Podczas żniw nawiedza pracujących Booz. Jest on człowiekiem zamożnym. Nie musi pracować fizycznie. Przychodzi, na pole, aby nadzorować pracowników, zgodnie z porzekadłem: „Pańskie oko konia tuczy”. Booz cieszy się autorytetem, jest życzliwy dla swych podwładnych.
Bardzo piękne jest powitanie, które kieruje Booz do żniwiarzy: „Niech Pan będzie z wami. Niech błogosławi ci Pan! – odpowiedzieli mu” (Rt 2, 4). W pozdrowieniu tym „następuje prawdziwa wymiana dóbr. Pan i jego słudzy są świadomi tego, że od Niego zależą, dzięki Niemu żyją” (A. Cànopi). Pozdrowienie Booza przypomina nasze polskie „Szczęść Boże!” kierowane do ludzi pracujących fizycznie. Nasuwa na myśl także inne pozdrowienie, które wieki później anioł Gabriel skierował do Maryi: „Bądź pozdrowiona, pełna łaski, Pan z Tobą” (Łk 1, 28) oraz słowa, którymi Elżbieta pozdrowiła Maryję: „Błogosławiona jesteś” (Łk 1, 42).
Pozdrowienia Booza, anioła Gabriela czy Elzbiety są wzorem dla każdego ludzkiego spotkania. „Proste pozdrowienie ujawnia, jak odbywa się spotkanie osób, na jakim poziomie znajduje się fundament ich relacji, jakie oczekiwania noszą one w głębi serca. Nic w życiu nie jest banalne; każdy gest, każde działanie coś objawia. Trzeba zatem nauczyć się wykonywać je dobrze, by przekazywać dobro; za pomocą znaku krzyża, porannego czy wieczornego pozdrowienia i innych słów można i należy zaświadczać, w kogo wierzymy i dzięki komu żyjemy” (A. Cànopi).
Gdy Booz zlustrował pracujących, dostrzegł nieznaną mu dziewczynę i zasięgnął informacji o niej: „Czyja jest ta młoda kobieta?” (Rt 2, 5). W świecie starożytnego Orientu każda kobieta należała do kogoś, znajdowała się pod opieką mężczyzny – ojca, brata albo dalszych krewnych. Tymczasem Rut pojawia się samotnie. Nie należy do nikogo, nikt jej nie zna. Nie ma żadnego mężczyzny, który mógłby ją chronić i zapewnić jej poczucie bezpieczeństwa. Rut „schroniła się pod skrzydła Boga Izraela” (A. Cànopi).
Nadzorca żniwiarzy wystawił Rut laurkę, wypowiedział się o niej w samych superlatywach: „To jest młoda Moabitka, która przyszła z Noemi z ziemi Moabu. Powiedziała ona: Pozwólcie mi szukać i zbierać kłosy za żniwiarzami. Przyszła i pozostała od rana aż dotąd, a jej odpoczynek w domu był krótki” (Rt 2, 6-7). Rut odpowiada biblijnemu ideałowi kobiety pracującej, pełnej cnót; „kobiety silnej, wstającej wczesnym rankiem, pracującej bez tracenia czasu, skromnej, niezajmującej się plotkami” (A. Cànopi). Ideał takiej kobiety opisuje najpiękniej Księga Przysłów:
„Niewiastę dzielną kto znajdzie? Jej wartość przewyższa perły.
Serce małżonka jej ufa, na zyskach mu nie zbywa;
nie czyni mu źle, ale dobrze przez wszystkie dni jego życia.
O wełnę i len się stara, pracuje starannie rękami.
Podobnie jak okręt kupiecki żywność sprowadza z daleka.
Wstaje, gdy jeszcze jest noc, i żywność rozdziela domowi, a obowiązki – swoim dziewczętom.
Bada rolę i kupuje ją, z zarobku swych rąk zasadza winnicę.
Przepasuje mocą swe biodra, umacnia swoje ramiona.
Widzi bogaty plon swojej pracy: jej lampa wśród nocy nie gaśnie.
Swe ręce wyciąga po kądziel, jej palce chwytają wrzeciono.
Otwiera dłoń ubogiemu, do nędzarza wyciąga swe ręce.
Dla domu nie boi się śniegu, bo cały dom odziany jest w szkarłat.
Sporządza sobie przykrycie, jej suknia z bisioru i purpury.
W bramie jej mąż szanowany, gdy wśród starszych swej ziemi zasiądzie.
Len wyrabia i sprzedaje, pasy dostarcza kupcowi.
