Imię Mateusz oznacza „dar Boga”. Mateusz pochodził z Nazaretu i był synem Alfeusza. Ewangeliści Marek i Łukasz podają jego drugie imię – Lewi. Sam Mateusz w swojej Ewangelii używa zawsze pierwszego imienia. Kardynał Martini uważa, że jest to świadectwo pokory celnika: Podczas gdy ewangeliści Marek i Łukasz chcieliby ukryć prawdziwe imię Apostoła, który był poborcą podatkowym, Mateusz wolał powszechnie wyznać swój stan religijny i moralnie błędny, z którego się wywodził. 

Mateusz był z zawodu poborcą podatkowym w Kafarnaum. Urząd celny w tym mieście należał do bardziej znaczących w całej Galilei. Celnicy pobierali opłaty za towary przewożone przez miasto od karawan podążających okolicznymi szlakami handlowymi. Zyski czerpał zarówno Herod Antypas jak również okupujący Palestynę Rzymianie. Każdy celnik musiał wykupić od Rzymian prawo pobierania podatków i opłat, narzuconych przez okupanta, po czym starał się odzyskać wpłaconą kwotę z jak najwyższym procentem, stanowiącym jego zarobek. Celnicy byli więc uważani za zdzierców i oszustów, a z powodu współpracy z okupantem za zdrajców (W. Skóra).
Zawód Mateusza stawiał go w korzystnej sytuacji materialnej. Był bardziej dochodowy od profesji rybaków. Pobieranie podatków było bez wątpienia dobrą okazją do nieczystych operacji. Nawet jeśli istniały taryfy, to pozostawiały one wiele miejsca na działania kierowane chciwością i dawały możliwość łatwego zarobku (A. Pronzato). Mateusz należał do ludzi, dla których najważniejsze były interesy ekonomiczne, które często przysłaniały szerszy horyzont. Jezus wypowiadając się o tego typu przypadkach zaliczył je do sytuacji beznadziejnych: Zaprawdę, powiadam wam: Bogaty z trudnością wejdzie do królestwa niebieskiego, Jeszcze raz wam powiadam: Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne niż bogatemu wejść do królestwa niebieskiego (Mt 19, 23-24). Mimo tych twardych słów Jezus nie przekreśla bogactwa, ani tym bardziej ludzi bogatych. Nawrócenie bogaczy, dusigroszów nie jest wprawdzie możliwe dla ludzi, ale możliwe dla Boga: u Boga wszystko jest możliwe (Mt 19, 26). Niemożliwe jest aby człowiek (bogaty czy biedny) sam się zbawił, ale możliwe jest, by został on zbawiony (B. Maggioni).
Zawód Mateusza był wstydliwy nie tylko w sferze ekonomicznej, ale również religijnej, duchowej. Już antyczni greccy filozofowie wypowiadali się o celnikach negatywnie. Na przykład Plutarch porównał ich do „snu, który pozbawia nas połowy naszego życia”, a inni obraźliwie nazywali ich „psami, które wysysają wszystko, nic nie dając w zamian” (W. Skóra). Również ortodoksyjni Żydzi uważali zawód celnika za niegodziwy. Z tego powodu poborcy podatkowi byli pozbawieni niektórych praw obywatelskich; nie mogli na przykład być świadkami w sądzie. Ponadto stały kontakt z poganami czynił ich „nieczystymi”. Należeli oni do kategorii publicznych grzeszników, ucieleśniali wszystko, co można powiedzieć o człowieku najbardziej godnym pogardy (W. Skóra).
Profesja celna w czasach Jezusa należała z jednej strony do pogardzanych, wstydliwych, ale z drugiej strony do pożądanych. Zapewniała bowiem (nie licząc się z uwarunkowaniami moralnymi) dostanie życie. Niestety, dla wielu współczesnych mężczyzn Mateusz bywa w tym względzie negatywnym idolem. Przeprowadzone niedawno badania młodzieży wykazały, że dla dziewięćdziesięciu procent męskich nastolatków najważniejszym celem w życiu jest „zrobienie dużych pieniędzy”. Nie zakochanie się, założenie rodziny, nie wynalezienie lub odkrycie czegoś nowego, nie poznawanie sekretów natury, nie uczynienie świata lepszym miejscem, nie zostanie świętym, ale po prostu zarobienie pieniędzy, które przecież nie są prawdziwym „produktem”. Nie pomogą nam one zadowolić naszej duszy (R. Rohr). Taki sam ideał życiowy przyświeca wielu mężczyznom. Dojrzali mężczyźni wkładają w pracę swoje ręce, umysł i serce, aby wytworzyć namacalne dobra kultury, i widzieć w owocach swojej pracy dobro, jakie dają sobie i innym ludziom (por. R. Rohr). Mężczyźni niedojrzali w podejściu do zawodu, pracy przypominają „maszynki do zarabiania pieniędzy”: Zarabianie pieniędzy staje się nie tylko sednem ich pracy, ale całym światem (R. Rohr).
