Gdy Jezus siedział w domu za stołem… Mt 9, 9-13
Spojrzenie Jezusa ma moc ruszyć mnie z miejsca, w którym jestem (lub tkwię), ma moc sprawić, że wstanę i pójdę za Nim. Jego spojrzenie dotyka mnie, delikatnie muska, pozwala mi doświadczyć bliskości i przyjęcia. Nikt inny takiego nie ma.
Zawsze miałem wyobrażenie, że po tym spojrzeniu na Mateusza, Jezus idzie do niego do domu, gdzie jest już wielu celników i grzeszników. Ale nie doczytałem. Tekst mówi, że to Jezus siedział za stołem, a owi celnicy i grzesznicy do niego przychodzili. Pomyślałem: dlaczego? Bo spojrzenie Jezusa w bardzo jasny sposób emituje komunikat: „PRZYJMUJĘ CIĘ z Twoją słabością, grzechem, lękiem; kocham Cię, kocham Twoje istnienie”.
To prowadzi do otwartości i uległości wobec Jezusa. Oni siadali wraz z Jezusem i Jego uczniami do wspólnego stołu, nie byli wykluczeni, bo Bóg nie potrafi wykluczać. Ta wspólnota ich przyjmowała i przemieniała. Tak sobie to wyobrażam i tak doświadczam tego w sercu.
Tymczasem postawa czy komunikat: „powinieneś się zmienić” albo „musisz coś ze sobą zrobić”, wypowiedziany bez tego pierwotnego miłosierdzia, bez przyjęcia człowieka jako istoty chcianej i kochanej przez Boga, jest wyrażeniem pełnym nacisku, wywierania presji, czasem nawet wręcz ataku bliźniego, co zawsze prowadzi do usztywnienia w relacji, napięcia i dystansu. Oj, zdarzały się w moim życiu takie komunikaty, nieprzyjemne, szorstkie, próbujące coś wymusić. Żałując tego wiem, że nie prowadzi to do posłuszeństwa Bogu, do uległości Jemu i pragnieniu zmiany, do łagodności względem siebie i innych.
Pragnę być uległy Jezusowi i naśladować Go w łagodności i cierpliwości wobec ludzi. Tylko taka postawa prowadzi bliźnich do Boga, do uległości Jemu. Bo Jezus nigdy nie patrzy na mnie z góry, lecz zawsze siada ze mną, grzesznikiem i celnikiem, za stołem i patrzy mi prosto w oczy. Tego wzroku nie da się zapomnieć, nie da się pomylić. Patrząc Mu w oczy mogę bez lęku mówić o moich słabościach, grzechach, upadkach, o moim „nieudanym” życiu, które On może wtedy wziąć w posiadanie. Obym stawał się Mu uległy…