Strojem jej siła i godność, do dnia się przyszłego uśmiecha.
Otwiera usta z mądrością, na języku jej miła nauka.
Bada bieg spraw domowych, nie jada chleba lenistwa.
Powstają synowie, aby ja wysławiać, i mąż jej, by ją uwielbiać:
Wiele córek zdolnie pracuje, lecz ty przewyższasz wszystkie.
Kłamliwy wdzięk i marne jest piękno: chwalić należy niewiastę, co boi się Pana.
Uznajcie owoce jej rąk, niech w bramie sławią jej czyny” (Prz 31, 10-31).
Pochwały żniwiarzy wobec Rut sprawiają, że Booz chce ją zatrzymać na swym polu: „Słuchaj dobrze, moja córko! Nie chodź zbierać kłosów na innym polu i nie odchodź stąd, ale przyłącz się do moich dziewcząt” (Rt 2, 8). W czasach patriarchalnych ziemia była podzielona między klany i rodziny. Zdarzało się, że jedna rola zawierała działki należące do różnych rodów i pokoleń. Oddzielały je jedynie graniczne kamienie. Bez trudu można było przekraczać ziemie różnych właścicieli. Ludzie ubodzy postępowali w ten sposób, aby zdobyć jak najwięcej kłosów. Booz czuje sympatię do Rut, podziwia ją i pragnie, aby pozostała na jego ziemi. Dlatego podejmuje dalsze kroki sprzyjające Moabitce. Napomina młodych żniwiarzy, aby jej nie dokuczali, jak to się zdarzało wobec obcych i samotnych kobiet. Pozwala jej również gasić pragnienie wodą, przeznaczoną dla służących.
W zachowaniu Booza uderza wielka życzliwość i troska o obcą kobietę. Bogaty, cieszący się uznaniem właściciel, zachowuje się w sposób dla niego nietypowy. To zwykle kobiety posiadają „bardziej naturalną zdolność do zajmowania się innymi, do pomocy, niż mężczyźni, którzy w pewien sposób muszą się tego uczyć, czasem od zera” (A. Szustak). Wydaje się więc, że nie chodzi tu o współczucie, empatię wobec ubogiej kobiety. „To jest zupełnie niezwykły przykład swego rodzaju zakochania od pierwszego wejrzenia albo od pierwszych słów, gdzie serca rozpoznają się jako przynależące do siebie od zawsze i na zawsze” (A. Szustak). W świecie biblijnym spotkanie zakochanych ma miejsce zwykle przy studni. To kobieta czerpie wodę i daje mu pić. W tym przypadku jest inaczej. Booz ofiaruje Rut swoją wodę. Okazuje się dla niej bardzo ojcowski.
Postawa Booza jest obrazem dobroci i życzliwości Boga wobec człowieka. Na jej określenie Biblia używa hebrajskiego słowa hesed. Słowo to „oznacza wierną miłość, miłość, która tak bardzo stała się częścią człowieka, że ten, kto z niej rezygnuje, czuje, że musiałby zrezygnować sam z siebie” (A. Ohler). Hesed bywa różnie tłumaczone. Oznacza łaskę, dobroć, wierność, miłosierdzie, miłość… Terminu tego używano, aby opisać przymierze Boga z Izraelitami. Bóg zobowiązał się okazać swemu ludowi miłosierdzie i życzliwość, wybór i opiekę, zaś lud – zachowywać przykazania, być wiernym. W przypadku niewierności ludu, przymierze miało zostać zawieszone. W rzeczywistości, mimo nieustannego zrywania go ze strony człowieka, Pan Bóg pozostał niezmiennie wierny i życzliwy. Życzliwość Boga zawsze była i jest darmowa, silniejsza niż grzech. „Kiedy więc mówimy o Bożej życzliwości, nie odwołujemy się po prostu do Jego przychylności dla nas, ale wołamy o najwyższą formę Jego miłości, czyli o kochanie nas mimo naszych grzechów i niewierności” (A. Szustak).
Pytania do przemyślenia:
- Co zawierają twoje pozdrowienia?
- Czy cenisz sobie spotkania z nieznajomymi? Czego cię uczą?
- Czy masz poczucie przynależności? Do kogo?
- Czy potrafisz innych dowartościować, docenić, wzmocnić pozytywnie?
- Jaki jest twój ideał kobiety?
- Czy jest w tobie empatia, współczucie dla potrzebujących?
- Jak wspominasz swoje „zakochanie”?
- Czy jesteś wierny Bogu, ludziom, własnemu sumieniu?