Via Appia Antica (Droga Appijska) jest najstarszą drogą rzymską, zwaną „królową dróg”. Rozpoczyna się w Rzymie przy Circus Maximus i biegnie na południe w okolice Kapui pod Neapolem, gdzie skręca na wschód i ciągnie się do Brindisi na wybrzeżu Adriatyku, łącząc się tam z Via Traiana (współcześnie z Via Adriatica). Na przedmieściach Rzymu droga przebiega przez Park Appia Antica, w którym zlokalizowane są ruiny starożytnych willi, a także rzymskie katakumby.
Budowę Drogi Appijskiej rozpoczął cenzor Appiusz Klaudiusz w 312 p.n.e.. Była ona pierwszą drogą rzymską nazwaną imieniem urzędnika, który nakazał jej budowę. Początkowo był to gościniec prowadzący od Porta Capena w Rzymie do Kapui, z czasem przedłużono ją do Brundisium (obecnie Brindisi). W III i II wieku p.n.e. drogę wyłożono bazaltowymi płytami. Wzdłuż Via Appia ulokowana była nekropolia. Prawo XII tablic (V wiek p.n.e.) zabraniało grzebania zmarłych w obrębie miasta, grzebano ich więc w pobliżu dróg, tuż za murami. Przy Via Appia wyrosły między innymi takie monumentalne grobowce jak Cecylii Metelli, rodziny Scypionów czy Katakumby świętego Kaliksta.
Drogą Appijską szli Latynowie z Alba Longa na miejsce, gdzie dziś stoi Rzym. To oni dali początek Wiecznemu Miastu, a potem rzymskiemu imperium. Z języka Latynów wyrosła łacina, która stała się językiem urzędowym imperium i fundamentem całej kultury europejskiej i jest do dziś używanym w Kościele katolickim.
W XIX wieku odrestaurowano starą drogę i przywrócono jej świetność na odcinku pierwszych jedenastu mil, dziś jest jedną z atrakcji turystycznych Wiecznego Miasta.
Na starożytnej rzymskiej drodze posłuchajmy o wkroczeniu Apostoła Narodów do Wiecznego Miasta:
Tak przybyliśmy do Rzymu. Tamtejsi bracia, dowiedziawszy się o nas, wyszli nam naprzeciw aż do Forum Appiusza i Trzech Gospód. Ujrzawszy ich, Paweł podziękował Bogu i nabrał otuchy. Gdyśmy weszli do Rzymu, pozwolono Pawłowi mieszkać prywatnie razem z żołnierzem, który go pilnował (Dz 28, 14-16).
Po tygodniowym pobycie w Puteoli Paweł w towarzystwie Łukasza i Arystarcha rozpoczął ostatni etap podróży do Wiecznego Miasta. Tym razem starożytną drogą lądową Via Appia. Wytrawny piechur był w stanie przejść ten odcinek drogi w ciągu dnia. Inni (jak na przykład Horacy) potrzebowali dwóch. Co mógł odczuwać Paweł na myśl o bliskim spełnieniu swoich pragnień? Nadzieję i radość? Niepokój i lęk? Być może jedno i drugie. Apostoł, mający wtedy ok. 53 lat, odczuwał wyraźnie trudy kilkumiesięcznej podróży. Również od strony duchowej przeżywał pewne myśli, które go niepokoiły, nie bardzo bowiem wiedział, czego Pan żąda od niego w tym konkretnym momencie życia. To prawda, że po tym wszystkim, co przeżył w czasie podróży, jeszcze bardziej ugruntowała się jego ufność w odniesieniu do Zbawiciela, ale – mimo to – z drżącym sercem zbliżał się do Rzymu. Był zatroskany nie tyle o samego siebie, ile o działającą w stolicy Cesarstwa, bliżej mu nieznaną, wspólnotę chrześcijan (W. Turek).
Pytania, jakie zadawał sobie Paweł w drodze, znalazły wkrótce odpowiedź. W Rzymie istniały już zręby Kościoła. Trudno dziś jednoznacznie ocenić, czy jego podwaliny założyli judeochrześcijanie czy raczej uczniowie wywodzący się z pogaństwa. Z listu, który Apostoł wcześniej skierował do rzymskich chrześcijan można wnioskować, że wielu znał osobiście. Gdy zatem dotarła wieść, że przybywa do Wiecznego Miasta, wielu z nich wyszło mu naprzeciw.
