Perykopa o kobiecie pochwyconej na cudzołóstwie (J 8,1-11)  nie występuje w najstarszych rękopisach, zwłaszcza u Ojców greckich. Została włączona do Ewangelii Jana dopiero w III wieku i nie nosi wyraźnych śladów jego stylu i teologii, stąd niektórzy egzegeci sądzą, że  chodzi tutaj o niezależną tradycję, albo łączą ją z Ewangelistą Łukaszem. Opowiadanie to jest „biograficznym apoftegmatem”, w którym przeciwnicy Jezusa zastawiają na Niego pułapkę, z której musi umknąć wypowiadając mądre słowa lub podejmując przemyślane działanie (P. Perkins).

Scena ma miejsce o brzasku. Jezus po powrocie z Góry Oliwnej naucza w świątyni. Nieoczekiwanie pojawiają się faryzeusze i uczeni w Piśmie wraz z kobietą dopiero co pochwyconą na cudzołóstwie. Cudzołóstwo jest poważnym wykroczeniem. Osoba, która się go dopuszcza, sprzeniewierza się danej przysiędze i łamie zobowiązanie podjęte wobec współmałżonka. Może to zniszczyć całą rodzinę, prowadząc do separacji i rozwodu. W społecznościach, w których biologiczne pochodzenie i zespół dziedziczonych cech są niezwykle ważne, kobieta – zachodząc w ciążę z innym mężczyzną, nie będącym jej mężem – niszczy linię rodową. […] Zabicie osób przyłapanych na grzechu zmywało wielkie zło z całej wspólnoty i stanowiło ostrzeżenie dla innych (J. McLaughlin).

Według żydowskiego prawa cudzołóstwo karane było śmiercią: Ktokolwiek cudzołoży z żoną bliźniego, będzie ukarany śmiercią i cudzołożnik, i cudzołożnica (Kpł 20, 10); Jeśli się znajdzie człowieka śpiącego z kobietą zamężną, oboje umrą: mężczyzna śpiący z kobietą i ta kobieta. Usuniesz zło z Izraela (Pwt 22, 22). Prawo nie określało rodzaju kary; jedynie wobec narzeczonej nakazywało ukamienowanie, bardziej „humanitarną” karą było uduszenie. Jednak w czasach rzymskich Izraelici nie mogli wykonywać wyroku śmierci (z wyjątkiem zarzutu zbezczeszczenia świątyni).

W całym Piśmie świętym jest to jedyny przypadek, gdy Jezus stoi wobec orzeczenia kary śmierci wobec drugiego człowieka. Nie podał On w  wątpliwość ciężaru przestępstwa, jednak postawił bardzo wysokie wymagania moralne osobom mającym przeprowadzić egzekucję. Nic dziwnego, że nie znalazł się nikt, kto by im sprostał i wymierzył kobiecie sprawiedliwość. Co by się stało, gdyby te same kryteria zostały zastosowane dzisiaj? (J. McLaughlin). Jezus zdaje się przekazywać nam przesłanie o nowym sposobie sprawowania sprawiedliwości, opartym nie na prawdzie niezbitych faktów, lecz na zestrojeniu serca sędziego z sercem oskarżonego. Niemal jakby Jezus chciał powiedzieć do sędziego: Gdybyś ty znalazł się w takiej samej sytuacji jak ta, która zgrzeszyła, jakie konsekwencje chciałbyś, aby wyciągnięto w stosunku do ciebie? (I. Gargano).

Kara śmierci jest problemem dyskusyjnym, również w chrześcijaństwie. Wprawdzie z punktu etycznego (w pewnych przypadkach) jest moralnie godziwa, niemniej nie spełnia roli, jaką powinna. Stosowanie kar powinno chronić społeczeństwo przed przestępcami, zapewniać porządek prawny, a jednocześnie posiadać charakter terapeutyczny i wychowawczy. Kara śmierci przerywa życie i wyklucza możliwość resocjalizacji i wyleczenia; nie daje więc szansy poprawy, nawrócenia i zmiany życia; często bywa nieproporcjonalna do winy.

