Pod wieczór już, ponieważ było Przygotowanie, czyli dzień przed szabatem, przyszedł Józef z Arymatei, poważny członek Rady, który również wyczekiwał królestwa Bożego. Śmiało udał się do Piłata i poprosił o ciało Jezusa. Piłat zdziwił się, że już skonał. Kazał przywołać setnika i pytał go, czy już dawno umarł. Upewniony przez setnika, podarował ciało Józefowi. Ten kupił płótno, zdjął Jezusa [z krzyża], owinął w płótno (Mk 15, 42-46).

 

W pierwszym wieku ciała ukrzyżowanych były zwykle wrzucane do grobu dla przestępców. Nie wolno było ich publicznie opłakiwać. Gdy rodzina była wpływowa, otrzymywała jednak pozwolenie na grzebanie zmarłych. O ciało Józefa poprosił Piłata Józef z Arymatei. Był on bogobojnym, uczciwym Żydem, oczekującym czasu zbawienia. Był także członkiem Sanhedrynu, a więc należał do elity (arystokracji) żydowskiej. Później został uczniem Pana, ale swoje sympatie taił z obawy przed ziomkami.

Po śmierci Jezusa Józef przestał się już obawiać Żydów. Odważnie przyznał się do swoich sympatii do Jezusa. Okazał mu najwyższy szacunek, dopełnił z całą pieczołowitością troski o Jego ciało. Zakupił szybko prześcieradła, w które owinął Zmarłego (musiał się spieszyć, gdyż o zmroku rozpoczynał się szabat, który nie dopuszczał grzebania zmarłych) i oddał do dyspozycji nowy przygotowany (zapewne) dla siebie grób. Śmierć Jezusa okazała się dla niego oczyszczająca. Pozwoliła pokonać strach i lęki przed ludźmi.

Śmierć, szczególnie śmierć osób bliskich i drogich bywa wyzwalająca; relatywizuje ludzkie zniewolenia, przywiązania i lęki. Pozwala inaczej patrzeć na ludzi i życie. Skłania do refleksji i przebudowy życia i wartości. Jest silnym bodźcem rozwojowym. W obliczu śmierci opadają maski, które człowiek zakłada w ciągu życia i role, które gra przed innymi, przed światem. Odpada lęk przed kompromitacją bądź odrzuceniem. Przestaje liczyć się sukces, bogactwo, ambicje, plany. Śmierć niweczy miary stosowane w ciągu życia. Dzięki niej człowiek przekracza sposób myślenia ziemskiego i wyzwolony wkracza w nowy świat przeniknięty całkowicie Bogiem.

Po zdjęciu krzyża, jak zaświadcza tradycja, ciało Jezusa zostało złożone w ramionach Jego Matki. Towarzyszyło Jej sześć najwierniejszych osób: Jan, Józef z Arymatei, Nikodem i trzy Marie: Maria Magdalena, Maria Kleofasowa i Maria Salome (według tradycji – córki św. Anny). W wielu interpretacjach ikonograficznych Matka Boska zbolała mdleje. Ale potworna świadomość śmierci Syna nadchodzi wkrótce potem. Obok wspólnego cierpienia grupy przyjaciół, zgromadzonych, aby opłakiwać Zmarłego, istnieje indywidualna, samotna i nieukojona rozpacz Maryi, która po raz ostatni kładzie zmarłego Syna na kolanach, zanim odda Go Józefowi z Arymatei i Nikodemowi, którzy Go pogrzebią (S. Zuffi).

Maryja nie mogła pomóc Synowi w czasie Jego męki i śmierci; zapewne tym bardziej po śmierci okazywała Mu swoją miłość, czułość, współczucie i oddanie. Trzymając na rękach Jego martwe ciało, zapewne wspominała dzieciństwo, gdy pieściła Go i tuliła do serca. Ale również z całą wyrazistością doświadczała spełnienia się bolesnej przepowiedni Symeona: A Twoją duszę miecz przeniknie, aby na jaw wyszły zamysły serc wielu (Łk 2, 35). Na Golgocie zostaje przebite niepokalane serce Maryi. Jej ból jest jednak inny od pozostałych osób opłakujących zmarłego Mistrza. Przenika go bowiem nadzieja i oczekiwanie na zmartwychwstanie. Maryja, w swej intuicji wiary była pewna, że martwe ciało, które trzyma na swym łonie, niedługo ożyje, zmartwychwstanie.

Przy trzynastej stacji drogi krzyżowej, podobnie, jak czynimy to w Wielką Sobotę, kontemplujmy martwe ciało Jezusa. Dostrzeżmy rany biczowania, koronowania cierniem, krzyżowania, ranę przebitego boku. W martwym ciele Jezusa uświadommy sobie nieubłagane prawa natury i przemijania, w tym również prawo śmierci. W Jezusie sam Bóg wszedł w prawo naturalnego rozwoju, w którym śmierć stanowi etap przejściowy z życia ziemskiego do wiecznego.

Czy godzę się na prawo przemijania? Jakie znaczenie ma dla mnie śmierć? Co czuję, myśląc o spotkaniu z Jezusem w chwili śmierci? W jaki sposób chciałbym przeżyć ostatnie chwile na ziemi (gdybym miał taką możliwość)? Kogo spośród bliskich i przyjaciół wybrałbym na towarzysza moich ostatnich godzin? Jakich rad udzieliłbym bliskim, przyjaciołom w chwili mojej śmierci? Jaką ostatnią modlitwę pragnąłbym skierować do Boga przed śmiercią?

Maryjo, Matko Bolesna, dziękuję, że trwałaś przy swym Synu w Jego największym cierpieniu, sama współcierpiąc. Dziękuję za Twoją cierpliwość i wierność do końca. Bądź dla mnie, proszę, wzorem nadziei i wytrwałości. Wyproś, bym w chwilach zagubienia i życiowych trudności, był zawsze blisko Ukrzyżowanego.

fot. Pixabay