Józef jest człowiekiem, który w milczeniu, wierze i posłuszeństwie wypełnia Boże polecenie: „Zbudziwszy się ze snu, Józef uczynił tak, jak mu polecił anioł Pański” (Mt 1,24). Papież Benedykt XVI zastanawia się, czy uczynił to bez cienia wątpliwości: „Czy możliwe jest, żeby Bóg rzeczywiście przemówił? Żeby Józef otrzymał prawdę we śnie – prawdę przekraczającą wszystko, czego by można oczekiwać? Czy możliwe jest, żeby Bóg w taki sposób postępował z człowiekiem? Czy możliwe, żeby Bóg zainaugurował początek nowej historii z ludźmi? (…) Możemy wyobrażać sobie, jaką wewnętrzną walkę prowadzi z tym niesłychanym orędziem otrzymanym we śnie”.
Józef jest prawdziwym mężczyzną, człowiekiem z krwi i kości. Ale jest również człowiekiem wiary ukrytej w Bogu. Pozostaje tajemnicą, na ile był do końca świadomy posłannictwa Jezusa. Na pewno nie wszystko rozumiał. Patrząc później na zwyczajne życie i wzrastanie Jezusa, zapewne nieraz stawiał sobie pytanie, czy to naprawdę jest Syn Boży, który ma wybawić Izraela. I zapewne – podobnie jak my – musiał przebijać się przez mroki, ciemności wiary. Miał wiele pytań, problemów, trudności. Staczał walki z pokusami i zwątpieniem. Jednak, podobnie jak Abraham, „wbrew nadziei uwierzył nadziei” (Rz 4,18). Nie cofnął nigdy swego „tak” danego Bogu i Jego Synowi. Otwarł się na nowe, nieznane. Pozostał na swoim miejscu i wypełnił trudną rolę do końca. „Józef wyłania się nie tylko jako mężczyzna, prawdziwy mężczyzna, targany wątpliwościami jak każdy mężczyzna, lecz wyłania się także jako człowiek otwarty na nowość Boga, człowiek gotowy zaakceptować, że Bóg może dokonywać również rzeczy niemożliwych, oraz jako człowiek, który ze względu na ufność w Bożą wszechmoc gotów jest zaryzykować nawet to poczucie pewności, jakie brałoby się z faktu, że mógł określać się mianem sprawiedliwego według Prawa” (I. Gargano).
Józef uczynił wszystko zgodnie z poleceniem anioła: „wziął swoją Małżonkę do siebie” (Mt 1,24). „Był pokorny i silny: miał dość pokory, by skłonić głowę i natychmiast okazać posłuszeństwo, i siłę, by milczeć i czekać” (G. Amorth). Wprowadzając Maryję do swego domu, zainicjował drugi właściwy etap zaślubin. Zapoczątkowała go skromna zapewne ceremonia ślubna. Jej przebieg możemy sobie wyobrazić na podstawie opisu wesela w Kanie Galilejskiej (J 2,1-11) i przypowieści o dziesięciu pannach (Mt 25,1-13). W tym czasie małżeństwa zawierano zazwyczaj w środy. Uroczystość rozpoczynał pochód pana młodego w obecności krewnych i przyjaciół do domu rodzinnego narzeczonej. Pani młoda oczekiwała z niecierpliwością do wieczora przystrojona w najpiękniejsze stroje i klejnoty. Wieczorem zjawiał się oblubieniec i wprowadzał ją do swego domu w asyście radosnych śpiewów, przy zapalonych lampach oliwnych i pochodniach. Rozpoczynała się uczta weselna. „Uroczystości weselne trwały zazwyczaj przez cały tydzień i w ciągu tych dni Maryja mogła usłyszeć jakiś przycinek, jakieś zdanie dobrodusznie ironiczne, na temat oznak macierzyństwa. Dwie najświętsze dusze, jakie nosiła ziemia, zostały w ten sposób zrównane z tymi, którzy podlegają ludzkim słabościom. Droga krzyżowa otwierała się przed świętymi małżonkami” (P. Barbagli).
Po uroczystościach weselnych rozpoczęło się zwyczajne życie wraz z codziennymi radościami i troskami. „Józef dał Maryi bardzo dużo: swój czas, uczucie, pracę i całe swoje przywiązanie. To pewne. Ale nie mniej pewne jest również to, że otrzymał w zamian o wiele więcej niż dał. Maryja oddała mu całe swoje serce, swe staranie, wszystko co miała. Ponadto dała mu Syna Bożego. Przy boku Maryi Józef doskonalił swe serce i swój umysł; otrzymał dobroć, delikatność, wyjątkowe zrozumienie” (B. Martelet).
