Gloria i upojenie wynikające ze zwycięstwa nad Egipcjanami minęły szybko. Skończyła się idylla. Izraelici pod wodzą Mojżesza wkroczyli na pustynię Synaju i od razu zetknęli się z gorzką rzeczywistością. Zabrakło podstawowych środków do życia: pokarmu i wody. Wobec tego zaczęli szemrać: „I zaczęło szemrać na pustyni całe zgromadzenie Izraelitów przeciw Mojżeszowi i przeciw Aaronowi. Izraelici mówili im: Obyśmy pomarli z ręki Pana w ziemi egipskiej, gdzieśmy zasiadali przed garnkami mięsa i jadali chleb do sytości! Wyprowadziliście nas na tę pustynię, aby głodem umorzyć całą tę rzeszę” (Wj 16, 2-3).

Szemranie ludu nie jest zdarzeniem jednorazowym. Jest to raczej postawa permanentna (wyraża ją hebrajski wyraz lwn, który występuje w tekstach o wyjściu aż siedemnaście razy!). Lud narzeka, szmerze, protestuje przeciw trudnym warunkom życia na pustyni, przeciw liderom, Mojżeszowi i Aaronowi, buntuje się przeciw wejściu do ziemi obiecanej, a w rzeczy samej stawia opór samemu Bogu. Nie ufa Mu. Pustynia, która miała być miejscem wędrówki, czyli miejscem przejściowym, w oczach Izraelitów jawi się jako miejsce docelowe, miejsce zagłady, śmierci. Ponadto w uczestnikach marszu rodzi się tęsknota za przeszłością, za czasami niewoli. Ubarwiają dawne życie, wspominają duże garnki pełne mięsa i inne przysmaki egipskie. Chcą powrócić do przeszłości. Wolą trud życia w niewoli niż trud pokonywania pustyni.

Izraelici stosunkowo szybko wymazali z pamięci wielkie dzieła Boże, których byli świadkami. Odczuwali samotność, gdyż zapomnieli, że Bóg jest i czuwa, by ich wspomagać. Wydawało im się, że pustynia jest niewolą, a Egipt, w którym byli traktowani jak niewolnicy, krainą szczęścia i marzeń. „Grzechem Izraela jest «brak pamięci», rozumianej w sensie biblijnym, jako nastawienia, które każe człowiekowi zdawać sobie sprawę z własnej faktycznej kruchości i słabości oraz rodzi uczucie wdzięczności dla Boga za wybawienie. Pamięć uobecnia przeszłość i otwiera na nową zbawczą interwencję Boga. Droga Izraela do Ziemi Obiecanej gubi się więc w nostalgii za rzeczami i przeszłością, a miniona niewola jawi się jako wolność. Bez pamięci Izrael pozostaje więźniem swojej teraźniejszości, trudów życia na pustyni” (A. Spreafico).

Odpowiedź Boga na szemranie ludu była wielkoduszna. Pan nie ukarał swego ludu za brak zaufania i cierpliwości, ale odpowiedział na jego lamenty: „Oto ześlę wam chleb z nieba, na kształt deszczu. I będzie wychodził lud, i każdego dnia będzie zbierał według potrzeby dziennej. Chcę ich także doświadczyć, czy pójdą za moimi rozkazami czy też nie. Lecz w dniu szóstym zrobią zapas tego, co przyniosą, a będzie to podwójna ilość tego, co będą zbierać codziennie” (Wj 16, 4-5). Również bracia nie czuli się dotknięci z powodu niedowiarstwa ludu. „Mojżesz i Aaron mają pełną świadomość, iż są jedynie narzędziami w ręku Boga. Oni nawet się nie obrażają, że ktoś podważa ich autorytet. Nie mówią: «My się dla was poświęcamy, a wy, niewdzięcznicy…», bo nie o nich tu chodzi, ale mówią: «Czymże my jesteśmy». «Słudzy nieużyteczni» – powiedzieliby zapewne, gdyby znali Ewangelię. My nic nie możemy poradzić w tej sytuacji, gdy jesteście głodni, ale Pan da wam jeść” (D. Piekarz).

