Kłamstwo jak rzeka przelewa się przez historię ludzkości. Jego początków można doszukiwać się w prehistorii biblijnej, na początku. Bóg powołał człowieka do życia w prawdzie; niemniej już pierwszy człowiek nie był w stanie podporządkować się temu powołaniu.

W biblijnym opisie rajskiego grzechu pierwszym kłamcą jest szatan,  wyobrażony w symbolu węża (Rdz 3). Wąż w wielu kulturach jest symbolem zła, gdyż wydaje się łączyć zwierzęcą chciwość z szatańską przebiegłością. Rozpoczynając dialog z człowiekiem, szatan stawia niewinne pytanie, jakby chodziło mu o informację: Czy rzeczywiście Bóg powiedział: Nie jedzcie owoców ze wszystkich drzew tego ogrodu? (Rdz 3, 1). W rzeczywistości szatan, świadomy własnej inteligencji, chce wciągnąć człowieka w dialog oraz zasiać wątpliwość. Czy rzeczywiście Bóg powiedział? Czy to prawda? Czy tylko mój wymysł, jakiś miraż? Pierwsza nierozwiązana wątpliwość rodzi zwykle dalsze, podważając zaufanie do Boga.

Pytanie szatana jest pewną insynuacją i kłamstwem. Zły duch stawiając je występuje jako oskarżyciel Boga. Dąży do zniekształcenia Jego obrazu. Usiłuje podważyć miłość Boga i zaufanie człowieka. Stara się wmówić człowiekowi, że już w ziemskim życiu może posiąść dla siebie Bożą prawdę i mądrość, Jego potęgę i nieśmiertelność. Ponadto w szatańskiej wizji Bóg ogranicza człowieka, jego wolność. Człowiek musi walczyć z Nim o swe prawa, podobnie jak Prometeusz, który w imię dobra ludzkości kradnie Zeusowi ogień.

Nasza pramatka podjęła się roli obrońcy Boga, weszła w dialog z pokusą, ze złem. Jest to zasadniczy błąd, który będzie miał dalekosiężne skutki. Jego konsekwencją jest przejęcie taktyki szatana, kłamstwa: Owoce z tego ogrodu jeść możemy, tylko o owocach z drzewa, które jest w środku ogrodu, Bóg powiedział: Nie wolno wam jeść z niego, a nawet go dotykać, abyście nie pomarli (Rdz 3, 2-3). Słowa a nawet go dotykać są już dodatkiem Ewy (zob. Rdz 2, 17). Pierwsza kobieta przekręca słowo Boga, fałszywie interpretuje Jego przykazanie. Gdy prawda o jej grzechu wyjdzie na jaw, obarczy winą szatana: Wąż mnie zwiódł i zjadłam (Rdz 3, 13).

Konsekwencje kłamstwa pierwszych rodziców trwają do dziś. Są nimi między innymi: nieufność i podejrzliwość wobec Stwórcy, trudność w zawierzeniu i przyjęciu Jego miłości, zakłócone relacje międzyludzkie, a w wymiarze osobistym rozbicie, zagubienie, bezsens życia, smutek, depresja, rozpacz.

Kłamstwo rodzi dalsze kłamstwa. Ewa nie zatrzymuje grzechu na sobie, ale przekazuje go dalej Adamowi. Żaden człowiek nie jest samotną wyspą ani zamkniętą monadą. Żyje w społeczeństwie. I dzieli się z nim sobą. Człowiek duchowy przekazuje innym głębię swego ducha; dobroć, miłość, wewnętrzne piękno, mądrość. Człowiek cielesny – grzech. Mechanizm ten można dostrzec we wszystkich relacjach; małżeńskich, rodzinnych, przyjacielskich, koleżeńskich.

