Życie Jana Chrzciciela wpisane zostało w życie jego ziemskiego kuzyna, którego był prekursorem, Jezusa, Mesjasza, Syna Bożego. Gdy tylko pojawi się na scenie, Jan odejdzie w cień, by całkowicie się „umniejszyć”.
Wypowiedzi, w których zapowiada przyjście Mesjasza świadczą o świadomości Jego bóstwa: Ten, który idzie za mną, mocniejszy jest ode mnie (Mt 3, 11); Ja Go przedtem nie znałem, ale Ten, który mnie posłał, abym chrzcił wodą, powiedział do mnie: Ten, nad którym ujrzysz Ducha zstępującego i spoczywającego nad Nim, jest Tym, który chrzci Duchem Świętym. Ja to ujrzałem i daję świadectwo, że On jest Synem Bożym (J 1, 33-34). Jan wskazuje Jezusa jako Odkupiciela, a zarazem Sędziego: Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata (J 1, 29); Ma On wiejadło w ręku dla oczyszczenia swego omłotu: pszenicę zbierze do spichlerza, a plewy spali w ogniu nieugaszonym (Łk 3, 17).
Jan jest dogłębnie otwarty na Jezusa i włącza się w Jego misję. Jej poświeci wszystko; uczniów, nauczanie, popularność i sławę, własne plany, a w końcu całe życie. Majestat Pana, którego drogę dane mu jest gotować, wstrząsa Janem do głębi. Ogarnięty wraz ze wszystkim, czym jest, przemożną mocą tego Jedynego, roztapia się w Nim i właśnie przesz to zyskuje samego siebie, czyli jest dokładnie sobą (J. Lotz).
Relację Jana z Jezusem cechuje głęboka pokora. W czasach Jezusa niewolnicy nosili sandały swego pana. Jan nie czuje się godny być nawet jednym z nich: ja nie jestem godzien nosić Mu sandałów (Mt 3, 11). Gdy Jezus przychodzi nad Jordan i prosi go o chrzest, wzbrania się: To ja potrzebuję chrztu od Ciebie, a Ty przychodzisz do mnie? (Mt 3, 14). Jezus jednak przekonuje go cierpliwie: Pozwól teraz, bo tak godzi się nam wypełnić wszystko, co sprawiedliwe (Mt 3, 15). Wówczas Jan porzuca własną ludzką logikę i chrzci Jezusa. Ma świadomość, że przekracza to jego kategorie myślenia, jednak powinien czynić wszystko, co On chce. Zaczyna pojmować, że ważniejsze jest posłuszeństwo Bogu niż własna wizja oddawania Mu chwały.
Jan nie jest zazdrosny nawet o swoich uczniów. Gdy wskaże im Jezusa jako Baranka Bożego, wielu z nich opuści go, by towarzyszyć odtąd nowemu nauczycielowi. Jan akceptuje ich wybór, nie zatrzymuje ich przy sobie, cieszy się, że odnajdują właściwą drogę. On wie, kiedy pojawić się na scenie, ale wie również, kiedy należy w pokorze z niej zejść.
Uczniowie, którzy pozostali przy Janie nie rozumieli jego decyzji. Z pewną dozą zazdrości skarżyli mu się, widząc jak topnieje jego grono, a powiększa się liczba uczniów Jezusa: Nauczycielu, oto Ten, który był z tobą po drugiej stronie Jordanu i o którym ty wydałeś świadectwo, teraz udziela chrztu i wszyscy idą do Niego (J 3, 26). Odpowiedź, jakiej udzielił Jan, jest przepiękna w swej prostocie; przebija z niej pokora i miłość do Jezusa: Człowiek nie może otrzymać niczego, co by mu nie było dane z nieba. Wy sami jesteście mi świadkami, że powiedziałem: Ja nie jestem Mesjaszem, ale zostałem przed Nim posłany. Ten, kto ma oblubienicę, jest oblubieńcem; a przyjaciel oblubieńca, który stoi i słucha go, doznaje najwyższej radości na głos oblubieńca. Ta zaś moja radość doszła do szczytu. Potrzeba, by On wzrastał, a ja się umniejszał (J 3, 27-30). Jezus jest Oblubieńcem. Oblubienicą jest naród izraelski, Kościół, a ostatecznie cała ludzkość. Jan z kolei jest przyjacielem Oblubieńca. Jego zadaniem jest przyprowadzić oblubienicę do Oblubieńca. Gdy więc lud opuszcza Jana i garnie się do Jezusa, w jego sercu rodzi się radość. Cieszy się, że on sam przestaje się liczyć, a Oblubieniec może wzrastać. Jan oddaje wszystko, by Jezus mógł wzrastać, by mógł w pełni zrealizować swoje posłannictwo – objawić światu Boga Ojca. Odtąd Jan swoje własne małe życie coraz bardziej wtapia w wielkie życie Jezusa, niszczy to, co jego własne, aby Chrystus otrzymał wszystko, co Mu się należy, aby Chrystus był w pełni Chrystusem (J. Lotz). I to jest właśnie miłość.
Pytania do refleksji i modlitwy:
• Jakimi słowami określiłbym moje doświadczenie Jezusa?
• Co gotów byłbym poświecić dla innych (dla Boga)?
• Jakie uczucia rodzi we mnie strata?
• W czym wyraża się moja pokora?
• Co jest dla mnie ważniejsze: posłuszeństwo Bogu czy moja wizja oddawania Mu chwały?
• Czy nie odrzucam prawd wiary, których nie rozumiem?
• Czy nie jestem zazdrosny? Czego zazdroszczę?
• Czy potrafię się cieszyć, gdy inni wzrastają?
• Czy mam świadomość, że poprzez moje „zatracenie się w Chrystusie pozyskam dogłębnie siebie”?
• Czy mógłbym nazwać siebie przyjacielem Oblubieńca?
fot. Pixabay