I tak rzeczywiście się stało: „nazajutrz rano warstwa rosy leżała dokoła obozu. Gdy się warstwa rosy uniosła ku górze, wówczas na pustyni leżało coś drobnego, ziarnistego, niby szron na ziemi. Na widok tego Izraelici pytali się wzajemnie: Co to jest? – gdyż nie wiedzieli, co to było. Wtedy powiedział do nich Mojżesz: To jest chleb, który daje wam Pan na pokarm” (Wj 16, 14-15). Bóg objawił swoją chwałę poprzez dwa niezwykłe zjawiska. Pierwszym była rosa, która nie występuje w suchym klimacie Egiptu, a którą traktowano jak dar niebios (por. Ps 147, 16). Drugim manna. „Uczeni najczęściej wskazują na wydzielinę małych owadów z rodziny czerwców, które żywią się sokiem tamaryszku. Gdy wydzielina twardnieje i spada na ziemię, może być zbierana i używana jako słodzik. (…) Inni uważają, że manna była słodkim nektarem rośliny hammada, spotykanej powszechnie na obszarze południowego Synaju, gdzie jest używana do słodzenia ciasta” (J. Walton). Jeszcze inni porównują ją do ziarna kolendry o białej barwie. Niemniej czas jej występowania (od kwietnia do czerwca), ogromna ilość i właściwości wskazują, że nie było to jedynie zjawisko zwyczajne, ale cudowna interwencja Boga.

Manna nie była znana Hebrajczykom. Dziwili się więc i pytali: Man hu?, to znaczy „Co to jest?”. Mojżesz wyjaśnił: „To jest chleb, który daje wam Pan na pokarm” (Wj 16, 15). Przekazał również dalsze instrukcje Boga odnośnie zbioru i przechowywania manny. Każdy mógł zebrać jedynie ilość potrzebną do dziennego utrzymania (23 dekagramy). Zapasy były niemożliwe, gdyż następnego dnia manna ulegała rozkładowi. W ten sposób Bóg wychowywał swój lud do zaufania. Jeżeli troszczył się o pokarm dziś, zatroszczy się również jutro. Jezus ucząc swych uczniów modlitwy zachęcał, by codziennie prosili Ojca Niebieskiego o chleb: „Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj” (Mt 6, 6-11). Zaś w swoim nauczaniu zalecał: „I wy zatem nie pytajcie, co będziecie jedli i co będziecie pili, i nie bądźcie o to niespokojni! O to wszystko bowiem zabiegają narody świata, lecz Ojciec wasz wie, że tego potrzebujecie. Starajcie się raczej o Jego królestwo, a te rzeczy będą wam dodane” (Łk 12, 29-31).

Manna, która Bóg żywił swój lud, ma również wymiar duchowy. Mojżesz nazywa go „chlebem z nieba”. Jest to „zwrot nawiązujący do starożytnych wierzeń z religii agrarnych, łączących obfitość plonów z działaniem bogów (zwłaszcza boga burzy)” (J. Lemański). To sam Bóg daje „pokarm aniołów”: „Lud zaś swój żywiłeś pokarmem anielskim i dałeś im bez ich wysiłków gotowy chleb z nieba, zdolny dać wszelką rozkosz i wszelki smak zaspokoić” (Mdr 16, 20-21). Nową manną, chlebem z nieba stanie się później sam Chrystus, Jego ciało, spożywane w czasie Eucharystii: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Nie Mojżesz dał wam chleb z nieba, ale dopiero Ojciec mój da wam prawdziwy chleb z nieba. Albowiem chlebem Bożym jest Ten, który z nieba zstępuje i życie daje światu. (…) Jam jest chleb życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie (J 6, 32-33.35). Manna będzie nowym życiodajnym pokarmem niebieskim: „Zwycięzcy dam manny ukrytej” (Ap 2, 17).

Manna symbolizuje również pokarm słowa Bożego. W czasie trudu pokonywania pustyni Izraelici nie powinni pokładać nadziei jedynie w pokarmie materialnym; równie ważny jest duchowy, którego zresztą Bóg im nie szczędzi. Przypomina o tym Mojżesz w Księdze Powtórzonego Prawa: „Pamiętaj na wszystkie drogi, którymi cię prowadził Pan, Bóg twój, przez te czterdzieści lat na pustyni, aby cię utrapić, wypróbować i poznać, co jest w twym sercu; czy strzeżesz Jego nakazu, czy też nie. Utrapił cię, dał ci odczuć głód, żywił cię manną, której nie znałeś ani ty, ani twoi przodkowie, bo chciał ci dać poznać, że nie samym tylko chlebem żyje człowiek, ale człowiek żyje wszystkim, co pochodzi z ust Pana” (Pwt 8, 2-3). Orygenes komentuje: „Jeśli chcesz spożywać mannę, to znaczy jeśli pragniesz przyjąć Słowo Boże, wiedz, że jest ona «maleńka i bardzo delikatna, niczym nasienie kolendry». Jest w niej jakaś jarzyna, która może karmić i pokrzepiać słabych, bo «kto jest słaby, ten jada jarzyny». Ma również w sobie jakaś szorstkość i dlatego jest «jak szron». Ma również bardzo wiele bieli i słodyczy. Cóż bowiem jest bielsze, cóż bardziej jaśniejące niż nauka Boża? Co jest słodsze, co milsze od słów Pańskich, które są «ponad miód spływający z plastra»?