Pierwszą „ofiarą” kłamstwa Ewy są jej synowie: Abel i Kain. Drugi z nich zazdrosny o brata, morduje go (Rdz 4, 1-15). Grzech prowadzi go do zakłamania. Gdyby Kain nazwał po imieniu swoją próżność i zazdrość i wyznał ją przed Bogiem (i bratem), grzech by się urwał. Nie uczynił jednak tego i brnął w dalsze kłamstwo. Przed zabójstwem brata Kain żył w obecności Boga, w bliskiej zażyłości, przyjaźni. Pod wpływem grzechu zmienił się w człowieka zazdrosnego, mściwego, fałszywego, podstępnego. Stał się mordercą. Nie tylko sam żył w zakłamaniu, ale sądził, że okłamie Boga.

Gdy Bóg postawił Kainowi bolesne pytanie o brata, odpowiedział w sposób wręcz arogancki: Nie wiem. Czyż jestem stróżem brata mego? (Rdz 4, 9). Odpowiedź Kaina kryje wiele aspektów. Wskazuje na lęk, strach, który często próbuje się ukryć pod płaszczykiem arogancji, pewności siebie, własnej siły. Może być formą ucieczki w obojętność, powierzchowność, kamuflaż, albo wygodne kłamstwo, po to, by zagłuszyć wewnętrzne niepokoje i wyrzuty sumienia. Może też być wyrazem świadomej ignorancji, by uniknąć  odpowiedzialności i wszystkich konsekwencji grzechów. Jednak żadne środki i formy ucieczki nie zdają egzaminu wobec Boga, który zna serce człowieka (por. 1 Sm 16, 7). Bóg oczekuje od każdego Kaina prawdy i skruchy.

Kłamstwo może przybrać charakter pajęczyny usidlającej całe życie człowieka. Przykładem jest biblijny Jakub (Rdz 25, 21nn). Jak już wspomniałem imię Jakuba jest synonimem oszustw i kłamstw. Już przy narodzeniu rywalizował z bratem, następnie podstępem pozbawił go pierworództwa i ojcowskiego błogosławieństwa. Później oszukał swego wuja Labana (notabene również oszusta). Tym razem trafił na równego sobie. Jego brat Ezaw żalił się: Nie darmo dano mu imię Jakub! Dwukrotnie mnie już podszedł: pozbawił mnie mojego przywileju pierworodztwa, a teraz odebrał za mnie błogosławieństwo (Rdz 27, 36). A prorok Ozeasz uzupełnił: Już w łonie matki oszukał on brata, w pełni sił będąc, walczył nawet z Bogiem (Oz 12, 4).

Wobec narastającej niesprawiedliwości w starożytnym Izraelu pojawiła się instytucja sędziego, który rozstrzygał sprawy sporne. Miejscem sądu były bramy miasta. Spór rozstrzygano w oparciu o zeznania świadków. Niestety, wobec braku adwokatów (obrońców) oskarżony był narażony na konfrontację z fałszywymi świadkami, którzy mogli zawyrokować o jego śmierci. Księga Królewska opisuje przypadek Nabota (1 Krl 21, 1nn). Król Achab pożądał winnicy swego sąsiada. Zaoferował mu kupno bądź wymianę. Nabot odmówił. Wówczas ster przejęła żona Achaba Izebel. W imieniu króla wysłała listy do znamienitych obywateli Jizreel. W listach tak napisała: Ogłoście post i posadźcie Nabota przed ludem. Posadźcie też naprzeciw niego dwóch ludzi nikczemnych, by zaświadczyli przeciw niemu, mówiąc: Zbluźniłeś Bogu i królowi. Potem go wyprowadźcie i kamienujcie tak, aby zmarł (1 Krl 21, 9n). Złorzeczenie królowi osądzano na równi z bluźnierstwem przeciw Bogu. Karą było ukamienowanie (por. Kpł 24, 15-16; Wj 22, 27). Nabot oskarżony przez fałszywych świadków nie miał możliwości obrony. Zginął, „zgodnie z prawem”, niesłusznie oskarżony i potępiony przez współobywateli. Po jego śmierci winnica przeszła na własność króla. Mimowolnie przypomina się proces i wyrok w sprawie Jezusa.