Kobieta w zamierzeniu faryzeuszy jest tylko marionetką, pionkiem w rozgrywce z Jezusem. Jest jasne, że dla uczonych w Piśmie i faryzeuszy nie ma ona żadnego znaczenia jako osoba. Posługują się nią, aby zastawić pułapkę na Jezusa; mówi się o niej bez niej. Jest ona tylko pewnym problemem lub trudnym przypadkiem; mówi się o niej, lecz nikt nie zwraca się do niej. Osoba całkowicie zniknęła; kobieta ta – zwykły przedmiot – jest więc nieobecna w sporze uczonych w Piśmie i faryzeuszy (P. Mourlon Beernaert). Chociaż zgrzeszył również mężczyzna, nim w ogóle się nie zajmują. Możemy jedynie odnotować ten fakt i uśmiechnąć się nad tymi ludźmi Prawa, który przestrzegają jedynie połowę przepisów – naturalnie te połowę dotyczącą kobiety (P. Mourlon Beernaert). W rzeczywistości prawdziwym oskarżonym jest Jezus. Sytuacja jest więc swoistym „wabikiem” wobec Jezusa: W Prawie Mojżesz nakazał nam takie kamienować. A Ty co mówisz? (J 8, 5). Jeśli Jezus odrzuci prawo, narazi się Żydom i będzie można oskarżyć Go przed Rzymianami, jeśli potwierdzi, wykaże się brakiem miłosierdzia i straci zaufanie ludu. Podobnie, jak kobieta zostanie oskarżony i skazany na śmierć. Kobieta po dopuszczeniu się grzechu, Jezus w godzinie swojej męki. To miłosierdzie Jezusa ma stać się przyczyną Jego upadku. Jezus „musi potknąć się” o swoją miłość.

Wobec podstępnego pytania uczonych w Piśmie i faryzeuszów Jezus nachyliwszy się pisał palcem po ziemi (J 8, 6). W krótkim tekście Jana aż trzy razy pojawia się źródłosłów czasownika, który oznacza ruch (ku dołowi lub górze). Mamy zatem osobę, która z pozycji wyprostowanej przechodzi w pozycję pochyloną pod ciężarem czegoś albo z powodu pociągnięcia przez coś. Jeśli przez chwilę nad tym się zastanowimy, zauważymy, że może to być pozycja lekarza pochylającego się nad chorym, albo też kogoś, kto ma jakiś ciężar na swych ramionach. Jeżeli zaś to pochylenie wiąże się z odciśnięciem śladów na ziemi, wówczas wiemy, iż chodzi o kogoś, kto dał się zgiąć do tego stopnia, że jakby równa się z ziemią, niemal miesza się z nią, zostawiając na niej własny ślad (I. Gargano). Pochylony Jezus jest bliższy kobiety, niż oskarżających ją surowych sędziów. Staje się grzechem razem z tymi, którzy żyją w grzęzawisku śmierci, a zatem nie może nie wstawiać się aż do końca w ludzką i tragiczną sytuację oskarżonego… Ten, który pochyla się, odciskając swe ślady w prochu ziemi, utożsamia się z Tym, który podąża na Kalwarię, niosąc na sobie ciężar grzechu świata, stając się grzechem, policzony między złoczyńców (I. Gargano).   

Pochylony nad ziemią, Jezus pisze palcem, kreśląc nieznane znaki. Egzegeci różnie je interpretują. Ojcowie Kościoła odwołują się do proroka Jeremiasza: Nadziejo Izraela, Panie! Wszyscy, którzy Cię opuszczają, będą zawstydzeni. Ci, którzy oddalają się od Ciebie, będą zapisani na ziemi, bo opuścili źródło żywej wody, <Pana> (Jer 17, 13). Za pomocą tego tekstu argumentują, że Jezus kreślił imiona oskarżycieli, wskazując ich winę. Inni z kolei odnoszą się do Dekalogu, spisanego palcem Bożym: Gdy skończył rozmawiać z Mojżeszem na górze Synaj, dał mu dwie tablice świadectwa, tablice kamienne, napisane palcem Bożym (Wj 31, 18; por Pwt 9, 10). Być może wolno to skomentować następująco: na prawo, napisane na kamieniu palcem Bożym, to Prawo, na które oskarżyciele się powołują, Jezus odpowiada pisaniem palcem po ziemi. Jest to pismo, które można zetrzeć; jest to prawo nie pisane, prawo istniejące na dnie serc i sumień (P. Mourlon Beernaert). Thomas Keating tłumaczy zachowanie Jezusa bardziej egzystencjalnie: Był to może pozawerbalny komunikat, który znaczy: „Jestem znudzony!”.