Na pustyni Izrael uczy się również czcić Boga, uświęcając szabat, dzień odpoczynku. W tym dniu manna się nie pojawiała. Nie znaleźli jej nawet najbardziej zagorzali „pracoholicy”. Pokarm na dzień świąteczny należało przygotować dzień wcześniej. Szabat jest dniem Bożego odpoczynku (por. Rdz 2, 2-3). „Zachowywanie szabatu nie jest więc tylko prawem regulującym czas człowieka, lecz włącza go w czas samego Boga. W szabat Izrael uczestniczy w czasie Boga i uznaje Go za Pana, który zawsze daje pokarm” (A. Spreafico). „Szabat był zachowywany, zanim został nakazany. Jeszcze nie ma świętego miejsca, ale jest już święty czas. Jeszcze nie ma skodyfikowanego prawa, ale już to prawo staje się życiem. Naucz się świętować i bądź spokojny o to, że Bóg zadba o to, byś miał co jeść” (D. Piekarz).

Pokarm niebieski znudził się jednak Izraelitom. Zaczęli znów narzekać: „Któż nam da mięsa, abyśmy jedli? Wspominamy ryby, któreśmy darmo jedli w Egipcie, ogórki, melony, pory, cebulę i czosnek. Tymczasem tu giniemy, pozbawieni tego wszystkiego. Oczy nasze nie widzą nic poza manną” (Lb 11, 4-6). Izraelici byli krnąbrni jak małe dzieci. Wszystko po pewnym czasie stawało się „be”. Nic nie było w stanie zaspokoić ich apetytu na nowe. Ciągle utyskiwali na coś i narzekali. Mojżesz też powoli tracił cierpliwość i sam zaczął narzekać. Jednak Pan Bóg był cierpliwy i miał „fantazję”. Od razu odpowiedział na ich skargi: „Podniósł się wiatr zesłany przez Pana i przyniósł od morza przepiórki, i zrzucił na obóz z obu jego stron na dzień drogi, i pokryły ziemię na dwa łokcie wysoko. Ludzie byli na nogach przez cały dzień, przez noc i następny dzień, i zbierali przepiórki” (Lb 11, 31-32). Zjawisko migracji przepiórek z Europy do Azji przez obszar Synaju występuje również dziś w okresie marca i kwietnia. „Zwykle stada przepiórek lecą z wiatrem i siadają na ziemi (lub wodzie), gdy pojawi się boczny wiatr. Często, wyczerpane, lecą niskim torem, wówczas też można je łatwo schwytać. Przepiórki poszukujące miejsca do wylądowania i odpoczynku znane były z tego, że zatapiały małe łódki. Na Synaju tak gęsto obsiadały ziemię, że jedne ptaki lądowały na głowach drugich” (J. Walton).

Wędrówka przez pustynię była czasem próby. Nie tylko Izraelici byli na nią wystawieni. Również oni próbowali Boga. Mimo znaków i cudów ciągle nie wierzyli, lecz szemrali i narzekali. Ich apetyt rósł w miarę jedzenia. Ciągle nie ufali, nie byli przekonani, że są w rękach dobrego Boga. Chcieli raczej Boga do swoich usług i na swoją modłę. Rzeczywistość była i jest nadal inna. „Bóg jest razem z ludem, ale nie w rękach ludu. To Bóg prowadzi lud, nie zaś lud Boga. To zawsze wędrówka, to znaczy historia, konkretnie ukazuje, jak należy rozumieć obecność Boga i jakie ma ona znaczenie. Bóg rozumie ją na swój sposób, a człowiek chciałby ją rozumieć inaczej, po swojemu. To jest miejsce, gdzie nieustannie pojawiają się pytania” (B. Maggioni).

Pytania do przemyślenia:

  • Jak przeżywasz sytuacje braków?
  • W jakich okolicznościach szemrzesz?
  • Co jest powodem twojego niezadowolenia i szemrania?
  • Czy poddajesz w wątpliwość obecność Boga i Jego zbawcze możliwości?
  • Czy nie wystawiasz Boga na próbę, mimo doświadczenia Jego obecności i działania?
  • O czym szybko zapominasz?
  • Co czujesz, gdy wymawiasz słowa prośby: „Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj”?
  • Czy nie zamartwiasz się nadmiernie o jutro?
  • Czy nie ulegasz pracoholizmowi (lub lenistwu)?
  • W jaki sposób przeżywasz niedziele i dni świąteczne? Czy umiesz odpoczywać?
  • Jakie były twoje największe próby życiowe?
  • Czy nie wystawiasz Pana Boga na próbę? Czy nie usiłujesz manipulować Nim?

Fragment książki: „Lider. Śladami Mojżesza. Medytacje biblijne”, WAM

fot. Pixabay