Według Księgi Rodzaju Bóg powołał najpierw do życia mężczyznę, Adama (Rdz 2, 8nn). Umieścił go w ogrodzie Eden i obdarował różnorodnymi darami. Jednak wszystkie okazały się niewystarczające. Adam, mimo bezpośredniej bliskości Boga, odczuwał samotność i brak bliskiej istoty. W odpowiedzi Bóg  powołał do istnienia kobietę, Ewę: Potem Pan Bóg rzekł: Nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam, uczynię mu zatem odpowiednią dla niego pomoc (Rdz 2, 18).

Autor pierwszej księgi Biblii w obrazowy sposób opisuje stworzenie Ewy: Wtedy to Pan sprawił, że mężczyzna pogrążył się w głębokim śnie, i gdy spał, wyjął jedno z jego żeber, a miejsce to zapełnił ciałem. Po czym Pan Bóg z żebra, które wyjął z mężczyzny, zbudował niewiastę. A gdy ją przyprowadził do mężczyzny, mężczyzna powiedział: Ta dopiero jest kością z moich kości i ciałem z mego ciała! Ta będzie się zwała niewiastą, bo ta z mężczyzny została wzięta (Rdz 2, 21-23). Ewa jest pierwszą kobietą, „pramatką”. Imię „Ewa” ma sens symboliczny: w języku hebrajskim „haya” oznacza „matka żyjących”, a w arabskim „hayya” – „wąż”.

Antropomorficzny obraz wyjęcia żebra podczas snu Adama podkreśla jedność i równość natury mężczyzny i kobiety. Jeden z żydowskich midraszy mówi: Dlaczego Bóg stworzył Ewę z żebra, a nie z głowy? Aby nie dopuścić do tego, aby panowała nad mężczyzną. Dlaczego nie ze stopy? Aby uniknąć zdominowania jej przez mężczyznę. Stworzył ją z żebra, by mieli jednakową godność (D. Lifschitz).

Adam i Ewa, kobieta i mężczyzna są komplementarni. Stanowią jedność, posiadają jednakową godność, chociaż z drugiej strony są różnorodni. Wzajemne i uzupełniające się zróżnicowanie między mężczyzną i kobietą sprawia, że każde z nich do bycia sobą potrzebuje drugiego, niezależnie od tego, że pozostają różni w niezmiennej tajemnicy, której prawda odsłania się jedynie w obdarowaniu (C. M. Martini). Lansowane dziś coraz natarczywiej małżeństwa homoseksualne, poza brakiem zgodności z naturą, nie odpowiadają zamysłowi Stwórcy ani naturalnemu dążeniu do jedności i komplementarności płci.

Jedność mężczyzny i kobiety wyraża się w miłości. Bóg powołał ich do relacji na płaszczyźnie fizycznej i duchowej. Seksualność jest stworzona i chciana przez Boga (por. Rdz 1, 28). Każdy małżeński akt seksualny wyrażający jedność i najgłębszą bliskość jest w pewnym sensie odbiciem jedności, która jest w Bogu i odpowiada pragnieniu Jezusa aby wszyscy stanowili jedno (por. J 17, 21nn).

Z drugiej jednak strony seksualność nie może być traktowana instrumentalnie, jako cel sam w sobie albo sposób rozładowania napięcia czy zaspokojenia pożądania. Cielesność i seksualność znajduje swoje dopełnienie w miłości. Język grecki stopniuje miłość poprzez trzy określenia. Pierwszy stopień „eros” dotyczy wymiaru cielesnego, zmysłowego, seksualnego; drugi „filia” określa relacje w wymiarze przyjaźni i daru; trzeci „agape” oznacza pełnię miłości czystej, bezinteresownej. Dopiero obecność wszystkich „stopni miłości” wyraża bliskość, jedność i głębię miłości małżeńskiej, która jest jednakże bladym odbiciem miłości Boga, absolutnej, bezwarunkowej, nieskończonej.

fot. Pixabay