Hebron to palestyńskie miasto położone na południu Zachodniego Brzegu w kotlinie otoczonej zielonymi wzgórzami. Należy on do najstarszych miast świata. Według Biblii został założony siedem lat wcześniej niż Soan, stolica Dolnego Egiptu. Arabowie nazwali go Al-Halil, czyli „przyjaciel”, ze względu na mieszczący się tu grób Abrahama, przyjaciela Boga.

Mój pobyt w Hebronie rozpoczynam od groty Makpela. Jest to miejsce pochówku patriarchów i ich żon. W Mamre w pobliżu Hebronu osiedlił się pod namiotami Abraham. Gdy zmarła jego żona Sara, kupił od Efrona Chetyty pieczarę Makpela („grota podwójna”), w której ją pochował. W tym miejscu spoczęli również Abraham, Izaak z żoną Rebeką oraz Jakub z żoną Leą. Według legendy ma tu spoczywać również Adam z Ewą i wszyscy synowie Jakuba. Jedna z arabskich legend głosi, że  Adam ponoć tak często modlił się w tym miejscu, że pozostawił widoczny do dziś odcisk stopy. Grób patriarchów stał się z czasem miejscem świętym i celem pielgrzymek. Powoli wokół niego ukształtowało się miasto.

Sanktuarium patriarchów swoim wyglądem przypomina potężną twierdzę i jest równoległobokiem otoczonym murem z pięknych kamiennych bloków. Arabska legenda głosi, że przy ich układaniu brały udział dżinny. Jej obecny kształt pochodzi z czasów Heroda Wielkiego. Na narożnikach górują dwa zachowane do tej pory minarety. Wewnątrz dziedzińca wznoszą się liczne budowle, wśród których dominuje miejsce spoczynku patriarchów. Jest nim kościół zbudowany w XII wieku przez krzyżowców na ruinach dawnej świątyni bizantyjskiej i zamieniony później przez muzułmanów na meczet. Pierwotne groby patriarchów znajdują się pod posadzką. Natomiast w meczecie zbudowano symboliczne pomniki grobowe (cenotafy). Po stronie południowej znajdują się cenotafy Abrahama, Izaaka i Jakuba, natomiast po stronie północnej Sary, Rebeki i Lei. Do budowli przylega cenotaf Józefa. Ma on wymiar symboliczny, gdyż według Biblii kości tego patriarchy spoczęły w Sychem (obecnie Nablus).

Mój pobyt w tym świętym miejscu wiąże się z małym nieporozumieniem. Wokół mnie pojawiają się uzbrojeni żołnierze i zostaję zatrzymany. A wszystko przez brak… nakrycia głowy. Dopiero szybka reakcja jednej z uczestniczek pielgrzymki rozładowuje napięcie. Zakłada mi na głowę swój piękny, najmodniejszy kapelusz i tak udekorowany bez trudu przekraczam mury sanktuarium. Jego wnętrze robi wrażenie miejsca ciszy, modlitwy, medytacji. Oprócz Żydów i mahometan, modlą się tu również chrześcijanie. Zatrzymuję się na dłuższą chwilę, by przypomnieć sobie dzieje patriarchów. Gdy myślę, że w tym miejscu spoczywa ojciec naszej wiary i jego potomstwo, rodzą się we mnie uczucia wzruszenia. Przypominają mi się słowa Apostoła Narodów: On to wbrew nadziei uwierzył nadziei, że stanie się ojcem wielu narodów zgodnie z tym, co było powiedziane: takie będzie twoje potomstwo (Rz 4, 18). Abraham jest herosem wiary. Zawierzył Bogu w ciemno, poszedł za Jego głosem i był Mu wierny do końca. Dzięki temu poznał prawdziwego Boga, który wymyka się z ludzkich schematów i działa według swojego upodobania. Abraham zaufał i nie zawiódł się. Bóg uważał go za swego przyjaciela i darzył błogosławieństwem.

Po dłuższej chwili medytacji i modlitwy udaję się do odległego o dwa kilometry Haram Ramat al-Halil. Według tradycji w tym miejscu rosły dęby Mamre, pod którymi Abraham gościł Boga. Na miejscu, którego dotykał sam Bóg, znajdują się obecnie ruiny sanktuarium z okresu Heroda, Hadriana, Konstantyna, patriarchy Modesta i z czasów arabskich. W najgłębszych warstwach zostały odkryte przedmioty z terrakoty, z czasów Abrahama. Ponadto pokazuje się studnię wykutą, według tradycji, przez samego Abrahama, w cieniu której  odpoczywali najdostojniejsi Goście. Wokół studni rosną stare dęby, które tradycja nazywa „dębami Mamre”. Było to starożytne miejsce kultu i sanktuarium, które z czasem przybrało charakter bałwochwalczy.

Zatrzymuję się na chwilę refleksji przy wiekowym dębie skalnym. Według przekazu jest to drzewo, przy którym Abraham gościł Boga; nazwane zostało „dębem Abrahama”. Gdyby tak było faktycznie, liczyło by sobie (bagatela!) około pięć tysięcy lat (w rzeczywistości ma około sześćset). Mimo legendy i małego prawdopodobieństwa pochylam się z szacunkiem nad tym miejscem. Dąb Abrahama zaczął obumierać już w XIX wieku, a ostatnie zielone liście oglądano na nim pod koniec ubiegłego wieku. Jednak obok niego rośnie już nowy pęd, który przejmie rolę swojego przodka. Z ta myślą wspominam historię obecności Boga w tym miejscu. Objawił się Abrahamowi w porze sjesty i zapowiedział mu to, co niemożliwe; będzie ojcem licznego potomstwa. Było to w czasie, gdy Abraham zwątpił i zrezygnował. Jego historia przypomina, że na drodze Bożego powołania pojawiają się pytania i okresy zwątpienia. Człowiek doświadcza pokusy zatrzymania się i stworzenia przytulnego miejsca do spokojnego życia. Takie chwile są potrzebne, by jeszcze bardziej doświadczyć wielkości Boga, by zobaczyć, że wszystko jest łaską, niezasłużonym darem, uśmiechem Boga zupełnie innym niż gorzki śmiech starzejących się, niespełnionych ludzi.

Po tej pocieszającej myśli udaję się do pobliskiego okolonego zielenią i kwiatami Monasteru Trójcy Świętej i Świętych Praojców. Ta dwudziestowieczna budowla w swojej architekturze nawiązuje do zamków średniowiecznych. Miejscowy przewodnik, rosyjski pop, zwraca szczególną uwagę na trzy ołtarze: świętych praojców i ich żon, Trójcy Świętej i świętego Mikołaja. Piękne ikony wywołują nie tylko odczucia estetyczne, ale również religijne. To miejsce, w którym odczuwa się obecność Boga.

Fragment książki: „Na ziemi Boga. Duchowe podróże do miejsc świętych i nieświętych”, WAM

Książkę (30% rabatu, dostawa gratis) możesz kupić tutaj:

Na ziemi Boga | wydawnictwowam.pl

fot. autor