„Jezus wszedł znowu do synagogi. Był tam człowiek, który miał uschłą rękę. A śledzili Go, czy uzdrowi go w szabat, żeby Go oskarżyć. On zaś rzekł do człowieka, który miał uschłą rękę: «Stań tu na środku!». A do nich powiedział: «Co wolno w szabat: uczynić coś dobrego czy coś złego? Życie ocalić czy zabić?» Lecz oni milczeli. Wtedy spojrzawszy wkoło po wszystkich z gniewem, zasmucony z powodu zatwardziałości ich serca, rzekł do człowieka: «Wyciągnij rękę!». Wyciągnął, i ręka jego stała się znów zdrowa. A faryzeusze wyszli i ze zwolennikami Heroda zaraz odbyli naradę przeciwko Niemu, w jaki sposób Go zgładzić” (Mk 3, 1-6).
Jezus jest zawsze sobą. Mówi to, co czuje i myśli. W sytuacjach ekstremalnych, gdy musi stawiać czoło ludzkiej hipokryzji, pozostaje zawsze nieugięty. Co więcej, nieraz zachowuje się prowokująco i przechodzi do ofensywy. Odważnie odsłania maski, pozory, obłudę, fałsz, iluzje… Czyni to szczególnie wobec faryzeuszy (Mt 23; Łk 12, 1). Ale także wobec króla Heroda, którego nazywa lisem (Łk 13, 32). Gdy nie wystarczą słowa, reaguje gniewem i biczem (J 2, 13-16).
Jako przykład starcia Jezusa z faryzeuszami i odwagi wobec władzy ludzkiej może posłużyć cud uzdrowienia człowieka ze sparaliżowaną ręką. Faryzeusze nieustannie kontrolują Jezusa, czekają na jeden fałszywy krok, by móc Go oskarżyć. Okazją do konfrontacji staje się obecność człowieka z uschłą ręką w synagodze w dniu szabatu. Prawo pozwalało leczyć jedynie w wypadku najwyższego zagrożenia życia.
Jezus nie daje się zastraszyć, nie lęka się ludzi, każe choremu wyjść na środek i prowokuje faryzeuszy do konfrontacji: Co wolno w szabat: uczynić coś dobrego czy coś złego? Życie ocalić czy zabić? (Mk 3, 4). Daje tym wyraźnie do zrozumienia, że obojętność w imię prawa wobec człowieka cierpiącego, potrzebującego jest nadużyciem i jest niezgodna z wolą Bożą.
Faryzeusze jednak milczą, pozostają zamknięci w sobie i bezwzględni. Jezus z gniewem odcina się od nich. Ale z drugiej strony reaguje smutkiem. Jest to smutek powodujący cierpienie z powodu zatwardziałości ich serc.
Jezus uzdrawia chorego. Ryzykuje własne życie, by uleczyć jednego chorego. Naraża się innym, by postawić miłosierdzie ponad prawem. Reaguje prowokacją, mocnym słowem i czynem, by pobudzić do refleksji, prawdy.
Czy zawsze jestem sobą? Czy potrafię iść pod prąd? Czy jestem nonkonformistą, czy potrafię walczyć z kompromisami, fałszem, obłudą? Czy swoim życiem i świadectwem wyraźnie oddzielam prawdę od błędu, dobro od zła? Czy pozwalam dochodzić do głosu ambiwalentnym uczuciom (np. złości i smutkowi, agresji i czułości, gwałtowności i ciepłu)?
fot. Pixabay