Pytania do refleksji i modlitwy:
• Jaki jest mój zawód? Czy jestem z niego zadowolony? Dlaczego (tak lub nie)?
• Które profesje uważam za niegodne, mało wartościowe? Dlaczego?
• Jak oceniam ludzi bogatych? Czego im zazdroszczę?
• Jaki jest mój stosunek do wykonywanej pracy?
• Czy prowadzone przeze mnie interesy są zawsze czyste? Czy nie są moralnie dwuznaczne?
• Czy pieniądze nie stały się całym moim światem?

WYSTARCZYŁ WZROK

Diametralny zwrot w życiu Mateusza ma miejsce, gdy obok jego składu celnego pojawia się Jezus. Zarówno Mateusz jak i pozostali synoptycy opisują to spotkanie sposób oszczędny, lapidarny, używając jedynie kilku czasowników.
Jezus wykonuje dwa gesty. Najpierw spogląda na Mateusza. W kościele San Luigi dei Francesi w Rzymie znajduje się obraz Caravaggia Powołanie świętego Mateusza. Innocenzo Gargano interpretuje wzrok Jezusa skierowany na celnika jako specyficzną formę z relacji łowieckich: Jezus wpatruje się w Lewiego, tak jak zwierzę wpatruje się w swoją ofiarę, a Lewi nie potrafi uciec przed tym wzrokiem i godzi się na schwytanie. […] „Chcesz właśnie mnie?” – zdaje się mówić Lewi, dotknięty promieniem światła. Spojrzenie Jezusa jest z jednej strony przeszywające, wnikające w głębię osoby, jej duszy, z drugiej zaś strony wyzwalające, oferujące akceptację i miłość, oczarowujące i wywołujące fascynację, zakochanie, jak to się przydarza zwykle ludziom młodym. Pewne rzeczy można porównać tylko z chwilą zakochania albo z pewnymi niezwykle pięknymi bądź też skrajnie tragicznymi wydarzeniami, które jednak zmieniają życie na zawsze i całkowicie, tak że nikt – czy to będzie mężczyzna, czy kobieta – nie zdoła już żyć jak dawniej, nawet gdyby chciał (I. Gargano). Tak zadziałał wzrok Jezusa w życiu Mateusza.
Jezus utkwił w Mateuszu wzrok i wezwał go: Pójdź za Mną. To wezwanie jest równocześnie zaproszeniem do osobowej relacji: „Zaufaj mi! Porzuć swoje kalkulacje, lęki i swój świat. Pozostaw wartości, którymi kierowałeś się do tej pory i otwórz na nowe, które ukażą ci prawdziwe życie”. Jezus pragnie ukazać Mateuszowi nowy ideał i zaprosić do innego stylu życia, dlatego powołanie to można określić mianem nowego stworzenia. Również ten element podkreśla wspomniany wyżej obraz Caravaggia. Światło, które wdziera się w tę mroczną scenę i rozjaśnia grupę osób zgromadzonych wokół Mateusza, nie pochodzi od okna, ale od ręki Chrystusa wyciągniętej w stronę wezwanego, co przypomina słynny Boży palec w scenie stworzenia Adama z Kaplicy Sykstyńskiej. To światło symbolizuje Bożą łaskę i jednocześnie skłania człowieka do udzielenia odpowiedzi (E. Bosetti).
Zaproszenie Jezusa jest zaskakujące, przynajmniej dla uczniów Jezusa i świadków owej sceny. Nauczyciel powołuje do swego zacnego grona rzymskiego kolaboranta i osobę skorumpowaną, która dorabia się kosztem swoich pobratymców. W dodatku nie stawia żadnych warunków: zostaw swoją pracę, ureguluj rachunki, napraw wyrządzone zło, oddaj to, co ukradłeś… […] Jezus wzywa do pójścia za sobą osobę, co do której my nie wyobrazilibyśmy sobie nawet, iż mogłaby Go naśladować (C.M. Martini).