Równie dramatyczna jest historia Zuzanny (Dn 13). Broniąc swej czystości, została poddana samowoli zepsutych, skorumpowanych i bezbożnych sędziów i skazana przez nich na śmierć. Jedynie dzięki mądrości i odwadze młodego Daniela została zrehabilitowana i uwolniona, natomiast niesprawiedliwi sędziowie słusznie ukarani.

Historia Nabota i Zuzanny pokazuje, że nawet człowiek, który przysięga w imię Boga, może kierować się kłamstwem. Dlatego Bóg chroniąc godność i życie człowieka ustanawia prawa: Nie będziesz rozgłaszał fałszywych wieści i nie dołożysz ręki, ażeby z niesprawiedliwymi ludźmi świadczyć na korzyść bezprawia. Nie łącz się z wielkim tłumem, aby wyrządzić zło. A zeznając w sądzie, nie stawaj po stronie tłumu, aby przechylić wyrok. A także w procesie nie miej względów dla bogatych (Wj 23, 1-3).

Kłamstwo towarzyszy całej historii ludzkości. Szatan nigdy nie daje za wygraną. Ojciec kłamstwa uderzył również w Jezusa. Swój atak rozpoczął na początku Jego publicznej działalności (Łk 4, 1-13). Diabeł przypisał sobie wszelkie bogactwa świata i zaproponował jej Jezusowi w zamian za pokłon. Kusił Go również, by zamanifestował swoją wszechmoc, rzucając się w dół z narożnika świątyni. W ten spektakularny sposób mógłby pozyskać tłumy dla Ewangelii. Kłamstwo z pustyni ponowi szatan w czasie męki i śmierci Jezusa. Uderzy w Niego poprzez pokusy i drwiny religijnej elity żydowskiej i tłumy gapiów, świadków Jego cierpienia (Mk 15, 29-32). Bardzo inteligentne kłamstwo szatana ma rzekomo pozyskać ludzi dla Boga: niechże teraz zejdzie z krzyża, żebyśmy widzieli i uwierzyli (Mk 15, 32). W rzeczywistości szatańskie pokusy, oparte na kłamstwie mają na celu sprzeciwienie się woli Boga Ojca, są brakiem zaufania Bogu i wyrazem pychy.

Jezus w całym swoim życiu walczył z kłamstwem i głosił Ewangelię opartą na prawdzie. W czasie jednej z polemik z Żydami argumentował, że przyjęcie prawdy Ewangelii jest wyzwalające: Jeżeli będziecie trwać w nauce mojej, będziecie prawdziwie moimi uczniami i poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli (J 8, 31-32). Jest to możliwe, gdyż sam Syn Boży jest prawdą (J 14, 6). Jezus przyszedł na ziemię, aby przekonać świat o sprawiedliwości i prawdzie, objawił miłosierne oblicze Ojca, który pragnie, by wszyscy ludzie zostali zbawieni i doszli do poznania prawdy (1 Tym 2, 4). Przed swoją śmiercią w Wieczerniku prosił Ojca, aby uświęcił uczniów w prawdzie: Uświęć ich w prawdzie. Słowo Twoje jest prawdą. Jak Ty Mnie posłałeś na świat, tak i Ja ich na świat posłałem. A za nich Ja poświęcam w ofierze samego siebie, aby i oni byli uświęceni w prawdzie (J 17, 17-19). Uświęcenie w prawdzie nie oznacza oddzielenia od grzesznego świata, stworzenia barier, które pozwolą uniknąć kontaktu z profanum, z grzesznością. Uświęcenie dokonuje się w sercu poprzez wewnętrzne nawrócenie i jest darem Ducha Świętego. Uczniowie zostają uświęceni przez Ojca, otwierając się na prawdę, poznając Boga, Jego słowo, Jego miłość, poddając się woli Ojca.

Jezus nie tylko prosi o uświęcenie w prawdzie, ale zsyła obiecanego Ducha Świętego, Ducha Prawdy, który objawia prawdę i umożliwia życie w niej: Ja zaś będę prosił Ojca, a innego Pocieszyciela da wam, aby z wami był na zawsze – Ducha Prawdy, którego świat przyjąć nie może, ponieważ Go nie widzi ani nie zna. Ale wy Go znacie, ponieważ u was przebywa i w was będzie (J 14, 16-17); Gdy zaś przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej prawdy (J 16, 13).

