Po cudownym rozmnożeniu chleba i kroczeniu z Piotrem po wodzie Jezus przybył do Kafarnaum. Od tej pory stał się obiektem poszukiwań świadków cudu. Jezus jednak przeniknął ich motywacje: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Szukacie Mnie nie dlatego, żeście widzieli znaki, ale dlatego, żeście jedli chleb do sytości. Troszczcie się nie o ten pokarm, który ginie, ale o ten, który trwa na wieki, a który da wam Syn Człowieczy; Jego to bowiem pieczęcią swą naznaczył Bóg Ojciec» (J 6, 26-27). Słuchacze Jezusa chcieli Go zarekwirować, obwołać królem (por. J 6, 15). Spełniał bowiem ich oczekiwania związane z Mesjaszem. Potraktowali Go jak „piekarnię” (K. Wons). Taki przywódca mógłby realizować ich cele ekonomiczne i społeczne.

W odpowiedzi Jezus wygłosił mowę o chlebie życia (J 6, 22-58). Ma ona formę homilii midraszowej w oparciu o Ps 78: i spuścił jak deszcz mannę do jedzenia: dał im zboże z nieba. Człowiek chleb mocarzy spożywał – żywności zesłał im do syta (Ps 78, 24-25). Nawiązując do niebieskiej manny zesłanej ludowi przez Boga na pustyni, Jezus wskazuje na jej nowe znaczenie. Nową manną, prawdziwym chlebem życia jest On sam: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Nie Mojżesz dał wam chleb z nieba, ale dopiero Ojciec mój da wam prawdziwy chleb z nieba. Albowiem chlebem Bożym jest Ten, który z nieba zstępuje i życie daje światu». […] «Jam jest chleb życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie (J 6, 32-33.35).

Słuchacze początkowo przytakiwali słowom Jezusa; później jednak zaczęli szemrać. Pierwszymi szemrzącymi byli Żydzi. Szemranie w Kafarnaum przypomina wcześniejsze, w rodzinnym mieście Jezusa (por. Mk 6, 1nn). Jakże to? Czyż nie jest to syn Józefa? Jakże więc mówi, że zstąpił z nieba? Urodził się jak my wszyscy, a zatem pochodzi z krwi i ciała (I. Gargano). O ile w Nazarecie powodem szemrania była zazdrość, o tyle w Kafarnaum są nim problemy teologiczne. Jezus utożsamia się z Bogiem i każe spożywać swoje ciało: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie. Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem. Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim. Jak Mnie posłał żyjący Ojciec, a Ja żyję przez Ojca, tak i ten, kto Mnie spożywa, będzie żył przeze Mnie. To jest chleb, który z nieba zstąpił – nie jest on taki jak ten, który jedli wasi przodkowie, a poumierali. Kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki» (J 6, 53-58).

Jezus nie tylko przypisuje sobie moc boską, ale posługuje się niezrozumiałym (i nie do przyjęcia przez Żydów) słownictwem. Odczytując je dosłownie, słuchacze mogli sądzić, że zachęca ich do kanibalizmu. Początkowo używał pospolitego greckiego słowa „jeść” (fagein), co tłumaczymy jako „spożywać”. Jednak w pewnym momencie język, jakim się posługiwał, stał się prawdziwie szokujący. Powiedział, że muszą „przeżuwać” lub „obgryzać” (trog n) Jego Ciało, a także pić Jego Krew, jeśli chcą mieć życie wieczne. Takie słowa przestały być interesującą metaforą pożywienia podtrzymującego życie. Mówił o rzeczywistym zjadaniu Go! Dla współczesnych chrześcijan – przyzwyczajonych do podobnej terminologii, używanej w odniesieniu do Eucharystii – nie brzmi to szczególnie szokująco, jednak ci, którzy słyszeli te słowa po raz pierwszy, musieli odbierać je jako zachętę do kanibalizmu (J. McLaughlin).

Nic więc dziwnego, że mowa Jezusa budziła wśród nieprzygotowanych słuchaczy mieszane uczucia. Budzi je również dziś, zwłaszcza, gdy mamy świadomość, że spożywanie ciała Jezusa oznacza przyjęcie go do swego wnętrza, jego interioryzację. […] Spożywanie tego pokarmu oznacza wejście w świat Jezusa, przyjęcie Jego wyborów, Jego sposobu życia, Jego myśli, Jego uczuć, Jego zachowań. To właśnie budzi w nas strach. Życie, które jest do jedzenia, wprawia nas w zakłopotanie. Jest to bowiem życie dane w darze dla innych. Boimy się, że nas zarazi, zabijając w nas zarazki egoizmu i zmuszając do skierowania naszej egzystencji w kierunku całkowicie przeciwnym do tego, w którym chcieliśmy iść. […] My zaś wolimy pozostać tacy, jacy jesteśmy, wolimy niczego nie zmieniać – zwłaszcza w naszym wnętrzu (A. Pronzato).

Pytania do refleksji i modlitwy:

  • Czy nie traktuję Boga instrumentalnie?
  • Czy nie wyobrażam sobie, że Jezus powinien zaspokajać wszystkie moje potrzeby (również materialne)?
  • Jakie odczucia rodzi we mnie mowa Jezusa o chlebie życia?
  • Co zwykle jest powodem mojego szemrania?
  • Jakie znaczenie ma dla mnie Eucharystia?
  • Czy staję się Tym, którego przyjmuję do swego serca?
  • Czy przeżywanie Eucharystii pobudza mnie do lepszego życia?

fot. Pixabay