Jezus daje mi wolność. Gdy patrzę na krzyż, kogo widzę? Człowieka w piękne szaty ubranego? Przystojniaka, co przyciąga moją uwagę? Czy może kogoś kto w niczym się nie wyróżnia, w kim nie ma nic specjalnego, ni blasku ni wdzięku? Kogoś od kogo najchętniej odwróciłbym wzrok?

Jezus daje wolność.

Uniżając się, upokarzając, pozwalając się oszpecić. Stając się wężem wywyższonym na palu, barankiem ofiarowanym za popełnione przez nas winy, uwalnia nas od nich. Zrywa więzy niewoli, które inni, lub może my sami narzuciliśmy na siebie, i z których o własnych siłach nie mogliśmy się wyswobodzić.

Jezus uwalnia, ocala, zbawia – przybity do krzyża, oddając swoje życie za nas.

On jest Wolny. Wolny od tego co mówi o nim opinia publiczna i specjaliści. Wolny od tego co myślą o nim najbliżsi. Nie. To nie znaczy, że go to nie boli, że nie potrzebuje by ktoś spojrzał na niego z miłością, oddał prawdę jego osobie. On przyjął gest Marii w Betanii.

Jezus jest Wolnością. On naprawdę kocha.

Obiecałem filmik, na razie jest zdjęcie z występu podczas bankietu, na którym jezuici zbierali środki na film dokumentalny o Matteo Riccim. No cóż, jaki misjonarz taka ewangelizacji ;-) Proszę was byście w czasie Triduum pamiętali w modlitwie o jezuitach w Azji, zwłaszcza o o. Wilfredzie, który w Wielki czwartek odszedł z naszej wspólnoty do Pana i świętuje już w lepszym miejscu.

Photo credit: Foter.com