„Przyprowadzono do Jezusa niemowę opętanego. Po wyrzuceniu złego ducha niemy odzyskał mowę, a tłumy pełne podziwu wołały: Jeszcze się nigdy nic podobnego nie pojawiło w Izraelu! Lecz faryzeusze mówili: Wyrzuca złe duchy mocą ich przywódcy . Tak Jezus obchodził wszystkie miasta i wioski. Nauczał w tamtejszych synagogach, głosił Ewangelię królestwa i leczył wszystkie choroby i wszystkie słabości. A widząc tłumy ludzi, litował się nad nimi, bo byli znękani i porzuceni, jak owce nie mające pasterza. Wtedy rzekł do swych uczniów: żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało. Proście więc Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo” (Mt 9,32-37)

*

Jezus patrzył na tłumy ludzi, którzy do Niego przychodzili i litował się nad nimi. Wiedział, z jakich ludzi składa się ten tłum. Wiedział, że są w nim tacy, którzy idą za Nim tylko po to, żeby coś dla siebie ugrać, a kiedy im się to uda, to nawet nie podziękują; że są tacy, którzy idą tylko z ciekawości; tacy, którzy czekają tylko, żeby złapać Go na jakimś stwierdzeniu, które da pretekst do zaatakowania Go. Jezus to wie, ale nie na tym się koncentruje. Skupia się na tym, że ci wszyscy ludzie są naprawdę biedni, bo nie poznali prawdziwego Boga. Dlatego naucza, uzdrawia, przywraca siły. I po to dziś powołuje ludzi, którzy mają iść do tych wszystkich „znękanych i porzuconych”: żeby prowadzili ich na spotkanie z Bogiem-Miłością, Bliskim, Miłosiernym.

***