Życzliwi, pokorni, otwarci na potrzeby ludzi, przeniknięci duchem Ewangelii — bracia zakonni. Wspierają współbraci kapłanów w głoszeniu Słowa Bożego i przy stole Eucharystycznym, pracują w wielu dziełach apostolskich. Są widzialnym znakiem, świadectwem pokornej służby, wizytówką zgromadzeń zakonnych. W ostatnich dniach przeżywają szczególny czas u stóp Jasnogórskiej Pani. Przybyło ich do Częstochowy około 130 spośród 1163 posługujących w Polsce, by „ładować tam akumulatory”.

XXXIX Ogólniopolskiej Pielgrzymce Braci Zakonnych na Jasną Górę, która odbywa się w dniach 13-14 października br., patronuje św. Józef.

W wystąpieniu poprzedzającym Mszę św. ks. bp Damian Muskus OFM mówił o wyzwaniach, jakie w dzisiejszej sytuacji Kościoła i świata stoją przed braćmi. Zachęcił ich, by byli apostołami pojednania i pokoju, by z jeszcze większym entuzjazmem i poświęceniem dawali świadectwo o gościnności Kościoła, przyjmując z miłością każdego człowieka.

Podkreślił wagę świadczenia o braterstwie i pięknie wspólnotowego życia w świecie pogłębiającej się „samotności i indywidualizmu”. Przypomniał, że nikt nie żyje sam dla siebie, że doświadczenie miłości i wzajemne obdarowywanie się jest podstawą naszego rozwoju, a także źródłem radości. Zwrócił uwagę, że braterstwo dotyczy nie tylko więzi w rodzinie zakonnej, ale jest też świadectwem w relacjach z ludźmi, do których zakonnicy są posłani. Braterstwo jest nam dzisiaj potrzebne jak tlen.

Szczególnym doświadczeniem pielgrzymki braci było wspólne niesienie krzyża, jakże symboliczne i podkreślające jedność ducha w podążaniu za Chrystusem Ukrzyżowanym i Zmartwychwstałym.

Drugiego dnia pielgrzymki, który rozpoczął się Jutrznią w Kaplicy Różańcowej, bracia wysłuchają o. Krzysztofa Dyrka SJ, który podejmie temat „Aktualne wyzwania w formacji braci zakonnych”.

Ostatnim punktem programu będzie Msza św. w Kaplicy Cudownego Obrazu, której będzie przewodniczył i homilię wygłosi ks. bp Jacek Kiciński CMF, przewodniczący Komisji KEP ds. Życia Konsekrowanego.

Brat Remigiusz Rutecki SJ (na zdjęciu powyżej, pierwszy od prawej), który od 13 lat uczestniczy w pielgrzymce braci, mówi reporterowi Radia Jasna Góra, że patrząc na to, że 10% braci wciąż przyjeżdża tu czerpać siły i widząc, jaką różnorodność prezentujemy, serce się raduje. Patrząc oczyma wiary na statystyki, które pokazują, że się zmniejszamy z roku na rok, to jednak można być optymistą. Wciąż jesteśmy potrzebni w społeczeństwie i widzimy, jak Bóg działa poprzez nasze ręce.

Jak zrodziło się Brata powołanie?

Na kolędzie w ósmej klasie ksiądz proboszcz zapytał mnie, czy nie chciałbym zostać księdzem — wspomina brat Remigiusz. Ja wtedy stanowczo odpowiedziałem: „Nie, żadnym księdzem!” To pytanie dość długo kiełkowało we mnie. Była szkoła średnia, później było wojsko, praca, w międzyczasie rozpocząłem studia z polityki samorządowej, później robiłem studia magisterskie z politologii na Uniwersytecie Gdańskim, ale to pytanie księdza proboszcza „czy nie chciałbyś zostać księdzem” zawsze miałem gdzieś z tyłu głowy. Zmieniałem pracę, szkołę, ale w pewnym momencie pomyślałem, że coś trzeba zrobić w tym swoim życiu. Mając 32 lata, zacząłem myśleć już poważnie o zakonie i pojechałem na rekolekcje powołaniowe do Elbląga, do franciszkanów. Tam pierwszy raz porozmawiałem o tym, co przeżywam, o czym myślę. I tam zacząłem już mówić o swoim powołaniu, ale ojciec, z którym rozmawiałem, powiedział: „Możemy cię przyjąć, ale ponieważ jesteś po studiach, to tylko na księdza”. A ja mówię: „Nie, proszę księdza, ja chcę zostać bratem”. To mnie jakoś zniechęciło do franciszkanów i po powrocie z rekolekcji zacząłem szukać informacji w internecie. Patrzyłem na dominikanów i na paulinów, ale natrafiłem też na jezuitów. A że mieszkałem wtedy w Gdańsku, umówiłem się na spotkanie powołaniowe w Gdyni i tam dowiedziałem się więcej o duchowości ignacjańskiej. Ojciec odpowiedzialny za powołania podsunął mi wtedy taką gazetkę jezuicką, w której opisany był jubileusz 60-lecia życia zakonnego brata Kowalczyka z Warszawy. Opisywał jego życie w zakonie i to mnie jakoś pociągnęło. Zacząłem więc starać się o przyjęcie do jezuitów. Teraz już czternasty rok jestem jezuitą i pracuję w naszej Kurii Prowincji w Warszawie i w parafii pw. św. Szczepana. Zawsze pociągała mnie cicha praca na zapleczu, wspieranie tych księży, którzy pracują na pierwszej linii frontu. Ta druga linia frontu też jest bardzo potrzebna, jest ważnym zapleczem.

Jeśli jesteś zainteresowany wstąpieniem do zakonu jezuitów SKONTAKTUJ SIĘ Z OJCEM ODPOWIEDZIALNYM ZA POWOŁANIA