W Starym Testamencie spotykamy wiele tekstów, które są wezwaniem do radości, jak choćby ten z Księgi Sofoniasza: Ciesz się i wesel z całego serca, Córo Jeruzalem! Pan oddalił wyroki na ciebie, usunął twego nieprzyjaciela: Król Izraela, Pan jest pośród ciebie, już nie będziesz bała się złego (3, 14-18). Te słowa proroka przywracają nadzieję i pobudzają do radości nadprzyrodzonej, której nie jesteśmy w stanie sami z siebie wydobyć. Ona jest owocem zażyłej bliskości z Bogiem, który jest obecny i działający pośród swego ludu.
Do radości jest wezwany cały Kościół, bo w nim obecny jest Pan Jezus, który obdarza nas zbawieniem. Natomiast Szatan, nieprzyjaciel ludzkiej natury, najczęściej usiłuje nam tę radość odebrać. On dobrze wie, że chrześcijanin smutny nikogo nie pociągnie do poznania Jezusa Chrystusa. Apostołowie gromadzili wokół siebie tłumy ludzi, bo po zmartwychwstaniu Pana i zesłaniu Ducha Świętego ich twarze jaśniały radością. Do takiej radości zachęca nas ojciec święty Franciszek, ona jest znakiem, że już spotkaliśmy zmartwychwstałego Jezusa. A jak dzisiaj wyglądają nasze oblicza, czy maluje się na nich pełen pokoju uśmiech?
Jezus nas umacnia
Pan dodaje nam odwagi, by nie słabły nasze ręce. On jest zawsze gotowy przyjść do każdego z nas, aby pocieszyć nasze serca i umocnić nasze ręce do służby. Trzeba tylko, byśmy pozwolili, aby On odnowił nas swoją miłością. Ręce opadłe – to symbol naszej bezsilności. Tyle różnych sytuacji życiowych nas przygniata: nasz grzech, poczucie winy, brak akceptacji siebie, serce małoduszne, zazdrość… Tak często ogarnia nas smutek, gdy dowiadujemy się o chorobie kogoś bliskiego, gdy brak nam wspólnego języka z rodzicami, gdy czujemy się nierozumiani w związku małżeńskim… Najprościej wtedy zamknąć się w smutku i duchowym odrętwieniu. Na szczęście Bóg nie pozostawia nas samotnymi w takich sytuacjach, posyła nam proroków i życzliwych ludzi, by nas obudzili, by nam przypomnieli o miłości Boga do nas. Odpowiedzmy ochoczo na zaproszenie Pana: Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście (Mt 11, 28). Pan przemieni wodę naszego życia w wino radości przebywania z Nim. To nic, że na początku naszej duchowej pracy nad sobą pojawi się trud; taka jest cena „życia według ducha”.
Radość nawrócenia
Pozwólmy, ażeby Trójca Święta odnowiła w nas duchowy owoc zanurzenia w wodach chrztu. Polega on na ożywieniu w nas szczerego pragnienia, by zdecydowanie porzucić grzechy i narodzić się na nowo do bycia „nowym człowiekiem” (por. Ef 4, 17-32). Ta wewnętrzna przemiana nie obejdzie się bez walki, bowiem ciągle zły duch podsuwać nam będzie pokusy wygodniejszego życia i omijania Bożych przykazań. My jednak wiemy, że życie bez Boga jest życiem smutnym, jest gromadzeniem plew, które wiatr rozmiata (por. Ps 1, 4). Tylko z Panem Jezusem, Bogiem prawdziwym, obecnym i działającym w Kościele, będziemy mogli zbierać ziarna trudnej radości. Nieraz przeżywać będziemy cierpienia i krzyże, jednak na końcu ziemskiego żniwa zaowocują one radością. A zatem czeka nas trud zbierania i gromadzenia duchowych owoców, które rodzą się z prawdziwej miłości i zapominania o sobie.
Dopiero za taką cenę pojawi się niespodziewanie w naszych sercach radość, będąca jak najpiękniejszy śpiew czy wspaniała melodia, która sycić będzie nasze dusze. Rozkwita ona w sercach czystych i prawych, szczerze poszukujących Boga, także pośród utrapień. Znamienne jest świadectwo św. Pawła, który w Liście do Filipian z więzienia wzywał uczniów Chrystusa do radości! Źródłem tej radości w życiu św. Pawła była głęboka więź z Panem Jezusem, który go umacniał. To Jego pocieszającej obecności apostoł doświadczał nawet pośród łez i samotności, o czym pisze w Liście do Koryntian: Nosimy nieustannie w ciele naszym konanie Jezusa, aby życie Jezusa objawiło się w naszym śmiertelnym ciele (2 Kor 4, 10). A kiedy my doświadczać będziemy podobnej radości?
Powody do radości
Radość, którą wlewa w nasze serca Bóg, rodzi się np. z dobrze wypełnionego obowiązku lub po dobrze przeżytej spowiedzi, gdy ze skruchą w sercu wyznajemy nasze winy i szczerze pragniemy, by Pan dał nam nowego ducha (por. Ps 51, 12). Ta radość budzi się, gdy w sposób bezinteresowny pomożemy komuś potrzebującemu lub gdy chętnie porozmawiamy nawet z kimś, kto niekoniecznie wzbudza w nas sympatię. Czujemy się szczęśliwi również wtedy, gdy z pomocą Boga uda nam się pokonać jakiś nałóg. Prośmy Pana Jezusa, by nasze serca zawsze były pełne nadziei, pokoju i radości. Niech wasza łagodność będzie znana wszystkim ludziom: Pan jest blisko! O nic się zbytnio nie troskajcie, ale w każdej sprawie wasze prośby przedstawiajcie Bogu w modlitwie i błaganiu z dziękczynieniem (Flp 4, 5).
Takiej postawy wobec Boga uczy nas Maryja – prawdziwa Córa Syjonu, która w pokorze stanęła przed Bogiem i została wywyższona. Autentyczna bowiem radość rodzi się zawsze z zapomnienia o sobie. Jest to „miłujące zapomnienie”, które sprawia, że człowiek cały powierza się Bogu żyjącemu. To zapomnienie każe prorokom wyznać: Oto ja, poślij mnie (Iz 6, 8), a Maryi wypowiedzieć słowa: Oto ja służebnica Pańska. Niech mi się stanie według słowa twego (Łk 1, 38).