Każdy z nas ma swoje strachy. Boimy się jutra, boimy się o dzieci, boimy się opinii innych ludzi. Ze strachami różnie sobie radzimy, każdy ma swój sposób na to.
Tak sobie myślałem jaki jest największy strach chrześcijanina? Czego boimy się najbardziej w życiu? co może nie dawać spać ludziom wiary? I myślę, że największym strachem jest obawa, że Boga nie ma. Ale wymyśliłem powiecie. Przecież my – chrześcijanie się nie boimy, że Boga nie ma – inaczej nie byłoby Was w kościele. Zaprzeczenie, nie myślenie o tym strachu – tak sobie radzimy z pytaniem o istnienie Boga. Gdy przychodzi to pytanie od razu uciekam od niego. Pójdę dalej i zaryzykuję tezę, że ludzi bez tego strachu jest naprawdę garstka. Są w naszych rodzinach, w naszych domach, w pracy, w szkole. Ale ciężko przyznać się, bo powiedzą: ateista. A ja zwyczajnie czasami się boję, że Boga nie ma. Boję się – to uczucie, które jest we mnie, to nie negacja istnienia Boga.
Gdy strach wchodzi w twoje serce, gdy zaczynasz drżeć: przypominaj sobie słowa Boga (swoją drogą to jeden z moich ulubionych tekstów):
Nie lękaj się, przychodzę ci z pomocą. Nie bój się, robaczku Jakubie, nieboraku Izraelu! Ja cię wspomagam – wyrocznia Pana – odkupicielem twoim – Święty Izraela.