Zaskakująca jest również odpowiedź celnika. A on wstał i poszedł za Nim (Mt 9, 9). Mateusz dokonał radykalnego wyboru. Poszedł za Jezusem bez wahania. Pozostawił wszystko, przede wszystkim pieniądze, o które do tej pory tak bardzo zabiegał. Jego decyzja była bardziej ofiarna niż rybaków. Oni bowiem mogli zawsze powrócić do łowienia ryb. Mateusz spalił za sobą wszystkie mosty. Nie mógł ponownie podjąć porzuconej pracy. Jednak dzięki tej decyzji jego życie nabrało barwy i sensu. Znalazł to, czego szukał przez całe życie (I. Gargano). Jezus wprowadził go z banalności i przeciętności związanej z dwuznacznym moralnie życiem w nowy świat; świat harmonii, wolności, prawdy i miłości. Nie wiadomo, kto bardziej się cieszy, czy Lewi, który czuje się wreszcie wolny od więzów przykuwających go do komory celnej, czy Jezus, cieszący się z odnalezienia zaginionej owcy, którą teraz radośnie przynosi na swych barkach (I. Gargano).
Pytania do refleksji i modlitwy:
• Jakie wydarzenie uważam za szczególny zwrot w moim życiu? Dlaczego?
• W jakich sytuacjach doświadczam „wzroku” Jezusa? Jak go odbieram?
• Czy mogę sobie przypomnieć chwile fascynacji i zakochania? Kim? Czym?
• Jakie są moje ideały i jakie mają odniesienie do ewangelii?
• Czy czuję się czasem jak „nowo stworzony”? W jakich okolicznościach?
• Co sądzę o „skandalicznym” towarzystwie Jezusa?
• Jak wygląda na co dzień mój radykalizm?

PREFERENCJE GRZESZNIKÓW

Wyrazem radości Mateusza i jego wewnętrznej przemiany jest niemal królewska uczta, na którą zaprosił Jezusa, Jego uczniów i wielu celników i grzeszników (Mt 9, 10). Był to autentyczny i cudowny znak zapowiadający przyszłą rzeczywistość. Ten, który miał się stać apostołem i nauczycielem wiary, już od samego momentu nawrócenia przyciągał do siebie tłum grzeszników. Kiedy tylko nauczył się pierwszych prawd wiary, od razu rozpoczął ewangelizację i kontynuował ją, wzrastając później w swojej świętości (E. Bosetti). W czasie uczty Mateusz doświadczył być może po raz pierwszy autentycznej wspólnoty. Do tej pory otoczony był jedynie klientami lub nienawistnymi spojrzeniami swoich ziomków, odtąd dzięki Jezusowi będzie przeżywał radość akceptacji i prawdziwych głębokich relacji.
Świadkami uczty, jaką wydał nowy apostoł, byli faryzeusze. Zgorszeni, zaczęli szemrać i pytali uczniów Jezusa: Dlaczego wasz Nauczyciel jada wspólnie z celnikami i grzesznikami? (Mt 9, 11). Przepisy prawne wykluczały dzielenie stołu z celnikami uważanymi za grzeszników, podobnie jak z poganami i innymi grupami uważanymi za margines społeczny. Sądzono wręcz, że odcięcie się od grzeszników („nieczystych”) jest miłe Bogu. Faryzeusze uważali, że Jezus jako nauczyciel powinien podzielać ich poglądy, oparte zresztą na Biblii (por. Ps 1). Tymczasem On preferował grzeszników. Zasiadał z nimi do stołu tak często, że zaczęto o Nim mówić: Oto żarłok i pijak, przyjaciel celników i grzeszników (Łk 7, 34). Przygarnianie grzeszników przez Jezusa nie jest zwyczajną otwartością i życzliwością, lecz serdeczną przyjaźnią, upodobaniem. To przygarnięcie, które następuje jeszcze przed wyrażeniem skruchy. Również uczeni w Piśmie i faryzeusze nie odmawiali przyjęcia komuś, kto okazał oznaki żalu i odbył odpowiednią pokutę. Jeśli szemrali przeciwko Jezusowi, to dlatego, że On przygarniał grzeszników, jeszcze zanim zaczęli pokutować. Stając przed grzesznikiem, Jezus nie widzi przede wszystkim grzechu, który należy potępić, lecz człowieka, któremu daje możliwość skruchy i przemiany. Jezus niejako zawiesza sąd (dokona tego Bóg na końcu czasów) i interesuje się głównie losem grzesznika, jego przeznaczeniem (B. Maggioni).