Życie w prawdzie ma wymiar integralny. Dotyczy najpierw przejrzystości słów: Słyszeliście również, że powiedziano przodkom: Nie będziesz fałszywie przysięgał, lecz dotrzymasz Panu swej przysięgi. A Ja wam powiadam: Wcale nie przysięgajcie – ani na niebo, bo jest tronem Bożym; ani na ziemię, bo jest podnóżkiem stóp Jego; ani na Jerozolimę, bo jest miastem wielkiego Króla. Ani na swoją głowę nie przysięgaj, bo nie możesz nawet jednego włosa uczynić białym albo czarnym. Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi (Mt 5, 33-37). Stare Przymierze zakazywało fałszywej przysięgi, gdy ktoś z całą premedytacją kłamał, powołując się na Boga. Żydzi nie mogli wymawiać imienia Bożego, więc przysięgali na niebo, ziemię, Jerozolimę, własną głowę… Jezus wzywa do rezygnacji z każdej przysięgi. Zamiast słowa, które utraciło wartość, zachęca do prostoty, szczerości, przejrzystości, prawdomówności: Tak, tak, nie, nie. Jest to postawa czystości serca, życia w prawdzie, szczerości, wiarygodności, bez zbędnych zawiłości. Ukrywanie prawdy w potoku słów bywa również zakamuflowanym kłamstwem.

Słowo może budować, łączyć, zbliżać, ale również niszczyć. Apostoł Jakub wskazuje na wagę języka: mimo że jest małym członkiem, ma powód do wielkich przechwałek. Oto mały ogień, a jak wielki las podpala. Tak i język jest ogniem, sferą nieprawości. Język jest wśród wszystkich naszych członków tym, co bezcześci całe ciało i sam trawiony ogniem piekielnym rozpala krąg życia. Wszystkie bowiem gatunki zwierząt i ptaków, gadów i stworzeń morskich można ujarzmić i rzeczywiście ujarzmiła je natura ludzka. Języka natomiast nikt z ludzi nie potrafi okiełznać, to zło niestateczne, pełne zabójczego jadu. Przy jego pomocy wielbimy Boga i Ojca i nim przeklinamy ludzi, stworzonych na podobieństwo Boże. Z tych samych ust wychodzi błogosławieństwo i przekleństwo (Jk 3, 5-10). Również Jezus mówi o odpowiedzialności za wypowiadane słowa: Z każdego bezużytecznego słowa, które wypowiedzą ludzie, zdadzą sprawę w dzień sądu. Bo na podstawie słów twoich będziesz uniewinniony i na podstawie słów twoich będziesz potępiony (Mt 12, 36-37).

Praktykowanie prawdy nie kończy się na słowach. Jej owocem jest całe życie człowieka, promieniujące światłem. Święty Jan, Apostoł prawdy, poucza:  Nowina, którą usłyszeliśmy od Niego i którą wam głosimy, jest taka: Bóg jest światłością, a nie ma w Nim żadnej ciemności. Jeżeli mówimy, że mamy z Nim współuczestnictwo, a chodzimy w ciemności, kłamiemy i nie postępujemy zgodnie z prawdą. Jeżeli zaś chodzimy w światłości, tak jak On sam trwa w światłości, wtedy mamy jedni z drugimi współuczestnictwo, a krew Jezusa, Syna Jego, oczyszcza nas z wszelkiego grzechu. Jeśli mówimy, że nie mamy grzechu, to samych siebie oszukujemy i nie ma w nas prawdy (1 J 1, 5-8). Ostatecznie prawda jest przejawem miłości, gdyż Bóg jest prawdą i miłością. Umiłowany uczeń Pana prosi: Dzieci, nie miłujmy słowem i językiem, ale czynem i prawdą (1 J 3, 18).

fot. Pixabay