W czasie polemik żydowskich egzegetów z Jezusem jeden z nich postawił Mu pytanie, które z przykazań jest największe. Problem był intrygujący, gdyż w czasach Jezusa było ich setki i wszystkie uważano za ważne! Uczony w Piśmie przypuszczał, że Jezus zagubi się w ich gąszczu i przy okazji skompromituje. Odpowiedź Jezusa jest precyzyjna i jednoznaczna: Pierwsze jest: Słuchaj, Izraelu, Pan Bóg nasz, Pan jest jeden. Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą (Mk 12, 29-30). Nawet wymagający żydowski egzegeta ocenił ją bardzo dobrze.
Centralne miejsce wśród wszystkich przykazań stanowi miłość Boga. Nie nakazy ani zakazy moralne. Nie sfera seksualna, jak dziś sądzi większość chrześcijan, a nawet niektórych kapłanów. Nawet nie relacje do innych i związane z nią problemy etyczne i społeczne.
Najważniejsza jest relacja do Boga. Święty Augustyn podkreślał, że postawienie Boga na pierwszym miejscu w hierarchii wartości, porządkuje pozostałe wartości i całe życie człowieka. Z kolei jezuita Franz Jalics lubił powtarzać, że nie mamy dwóch serc, tylko jedno. Nim kochamy Boga, innych i siebie. Jeżeli to serce kocha Boga miłością czystą i piękną, kocha również bliźnich i kocha w dojrzały sposób siebie.
Pan Bóg jest pierwszy w porządku istnienia i miłości i dlatego powinien być kochany miłością głęboką, totalną. Z jednej strony szeroko rozumianą sferą uczuć, zmysłów, a także umysłu i ducha. Z drugiej strony miłość odnosi się do języka prawnego, języka przymierza i wyraża się w konkretnych postawach i czynach. Kto kocha, przestrzega przykazania (J 14, 23).
Przykazanie miłości zakłada całkowitość. Miłość oddaje wszystko. Wszystko Moje jest Twoje, a Twoje jest Moje (J 17, 10). W taki sposób charakteryzuje Jezus więź łączącą Go z Ojcem. W miłości głębokiej, pełnej następuje całkowite przenikanie się osób. Człowiek zostaje przeniknięty Bogiem, a Bóg człowiekiem.
Dzisiaj Miłość Boga bywa kwestionowana. Coraz więcej ludzi nie rozumie dlaczego ma kochać Boga w taki sposób? Sadzą, że są samowystarczalni i nic Mu nie zawdzięczają. Nawet jeżeli Bóg istnieje, nie ma wpływu na ich życie.
Tymczasem sens życia człowieka można określić tylko w relacji do Boga. Bez Niego nie można zrozumieć ani początku ani końca. Życie staje się tragiczną pomyłką, krótką chwilą przypominającą opadający jesienny liść, naznaczoną niezrozumiałym cierpieniem i bólem. Świadomość Boga, który oczekuje z miłością każdego może dopiero nadać mu właściwą barwę i głębię. Rozmawiałem kiedyś ze starszą schorowaną kobietą. Gdy słuchałem historii jej życia, byłem zadziwiony. Jej życie było wręcz niewyobrażalnym pasmem komplikacji, bólu i cierpienia; jakby całe piekło sprzysięgło się, by ją zniszczyć i załamać jej wiarę. Mimo tego pozostała radosna, pogodna, z żywą wciąż świeżą wiarą. Gdy zapytałem, skąd czerpie siłę, by tak pięknie żyć, odpowiedziała: Jestem pewna, że On jest i to mi wystarczy. Nikt i nic, nawet największe trudy i cierpienia nigdy nie odbiorą mi tej pewności.
Pierwsze przykazanie nie jest nakazem, by kochać bezduszny i bezosobowy Absolut, który przewyższa człowieka i rodzi w nim lęk. Jest raczej zaproszeniem, by odpowiedzieć na miłość osobowej Trójcy. Jej wyrazem jest nieustanna „praca” dla człowieka. Bóg stworzył go na swój obraz i podobieństwo. Jako największy „artysta” świata zawarł w nim swoje piękno i przymioty. Powołał do przyjaźni i bliskości z sobą. Przeznaczył do nieśmiertelności, wiecznej młodości, nieustannej miłości. Gdy człowiek zagubił w sobie odbicie Stwórcy, przypomniał mu kim jest, posyłając swego Syna. Nic więcej już nie mógł dać. Dał wszystko – Siebie. Co więcej, gdy człowiek odrzucił Boga, On pozostał z nim. Duch Święty nadal zamieszkuje ludzkie serca i prowadzi do celu.
Człowiek, choć słaby i grzeszny, gości w swym sercu Boga. Prawosławny duchowny Jan Kronsztadzki należy do jednych z wielu, którzy mu o tym przypominają, gdy zapomina. Szczególną miłością darzył alkoholików, ludzi z marginesu, nieraz skacowanych i cuchnących. Pochylał się nad nimi, obejmował i mówił: To poniżej waszej godności. Zostaliście stworzeni, aby gościć w sobie pełnię Boga. Człowiek, nawet najbardziej zagubiony, zniszczony, dotykający dna nigdy nie jest przez Boga przekreślony; wręcz przeciwnie Bóg wiąże z nim ogromne nadzieje i miłość. Wszak on również ma gościć pełnię Boga.
fot. Pixabay