazurki Świata. Od strony kulturowej, byłbym więc raczej spokojny. Swoją drogą, na nasze Gorzkie Żale, śpiewane prosto, tradycyjnie, z akompaniamentem liry korbowej, które kilka lat temu zainaugorwaliśmy w bazylice na Kopernika w Krakowie, zawsze przychodziła co najmniej podobna ilość młodych, co starszych.

Jasne, że z „Gorzkich żali”, podobnie jak ze wszystkiego, da się zrobić złotego cielca, który zamiast prowadzić do misterium naszego Pana, będzie skupiał na samych sobie. Ale w dużej mierze zależy od nas, czy będziemy szukali głębi i pomagali dostrzec ją innym.

W każdym razie, niezależnie, czy będziecie modlić Gorzkimi Żalami, czy nie – miejcie dobrą ostatnią prostą tego Wielkiego Postu!