Józef był „skrupulatnym i delikatnym opiekunem dokonującego się w Maryi procesu” (I. Gargano). Pozwolił, by Bóg do końca doprowadził w Niej swoje dzieło: „wziął swoją Małżonkę do siebie, lecz nie zbliżał się do Niej, aż porodziła Syna, któremu nadał imię Jezus” (Mt 1,24-25). Takie stwierdzenie nie zakłada relacji seksualnych w dalszym etapie małżeństwa. „Partykuła «aż» „nie zawiera idei granicy, na której kończy się poprzedni stan lub czynność. (…) W tym miejscu Mateusz pragnie zaznaczyć jeszcze raz, że poczęcie Jezusa było poczęciem dziewiczym. Nie zajmuje się natomiast kwestią trwałego dziewictwa Maryi” (A. Paciorek).
Jednakże Tradycja Kościoła jednoznacznie utrzymuje, że Józef pozostawił Maryję czystą. Pozwolił, by Jej macierzyńskie łono było miejscem zamieszkania Boga, jak Święte świętych w świątyni jerozolimskiej, w którym przebywała Arka Przymierza, jak tabernakulum. „Józef oficjalnie poślubia Maryję, lecz wstrzymuje się ze skonsumowaniem małżeństwa. Żydowscy nauczyciele sądzili, że mężczyźni powinni się wcześnie żenić, ponieważ nie są zdolni oprzeć się pokusie (wielu obwiniało kobiety, które nie przykrywały głowy, o wzbudzanie pożądania mężczyzn). Józef, który mieszkał z Marią, lecz zachowywał wstrzemięźliwość, dostarcza zatem wyrazistego przykładu zachowania seksualnej czystości” (C. Keener).
Czystość nie wyklucza jednak wrażliwości, czułości ani miłości. „Niemożliwe, aby miłość Józefa i Maryi pozostawała odtąd bez uczucia, bez erosu, którego nie da się przecież odłączyć (nie wolno nawet próbować tego czynić!) od ludzkiej natury, ponieważ stałaby się okaleczona. Taka miłość byłaby nieludzka, pozbawiona tego, co naturalne w każdym człowieku. Bóg nie powołuje do «miłości», która sprzeciwiałaby się naturze, a którą przecież sam taką stworzył. Nie byłby Bogiem miłości. Jeśli zaprasza Maryję i Józefa do miłości dziewiczej, to nie poza ich ludzką miłością, ale w ich ludzkiej miłości” (K. Wons). Miłość Maryi i Józefa nie ograniczała się do zmysłów. Sięgała boskiej agape. Taka ofiarna miłość, która jest czystym darem, czyni drugą osobę zdolną do prawdziwej miłości. Mówi o niej święty Paweł w liście do Koryntian (1 Kor 13). Jej źródłem jest Bóg, a w ludzkie serca może ją wlać jedynie Duch Święty (Rz 5,5). Maryja i Józef kochali taką miłością. „Żyli dla siebie nawzajem i ich miłość wraz z wiekiem coraz bardziej wzrastała, a wzrostowi temu towarzyszył rozwój duchowy. Nigdy żaden mąż nie był tak kochany przez żonę jak Józef; nigdy też żadna żona nie była tak kochana przez męża, jak Maryja” (G. Amorth). „Miłość boska i ludzka połączyły się w nich. Kochali siebie nawzajem uczuciem ludzkiej miłości. Jednocześnie każda komórka ich jestestwa przeniknięta była miłością Boską, ofiarną, dającą siebie, rezygnującą z siebie do końca” (K. Wons).
Pytania do refleksji:
- Jakich trudności i wątpliwości w wierze doświadczasz? Jak sobie z nimi radzisz?
- Czy jesteś wierny swemu „tak” danemu Bogu lub (i) człowiekowi?
- Co jest dla ciebie najważniejsze w relacjach z innymi?
- Jak rozumiesz czystość (narzeczeńską, małżeńską, konsekrowaną)?
- W jaki sposób okazujesz swe uczucia bliskiej ci osobie?
- Czy potrafisz łączyć miłość erotyczną z agape?
- Które cechy miłości z 1 Kor są dla ciebie najważniejsze? Dlaczego?