Pierwsza grupa dotarła aż do Forum Appiusza. Była to niewielka osada położona około sześćdziesięciu pięciu kilometrów od Rzymu. Appiusz Klaudiusz wzniósł tutaj dla siebie willę. Osada stanowiła dogodne miejsce postoju i noclegu podróżnych. Niemniej woda, jaką serwowano, o czym wspomina Horacy, była „najgorsza”. Możemy sobie jedynie wyobrazić zaskoczenie, wzruszenie, i – być może – nawet łzy Apostoła, który zmęczony i trochę zniechęcony, z łańcuchem na ręce, spotkał niespodziewanie grupę chrześcijan. Pokonali oni dziesiątki kilometrów, by go powitać, dodać mu otuchy i powiedzieć, że bardzo cieszą się z jego przybycia i że inni chrześcijanie rzymscy z utęsknieniem czekają na niego (W. Turek).
Druga grupa rzymskich chrześcijan oczekiwała Pawła bliżej stolicy, w miejscu gdzie Droga Appijska łączy się z inną, prowadzącą do Ancjum. W miejscu tym w starożytności zbudowano gospody dla podróżujących i stąd wywodzi się nazwa Trzy Gospody. Położenie tej miejscowości jest nadal przedmiotem dyskusji. Większość znawców sytuuje ją w pobliżu współczesnego włoskiego miasteczka Torre di’Annibale. Chrześcijanie rzymscy zadbali, aby po ponad dwóch latach upokorzeń i niepewności, przybywając jako więzień, Paweł przekonał się, że nie został zapomniany, mogąc liczyć na ich solidarną obecność i pomoc. Radość chrześcijan rzymskich była tym większa, że ostatnie wiadomości o losie Pawła pochodziły sprzed kilku miesięcy, gdy statek, którym podróżował, wypłynął z Myry, po czym ślad po nim zaginął (W. Chrostowski).
Spotkanie z delegacją rzymskich chrześcijan umocniło Pawła i napełniło nową nadzieją. Apostoł nie traktuje tego spotkania w kategoriach wyłącznie ludzkich, jako miły przejaw wsparcia. Upatruje w nim rezultat łaskawości Boga, który go nie opuścił, potwierdzając swą obecność poprzez życzliwą i owocną posługę wyznawców Chrystusa. W tych okolicznościach najwłaściwszą wydała mu się postawa dziękczynienia (W. Chrostowski). Już wcześniej dał jej wyraz w liście skierowanym, do rzymskiej wspólnoty: Na samym początku składam dzięki Bogu mojemu przez Jezusa Chrystusa za was wszystkich; ponieważ o wierze waszej mówi się po całym świecie. Bóg bowiem, któremu służę w [głębi] mego ducha, głosząc Ewangelię Jego Syna, jest mi świadkiem, jak nieustannie was wspominam, prosząc we wszystkich modlitwach moich, by kiedyś wreszcie za wolą Bożą nadarzyła mi się dogodna sposobność przybycia do was. Gorąco bowiem pragnę was zobaczyć, aby wam użyczyć nieco daru duchowego dla waszego umocnienia, to jest abyśmy się u was nawzajem pokrzepili wspólną wiarą – waszą i moją (Rz 1, 8-12). Oto teraz spełnia się gorące pragnienie Pawła. Może przekonać się naocznie o wierze rzymskich braci i umocnić ich swoim doświadczeniem Chrystusa i wiary.
Od Trzech Gospód w kierunku Rzymu posuwał się niezwykły orszak. Więzień Paweł, eskortowany przez oddział żołnierzy pod komendą niezwykle przychylnego mu, ale wywiązującego się do końca ze swoich obowiązków centuriona, szedł teraz w gromadzie towarzyszy niedoli niczym triumfator. Dwie połączone grupy rozentuzjazmowanych chrześcijan wprowadziły go przez Porta Capena w obręb Wiecznego Miasta. Nikt nie zdawał sobie sprawy, jak wielkie niebezpieczeństwo zawisło nad pogańskim Rzymem z chwilą wkroczenia tego więźnia poza mury Serwiusza Tulliusza! (J. Gać). Kilka lat, które pozostało Apostołowi do końca życia miał (z małymi przerwami) spędzić w samym środku pogaństwa i rodzącej się powoli nowej stolicy chrześcijaństwa.
Pytania do refleksji i modlitwy:
- Jakie są moje pragnienia? Co odczuwam, gdy się spełniają?
- Co mnie niepokoi? Dlaczego?
- Co mnie najbardziej cieszy? Dlaczego?
- Czy jestem solidarny z ludźmi zagubionymi, samotnymi, doświadczającymi różnych form biedy?
- Za co powinienem dziś Bogu dziękować?
- W jaki sposób umacniam innych swoją wiarą?
- Jak widzę swoją przyszłość?
fot. Wikipedia