Niezależnie od interpretacji egzegetycznych, Jezus przypomina faryzeuszom, że oni również nie są aniołami ale grzesznikami i dlatego nie są wolni od zmysłowości. Zamiast osądzać innych, powinni spojrzeć we własne sumienie. W rysunku Jezusa mieli dostrzec zwierciadło swej duszy (A. Grün). Jednak nie czynią tego i nadal natarczywie Go atakują. Wówczas Jezus podnosi się, staje z nimi oko w oko i w sposób pełen łagodności, prostoty, a zarazem mądrości wypowiada jedno zdanie: Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamień (J 8, 7). W ten sposób konfrontuje każdego z sobą, z własną grzesznością, obłudą i dwulicowością. Oskarżyciele stają się oskarżonymi.

Nas wiele łączy z faryzeuszami. Łatwo jest wyciągać na światło to, co innych kompromituje, zniesławia. Łatwo jest innych poniżyć, potępić, odepchnąć, doprowadzić do pogardy do siebie, a nawet do rozpaczy. Ale trzeba później wiele wysiłku i trudu, by przywrócić utracony szacunek, poczucie godności, zaufanie. Niektórych ran nie da się już zagoić do śmierci. Dlatego Jezus mówi również do nas: Zanim osądzisz innego i rzucisz w niego kamień, osądź najpierw siebie. Stań w prawdzie własnego sumienia. Zobacz, jaki jesteś sam. Nie znaczy to, że nie mamy prawa oceniać, a nawet głośno krytykować nieetycznych zachowań innych. „Zdrowa krytyka” jest wyrazem troski o zbawienie i miłości bliźnich. Nie powinna jednak wiązać się z przekonaniem o własnej nieomylności i doskonałości. Nikt z nas nie zna siebie w sposób adekwatny i nie może przewidzieć własnych zachowań w sytuacjach zaskakujących, czy trudnych, ekstremalnych.

Pedagogia Jezusa wobec oskarżycieli przynosi przewidywalne skutki: wszyscy jeden po drugim zaczęli odchodzić, poczynając od starszych, aż do ostatnich (J 8, 9). Zgodnie z żydowskim Prawem egzekucję powinien rozpocząć świadek, przyjmując na siebie odpowiedzialność za wykonanie wyroku: Ręka świadków pierwsza się wzniesie przeciw niemu, aby go zgładzić, a potem ręka całego ludu. Usuniesz zło spośród siebie (Pwt 17, 7). Żaden z oskarżycieli nie chce wziąć odpowiedzialności za śmierć kobiety. Wszyscy, począwszy od najstarszych, odchodzą. Są na tyle uczciwi, że potrafią wglądnąć we własne serca. Zachowanie Jezusa, pełne prostoty i miłosierdzia jest dla nich zwierciadłem. Zobaczyli w nim siebie. Dostrzegli, że sami nie są lepsi od kobiety, którą oskarżają. Nauczyciel zdarł z ich oblicza maskę. Oderwał ich od anonimowości i od nędznego wspólnictwa grupy, korporacji, by postawić każdego wobec własnego sumienia. Zmusił ich, by zajrzeli sobie do środka, nie w kierunku cudzołożnicy… Jezus zobowiązał sędziów, by osądzili samych siebie… Przybyli jako „sprawiedliwi”. Odchodzą ze świadectwem „grzeszników”. Włączeni we wspólnotę grzeszników, obowiązkowy punkt wyjścia ku komunii świętych (A. Pronzato).

Pierwsi odchodzą najstarsi. Przypominają oni starców oskarżających Zuzannę (Dn 13). Sytuacja w obydwu przypadkach różni się jednak diametralnie: starcy oskarżający niewinną Zuzannę o cudzołóstwo są zdeprawowani i w konsekwencji ponoszą śmierć, kobieta z Ewangelii jest winna cudzołóstwa, ale doświadcza miłosierdzia a oskarżający ją uznają własną winę.

