Wyobraź to sobie, bo ciebie to też dotyczy: stoimy na brzegu morza, bardzo zmęczeni i przestraszeni, ścigani przez wojska faraona, nie mając nadziei wobec wielkiej jak Morze Czerwone przeszkody, która wyrosła nam na drodze.

Wiedzieliśmy o niej, ale tak bardzo pragnęliśmy wolności, że szliśmy za naszym wodzem, ufni że jakimś sposobem doprowadzi nas, mimo przeszkód, do Ziemi Obiecanej. Było to dla nas bardzo oczywiste w noc paschalną, kiedy Pan złamał opór faraona śmiercią wszystkich jego pierworodnych i wymusił na nim zgodę na wyjście Izraelitów z jego państwa .

Szybko się jednak zreflektował, że musi odwołać pośpiesznie podjętą decyzję i zagrodzić Izraelowi drogę bezpiecznej ucieczki. Udał się zatem pośpiesznie z całym swoim wojskiem, aby do tego nie dopuścić. Czuł się poniżony, dlatego chciał im urządzić krwawą egzekucję. Wiedział, że za krótki moment wszyscy poginą: mężczyźni, kobiety, dzieci i cały ich dobytek. Dokona zemsty której domagała się jego zraniona ambicja i jego krwawe sumienie.

Mojżesz nie bał się widząc atak wroga, chociaż trwoga przenikała jego serce. Jego dusza stała jednak wiernie przy Bogu i nie zwątpiła w Boże zbawienie. Na wyraźny rozkaz Boży wzniósł ręce, dzierżąc laskę pasterską w dłoni i rozdzielił wody, tak aby po środku uczynić przejście i aby lud Boży, idąc po dnie morskim mógł dotrzeć na drugi jego brzeg.

Faraon uniósł się gniewem, widząc cud który Bóg uczynił i spiesznie rzucił się na swoje ofiary, aby je dogonić i zniszczyć. Udał się w pogoń, ale noc okazała się zbyt ciemna aby mógł się do nich zbliżyć, tym bardziej, że nie pozwalał na to dziwny ogień który się palił na wysokości tylnych straży uciekającego morską drogą, po suchym dnie, ludu. Egipcjanie nie byli w stanie ich doścignąć by zadać im nieuchronną klęskę.

Tak było do świtu, ale o brzasku faraon dał sygnał, aby przeprowadzić atak. Ruszyły z kopyta jego zbrojne wozy, a za nimi szły kolumny pieszego wojska. Nagle jednak wiatr który spiętrzał morskie wody, odsłaniając dno, przestał wiać, zatrzymany podniesionymi ramionami Mojżesza i jego drewnianą laską pasterską. Spiętrzone wody wróciły na swoje miejsce i zalały Egipcjan, którzy nie byli w stanie przed nimi się uratować.

Faraon poniósł niespodziewaną klęskę i jasne się stało dla wszystkich, że to Bóg zbawił Izraela i że tylko On jest prawdziwym Panem, z którym nie mogą się mierzyć żadni inni bogowie. Sami zaś Izraelici doznali umocnienia w wierze, że dotrą do Ziemi Obiecanej, skoro na własne oczy zobaczyli, że Mojżesz ma specjalne Boże umocowanie, poprzez cuda które przez niego Bóg uczynił.

Lud Boży wielbił Boga za to, że dzięki Jego zbawczej interwencji znaleźli się wreszcie po drugiej stronie trwogi. Baranek który wydawał się nieżywy, nagle ożył i pokonał smoka, dzięki swej niezłomnej wierności Bogu, która w mistyczny sposób antycypuje misterium Chrystusowego krzyża.

Ilustracja: Nicolas Poussin (1594-1665), Przejście przez Morze Czerwone (National Gallery of Victoria)