Piąte przykazanie dotyka problemów ekologicznych. Bóg stwarzając świat, powierzył go człowiekowi: Po czym Bóg im błogosławił, mówiąc do nich: Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną; abyście panowali nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi (Rdz 1, 28). Zadaniem człowieka jest więc podporządkowywać sobie ziemię, rozwijać, ulepszać, doskonalić. Jednak człowiek nie jest właścicielem ziemi ani świata przyrody. Jest nim Bóg. Człowiek jest raczej administratorem, zarządcą „winnicy Pana”. Jest ogrodnikiem, który kształtuje ją i tworzy, sprawiając, by wydawała owoce (por. Rdz 2, 15). Nie może jej natomiast używać w sposób chaotyczny, nie liczyć się z jej „prawami”, wykorzystywać dla zysku, w sposób samolubny czy dla czystej zabawy.
Człowiek posiada „mandat kulturowy” (W. Kaiser). Jego zadaniem jest troska o właściwy rozwój i harmonię natury. Święty Paweł przypomniał, że całe stworzenie jęczy i wzdycha w bólach rodzenia (Rz 8, 22). Niemniej również ono oczekuje troski i wyzwolenia, które może dokonać się poprzez człowieka: Bo stworzenie z upragnieniem oczekuje objawienia się synów Bożych. Stworzenie bowiem zostało poddane marności – nie z własnej chęci, ale ze względu na Tego, który je poddał – w nadziei, że również i ono zostanie wyzwolone z niewoli zepsucia, by uczestniczyć w wolności i chwale dzieci Bożych (Rz 8, 19-21).
Chociaż człowiek jest powołany na „strażnika ogrodu”, bywa, że eksploatuje go nadmiernie i stopniowo zamienia w pustynię. Zatrute ziemie, lasy, zanieczyszczone powietrze, woda, wytępione niektóre gatunki zwierząt, zakłócona równowaga ekologiczna stanowią smutny bilans „pracy” człowieka. Niszczy on nie tylko naturę, ale również prowadzi do autodestrukcji.
Dwa przykłady o ogromnej sile niszczenia, zabijania to dziura ozonowa i efekt cieplarniany. By zregenerować braki ozonu potrzeba wiele czasu, tymczasem poprzez ludzką działalność gospodarczą zjawisko to coraz bardziej się nasila. Wszyscy ryzykujemy, że skończymy… jak pieczeń, z powodu nadmiaru promieniowania ultrafioletowego (A. Pronzato). Równie niebezpieczny jest dziś problem efektu cieplarnianego. Według ekologów, jego konsekwencją jest podniesienie temperatury ziemi, a w dalszych etapach między innymi: topnienie lodowców i zalewanie obszarów nadmorskich, przesunięcie stref klimatycznych, zaburzenie równowagi ekosystemów i wyginięcie gatunków roślin i zwierząt o słabych zdolnościach adaptacyjnych, większa częstotliwość ekstremalnych zjawisk pogodowych i katastrof klimatycznych. Najbardziej drastycznym i odczuwalnym skutkiem efektu cieplarnianego jest zmniejszenie zasobów wody pitnej. Jedna trzecia ludzkości cierpi dziś na brak wystarczającego dostępu do wody, a z powodu jej braku umiera każdego dnia cztery i pół tysiąca dzieci. Te „uboczne” efekty są skutkiem świadomych działań człowieka.
Niszczenie natury ma miejsce nie tylko w makroskali. Dokonuje się również w mikroskali, na „podwórku” każdego człowieka. Kto z nas nie ma udziału w zanieczyszczeniu powietrza, którym wszyscy oddychamy? Któż z nas nie zatruwa środowiska? Któż z nas nie brudzi, nie śmieci i nie robi tym podobnych rzeczy w publicznych miejscach? (A. Pronzato). Każdy, nawet mały „prywatny” grzeszek przeciw środowisku, jak chociażby zaśmiecanie ulic i lasów, wypalanie traw, palenie toksycznych materiałów, instalowanie rakotwórczych przekaźników, ogłuszający hałas, jest ostatecznie powolnym zabijaniem i grzechem przeciw życiu.
fot. Pixabay