Kamienie przygotowane na kobietę zaczynają oskarżycielom wypadać z rąk. Alessandro Pronzato komentuje: Muszę nauczyć się oddalać jako pierwszy od miejsc, gdzie kamienuje się jakiegoś człowieka (zwłaszcza kiedy go nie ma, a takie kamienowanie jest najczęściej praktykowane w cieniu świątyni…). A trzymany z wściekłością kamień wykorzystać do uderzenia się, w widoczny sposób, w piersi.  Potem pozwolić broni upaść na ziemię z głuchym odgłosem, który usłyszą także inni.

Po odejściu oskarżycieli pozostał tylko Jezus i kobieta. Św. Augustyn napisał: I pozostało tylko ich dwoje: nędznica i miłosierdzie (misera et misericordia). Mel Gibson w filmie Pasja w sposób przejmujący ukazał kobietę, która zbliża się do stóp Jezusa, a potem podnosi swą twarz, by spojrzeć Mu w oczy. Do chwili spotkania z Jezusem doświadczała dwóch rodzajów spojrzeń: z jednej strony pragnienia, pożądania. A z drugiej odrzucenia, potępienia. Teraz jej oczy spotykają się z Człowiekiem, który patrzy na nią inaczej. Jest to spojrzenie miłosiernej miłości, która nie osądza ani nie potępia. Nie jest też obojętna. Niczego nie wymusza, daje wolność, ale równocześnie pragnie dobra osoby. Kocha ją taką, jaka jest. Takie spojrzenie mówi: Uznaję Twoje prawo do bycia tym, kim jesteś. Ale chciałbym, abyś był tym, kim możesz być naprawdę (A. Baggio). Takiego spojrzenia doświadczył również Zacheusz, Piotr, bogaty młodzieniec… Spojrzenie Jezusa zawsze wydobywa na światło to, co najlepsze i najpiękniejsze w człowieku i daje siłę do przemiany, do świętego życia.

I Ja ciebie nie potępiam. – Idź, a od tej chwili już nie grzesz (J 8, 11). Jezus nie usprawiedliwia grzesznego zachowania, ale rozgrzesza, przebacza i daje nadzieję. Mimo popełnionego przez kobietę grzechu dostrzega jej godność. Wie, że niewiasta potrafi inaczej żyć. Nie zmusza jej do skruchy, do rezygnacji z szacunku do własnej osoby – nie obwinia jej i nie podkreśla, jak wielkiej dopuściła się winy. Tchnie w nią zaufanie do przyszłej drogi. Wyzwala ją do nowego życia (A. Grün). Jezus obdarzając miłosierną miłością wyprowadza dobro z największego bagna i zła. Dzięki Niemu gdzie wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska (Rz 5, 20). Najbardziej zagubiona i oddalona kobieta będzie odtąd Jego wierną uczennicą.

Pytania do refleksji:

  • Co sądzę o VI i X przykazaniu Dekalogu?
  • Czy widzę (jakie?) konsekwencje cudzołóstwa i zdrady małżeńskiej w życiu młodych ludzi, małżeństw i rodzin, a zwłaszcza dzieci?
  • Co sądzę o karze śmierci?
  • Jakie „wabiki” stosuję wobec innych?
  • Czy nie traktuję ludzi utylitarnie i instrumentalnie?
  • Kogo (i o co) oskarżam?
  • O co najczęściej się „potykam”?
  • Co jest przyczyną mojego „pochylenia ku ziemi”?
  • Jakie „ślady” pozostawiam na ziemi?
  • Jak reaguję wobec niesłusznych oskarżeń?
  • Czym jest dla mnie sumienie? Jak często spoglądam w jego głębię? Czy troszczę się o jego właściwy rozwój?
  • Czy są osoby, które doprowadziłem do pogardy siebie?
  • Czy potrafię odważnie i dyskretnie ukazywać nieetyczne zachowania?
  • Czy nie jestem przekonany o własnej wyższości i nieomylności?
  • Jak często spoglądam w głąb siebie?
  • Czym „kamienuję” moich bliźnich?
  • Czy doświadczam miłosiernego spojrzenia Jezusa?
  • Jakie jest moje spojrzenie na innych?
  • Jakiego oczyszczenia i uzdrowienia wymagają moje oczy i usta?
  • Czy mogę powiedzieć (bazując na osobistych przeżyciach): gdzie wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska (Rz 5, 20)?