Eucharystia jest karmieniem się miłością Chrystusa i aby była pełna oraz skuteczna musi iść w parze z umywaniem innym nóg.

Pewien biskup z Chile wspomina, że gdy jako dziecko przystępował po raz pierwszy do Komunii świętej, jego matka powiedziała mu:

– Otrzymałeś Komunię świętą. Czy wiesz co to znaczy? Jezus przyszedł do twojego serca. Ale mój drogi synu, twoja Komunia nie jest jeszcze pełna. On wprawdzie przyjął twoje zaproszenie ale teraz czeka na twój ruch.

Nie rozumiał wtedy tych słów. Po wyjściu z kościoła matka zaprowadziła go do szpitala. Weszła z nim na oddział dla nieuleczalnie chorych, zatrzymała się przy jednym z łóżek i powiedziała:

– Ten pan bardzo cierpi i nie ma nikogo, kto usiadłby koło niego. Weź go za rękę, opowiedz mu o sobie, posiedź trochę przy nim.

Długo trzymał go za rękę i długo opowiadał.

Gdy ksiądz biskup wspomniał tę wzruszającą historię ze swojego życia, dodał, że nigdy nie zapomni pogodnej twarzy tego umierającego człowieka.

– Teraz twoja Komunia jest pełna – powiedziała matka – bo nie tylko przyjąłeś Chrystusa, ale również odpowiedziałeś na Jego zaproszenie i odwiedziłeś Go w szpitalu, samotnego i cierpiącego.

Siedmioletni chłopiec zrozumiał, że spotkanie z Jezusem Chrystusem jest autentycznym i prawdziwym spotkaniem z Bogiem tylko wtedy, gdy w odpowiedzi na Jego miłość wyjdzie Mu na spotkanie w ludziach cierpiących, ubogich, potrzebujących bliskości drugiej osoby, uścisku dłoni i uśmiechu.

Eucharystia wyraża się z jednej strony w przyjęciu Chrystusa do serca, a z drugiej strony jest wyjściem ku potrzebującym, by służyć im jak Chrystusowi. Wieczerza jaką spożywamy podczas Mszy świętej, ma pełen sens dopiero wtedy, gdy wychodząc z Liturgii służymy innym z miłością.

Bóg daje się nam jako pokarm, abyśmy mieli siłę do dawanie siebie innym i byśmy byli dobrzy jak świeży, pachnący chleb w ustach głodnego.

Foto: flickr.com / pudgeefeet