Jezus prezentuje „inną teologię” niż faryzeusze. Przede wszystkim jest lekarzem dusz. Dlatego zachowuje się jak lekarz. Przychodzi leczyć chorych, nie zdrowych. Biedni, ubodzy, zepchnięci na margines społeczny i pogardzani przez innych, grzesznicy stanowią grupę, która najbardziej potrzebuje lekarza, stąd faryzeuszy nie powinno dziwić, że są w oczach Jezusa uprzywilejowani. On zajmuje się nimi, słucha ich, pomaga, uzdrawia, uczy kochać i żyć. Ale nie dziwmy się faryzeuszom! Nawet dla nas nie jest oczywiste, że to właśnie chorzy idą do lekarza i że lekarz odwiedza chorych (C.M. Martini).
Odpowiadając na zgorszenie i dezaprobatę faryzeuszy, Jezus każe im na nowo przemyśleć i przestudiować słowa proroka Ozeasza: Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary (Mt 9, 13, por. Oz 6, 6). Cytując Ozeasza, Jezus nie ma na myśli zniesienie kultu, ale jego udoskonalenie i właściwą hierarchię. Bogu jest bardziej miła postawa serca, która wyraża się w miłosiernej miłości niż zewnętrzne ofiary. Łacińskie określenie miłosierdzia „misericordia” odwołuje do serca („cor”), natomiast hebrajskie „rahamim” do kobiecego łona („rehem”), czyli do miejsca, w którym kobieta, przepełniona czułością, nosi nowe stworzenie. Jest to przestrzeń, którą czyni w sobie na rzecz życia kogoś drugiego (E. Bosetti). Miłosierdzie w hebrajskim ujęciu odnosi się również do mężczyzny, ojca. W tym wypadku miłosierdzie nie nawiązuje do którejś z części ciała – serca czy łona – lecz dotyczy woli i oznacza pełnię osoby. Wołanie o miłosierdzie wskazuje więc na konieczność otwierania serca w każdym czasie. Zarówno dom uczniów Chrystusa, jak i cały Kościół powinien być otwarty nie tylko dla ludzi z „naszego” kręgu (dla sprawiedliwych i szczęśliwych), lecz dla wszystkich, którzy w sposób szczególny potrzebują życzliwości i miłosierdzia, a więc przede wszystkim dla chorych, grzeszników i nieszczęśliwych (E. Bosetti). Należy jeszcze dodać, że miłosierdzie, do którego wzywa Jezus, nie oznacza litości ani taniego współczucia. Miłosierdzie nie jest litością ani ucieczką od siebie samego po to, by żyć i karmić się nieszczęściami innych. Miłosierdzie jest przede wszystkim wezwaniem do braterstwa i odpowiedzialności za drugiego człowieka! (E. Bosetti).
Powołanie i nawrócenie Matusza jest jedynym epizodem ewangelicznym z życia tego apostoła. Nie wiemy nic o jego pracy misyjnej, osobistym życiu ani nawet śmierci. Według różnych tradycji zakończył swoje życie w Etiopii lub Persji, gdzie miał ewangelizować i zginąć śmiercią męczeńską, ścięty mieczem około 60 roku. Jego relikwie sprowadzone w X wieku ze Wschodu znajdują się w Salerno (południowe Włochy), w głównym ołtarzu tamtejszej katedry.
Kontrowersyjną pamiątką po Mateuszu jest pierwsza Ewangelia napisana w języku aramejskim (lub hebrajskim). Starożytna tradycja Kościoła przypisywała jej autorstwo nawróconemu celnikowi. Jednak współcześni egzegeci nie potwierdzają tej opinii. Papież Benedykt XVI mimo to zachęca: Nie mamy już Ewangelii napisanej przez Mateusza po hebrajsku ani po aramejsku, ale w Ewangelii po grecku, którą mamy, w pewnym sensie nadal słyszymy przekonujący głos celnika Mateusza, który, zostawszy Apostołem, głosi nam dalej zbawcze miłosierdzie Boga. Słuchajmy tego orędzia św. Mateusza, rozważajmy je stale na nowo, abyśmy i my umieli wstać i pójść za Jezusem.
Pytania do refleksji i modlitwy:
• Jakie znaczenie mają dla mnie spotkania z innymi w czasie posiłków?
• Co mnie gorszy? Czy ja nie gorszę innych?
• Jak odczytuję słowa faryzeuszy o Jezusie: Oto żarłok i pijak, przyjaciel celników i grzeszników (Łk 7, 34)?
• Czy uważam się za grzesznika czy raczej za sprawiedliwego?
• Co we mnie wymaga interwencji Jezusa-lekarza?
• Jak rozumiem pojęcie miłosierdzia? W jaki sposób praktykuję czyny miłosierdzia?
• Które fragmenty Ewangelii według świętego Mateusza należą do moich ulubionych? Dlaczego?

Tekst pochodzi z książki: Mężczyźni
 fot. Pixabay