Jan Chrzciciel spędził swoją młodość i okres dojrzały na pustyni. Był człowiekiem surowym, ascetycznym. Żył poza cywilizacją i kulturą, w zgodzie z naturą; żywił się jej owocami: nosił odzienie z sierści wielbłądziej i pas skórzany około bioder, a jego pokarmem była szarańcza i miód leśny (Mt 3, 4). Nie wyglądał atrakcyjnie ani nie był dobrze ubrany. Jednak było w nim coś, co przyciągało tłumy ludzi – być może zapał, z jakim przemawiał (J. McLaughlin).

Jan wzywał do nawrócenia, czyli zmiany myślenia oraz głosił bliskie nadejście Mesjasza. Udzielał chrztu w Betanii Zajordańskiej, w rejonie, w którym prorok Eliasz został wzięty do nieba na wozie ognistym (por. 2 Krl 2, 11). Jego chrzest polegał na zanurzeniu w Jordanie i wyznaniu grzechów. W rytuale nie wprowadzał nic nowego. Chrzest taki praktykowała już religijna grupa Esseńczyków. Jan nadał mu nowy wymiar. Odtąd nie był ceremonią powtarzaną corocznie, ale uroczystym aktem dokonywanym raz w życiu. Miał też charakter inicjacji; wprowadzał do wspólnoty oczekujących bliskiego przyjścia Mesjasza. Jan często o tym przypominał: Ja was chrzczę wodą dla nawrócenia, lecz Ten, który idzie za mną mocniejszy jest ode mnie […] On was chrzcić będzie Duchem Świętym i ogniem (Mt 3, 11).

Jan został przyjęty przez lud z entuzjazmem. Od czasów Malachiasza nie było w Izraelu proroka; lud tęsknił za bezpośrednim słowem od Boga i wyczuwał go w nauczaniu Chrzciciela. Jan udzielał praktycznych wskazówek dotyczących życia (według wskazań Tory): Pytały go tłumy: Cóż więc mamy czynić? On im odpowiadał: Kto ma dwie suknie, niech [jedną] da temu, który nie ma; a kto ma żywność, niech tak samo czyni. Przychodzili także celnicy, żeby przyjąć chrzest, i pytali go: Nauczycielu, co mamy czynić? On im odpowiadał: Nie pobierajcie nic więcej ponad to, ile wam wyznaczono. Pytali go też i żołnierze: A my, co mamy czynić? On im odpowiadał: Nad nikim się nie znęcajcie i nikogo nie uciskajcie, lecz poprzestawajcie na swoim żołdzie (Łk 3, 10-14). Takie wskazania nikogo nie obciążają ponad miarę. Każdy powinien czynić to, co potrafi i co jest zgodne z jego stanem. Jest więc zrozumiałe, że przychodzą doń tłumy „żeby przyjąć chrzest” (Łk 3, 7). Zrozumiałe, że ciągną do niego wszyscy, reprezentował przecież zdrowe zasady moralne, które nieobce były również faryzeuszom. Tyle, że jego moralność osadzona jest w ramach spraw ostatecznych – Jan mówi o sądzie (W. Bruners). W swoim nauczaniu Jan potrafi być łagodny, ale również twardy, nawet wobec szanowanych faryzeuszy. Słowa, które głosi korespondują z jego życiem. Sam bowiem jest człowiekiem sprawiedliwym. Żyje w zgodzie z sobą, czyli jest autentyczny, szczery. Jan nie musi zabiegać o niczyją sympatię. Mówi to, co czuje. W swoich wystąpieniach od nikogo nie czuje się zależny. Uważa, że pełni służbę u Boga. Jest wolny wewnętrznie (A. Grün).

Jezus w taki sposób charakteryzuje Jana: Coście wyszli oglądać na pustyni? Trzcinę kołyszącą się na wietrze? Ale coście wyszli zobaczyć? Człowieka w miękkie szaty ubranego? Oto w domach królewskich są ci, którzy miękkie szaty noszą. Po coście więc wyszli? Proroka zobaczyć? Tak, powiadam wam, nawet więcej niż proroka. On jest tym, o którym napisano: Oto Ja posyłam mego wysłańca przed Tobą, aby Ci przygotował drogę. Zaprawdę, powiadam wam: Między narodzonymi z niewiast nie powstał większy od Jana Chrzciciela. Lecz najmniejszy w królestwie niebieskim większy jest niż on (Mt 11, 7 – 11). Według tego świadectwa Jan nie chwieje się, jak trzcina na wietrze, lecz jest wierny i wytrwały. Nie kieruje się opinią ludzi. Nie zachowuje się, jak chorągiewka, która łopocze, jak wiatr wieje. […] Jan jest postacią wyrazistą i jednoznaczną, na zewnątrz dziką, a jednocześnie ma łagodne i dobre serce. Nie rani ludzi, lecz ich podnosi. Nikogo się nie boi. Mówi to, co myśli. (A. Grün). Nie dba o siebie, o wygodę i lekkie życie. W całej swej złożoności jest przeciwieństwem Heroda.

Mimo zewnętrznej surowości Jan był człowiekiem pokornym. Jego sława dotarła do Jerozolimy a lud skłonny był uznać w nim Mesjasza. W zaistniałej sytuacji elity religijne wysłały oficjalną delegację, by zbadać, kim on jest. Na postawione pytanie odpowiada wprost: Ja nie jestem Mesjaszem (J 1, 20). Wewnętrzna rzetelność nie pozwala mu wysuwać siebie na pierwszy plan, podkreślać zbytnio swoje znaczenie czy przywłaszczać sobie to, co mu się nie należy (J. Lotz). Na kolejne bardziej natarczywe pytanie: Kim jesteś? Co sam mówisz o sobie? odpowiada: Jam głos wołającego na pustyni: Prostujcie drogę Pańską (por. J 1, 22-23). Z jego słów przebija prostota i wielkość. Nieważny jest on sam. Ważny jest głos, słowo, które rozbrzmiewa na pustyni. Jan całkowicie utożsamia się z głosem, czyli z misją, posłaniem, które przekazuje. Najważniejszy jest Jezus, Pan.

Jan może być dla współczesnych mężczyzn wzorem łączenia elementów energii, dzikości z wolnością oraz łagodnością. Postać Jana Chrzciciela przemawia do mężczyzn. Porusza w nich struny ich duszy, struny dzikości i siły, ale także tęsknoty za wolnością, za uwolnieniem się od oczekiwań otoczenia i tęsknoty za robieniem tego, do czego dąży ich dusza. Ale Jan jest tylko tym, który idzie przed Kimś ważniejszym i obwieszcza wszystkim Jego przyjście. Wskazuje ponad siebie – w kierunku Mężczyzny zintegrowanego, namaszczonego, który spełnia nasze tęsknoty za byciem mężczyzną w pełni (A. Grün).

Pytania do refleksji i modlitwy:
• Jaką wagę przywiązuję do stroju i wyglądu zewnętrznego?
• Czy żyję w zgodzie z naturą? W czym to się wyraża?
• Jakie cechy innych pociągają mnie szczególnie?
• Jaką wagę mają dla mnie inicjacje i rytuały?
• Czy potrafię łączyć surowość, twardość, dzikość z łagodnością?
• Czy jestem autentyczny i szczery?
• Od kogo (czego) jestem uzależniony?
• Czy nie jestem chwiejny, dwuznaczny?
• Czy znam swoje miejsce w życiu?
• Czym imponuje mi Jan Chrzciciel?

fot. Patrick Pierre on Unsplash