„Bracia: Nie zasmucajcie Bożego Ducha Świętego, którym zostaliście opieczętowani na dzień odkupienia” (Ef 4, 30).
To co Boga „zasmuca”, to grzech i zło , bo Bóg chciałby przed nim uchronić człowieka, którego stworzył przecież na swój „obraz i podobieństwo”.
Bożą radością jest natomiast szczęście człowieka, gdy zmierza on drogą zbawienia, gdy się rozwija, dojrzewa, rośnie, stając się coraz bardziej podobny do swego świętego wzorca , Chrystusa.
O prawdziwym rozwoju człowieka decyduje stan jego duszy, a więc jego dziecięca miłość do Boga i braterska miłość do ludzi. Spełnienie się tego powołania daje mu udział w sakramentalnym życiu Kościoła.
Miłość Boża jest konkretna, mocno osadzona w historii i w kulturze i największym naszym skarbem jest więź przymierza z Bogiem Żywym, której pełnią jest Chrystus i Jego Kościół. „Kto może pojąć, niech pojmuje!”
Związek małżeński kobiety i mężczyzny jest tego przymierza wyrazem .„Stwórca od początku stworzył ich jako mężczyznę i kobietę” i dalej zaś mówi Pismo: ”opuści człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem”. W ten sposób człowiek realizuje swoje ludzkie powołanie i osiąga oraz strzeże harmonijnej więzi z naturą i z Bogiem.
Wielki to dla nas dramat, że słowa te są dziś prawie nie do pogodzenia z niektórymi wymogami poprawności kulturowej i poprawności politycznej. Od nas jednak zależy ich odrzucenie albo akceptacja, od tego na ile jesteśmy zdolni do oparcia się czczym sloganom i ułomnym ideologiom. Chodzi przecież o naszą ludzką tożsamość , a nie o atrakcyjność polityczną, czy jakąś inną rynkową wartość człowieka.
Wiara nasza jest eschatycznie umocowana w oczekiwaniu Kościoła na powtórne przyjście Chrystusa, na Gody Baranka, – aby spełniła się Boża obietnica poznania pełni Miłości, czyli ziszczenie się w nas Pieśni nad pieśniami.
Wejście do Królestwa Bożego wymaga zatem duchowej czujności, gdzie oprócz spontaniczności, istotna jest również mądra zapobiegliwość, aby nie przyjść za późno i nie stwierdzić, że wejścia nie ma, bo drzwi domu weselnego zostały zaryglowane.
Płynie stąd wniosek, że miłość prawdziwa nie znosi lekceważenia i opieszałości. Gra ona zawsze w otwarte karty: zimny jesteś albo gorący. Przed tym kto jest letni drzwi Królestwa Bożego się zamyka.
Następny wniosek: Wszystko zależy od naszej wierności Chrystusowi, to znaczy od prawdziwej miłości, takiej jaką On nas ukochał i do jakiej nas wzywa – miłości zwyczajnej, codziennej, przyjacielskiej- takiej która tworzy braterską wspólnotę i pozwala każdemu w niej się rozwijać.
Photo by MART PRODUCTION from Pexels