Bałagan moralny jest najprostszym sposobem diabła aby wyprowadzić w pole zbyt pewnych siebie zwolenników traktowania życia jako rodzaju gry albo zabawy – łatwo mu wówczas poplątać im życiowe drogi, mieszając im po prostu w głowach.
Wystarczy tylko aby udało mu się utwierdzić w nich przekonanie, że całą filozofię życia można sprowadzić do robienia wszystkiego co się tylko człowiekowi podoba, uznając jednocześnie, że jest to jedyna nagroda jakiej od życia można się spodziewać, bo żadnej innej wygranej po prostu nie ma, chyba że ktoś chciałby żyć złudzeniami, ale to przecież oznacza klęskę.
Bałagan mentalny jest niebezpieczny, również dlatego, że jeśli trwa on dłużej, to wówczas deformuje osobowość tego kto mu uległ i nic już potem tego nie jest w stanie zmienić, żadne kazania i wezwania do nawrócenia, tylko cud porównywalny do ewangelicznego otwarcia niewidomemu oczu, nagłego uwolnienia od choroby, czy przywrócenia życia zmarłemu człowiekowi.
Prawdą jest, że Bóg może pomóc człowiekowi aby popełniony przez niego błąd naprawił i wyprostował swoje poplątane drogi. Konieczne jest aby do tego się przyznał i rzeczywiście pragnął przemiany. Nie powinien jednak sądzić, że będzie to magiczny powrót do stanu istniejącego w przeszłości , bo historii nie można i nie powinno się negować, inaczej nie miałby sensu cud nawrócenia i życiowej przemiany.
Podstawową zasadą naszej egzystencji jest szacunek dla życia, bo tylko wtedy można mieć rzeczywisty szacunek również dla siebie i dla innych. Wszystko jednak zależy od podstawowego warunku, bez którego nie ma sensu w ogóle mówić o jakimkolwiek prawdziwym szacunku, a mianowicie, od szacunku dla Boga.
Paradoksalnie – ta zasada dotyczy również osób niewierzących, bo fakt że nie wierzą w Boga nie odbiera przecież Bogu istnienia, ale tylko wskazuje na problem ich poznawczej krótkowzroczności.
Nie wolno też w żadnym wypadku lekceważyć niczego, a tym bardziej dyskryminować człowieka z powodu tego co dla jego sumienia posiada wartość zasadniczą, gdyż wówczas gardzi się tym człowiekiem, raniąc jego honor, czyli duszę.
Foto: flickr.com / Chrisa Hickey