„A jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne. Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony. Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu; a kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego. A sąd polega na tym, że światło przyszło na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło: bo złe były ich uczynki. Każdy bowiem, kto się dopuszcza nieprawości, nienawidzi światła i nie zbliża się do światła, aby nie potępiono jego uczynków. Kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do światła, aby się okazało, że jego uczynki są dokonane w Bogu” (J 3, 14-21).

W radosną niedzielę Laetare Liturgia Słowa ogniskuje się wokół czterech obrazów: węża i krzyża, miłości i światła.

W czasie nocnej rozmowy z Nikodemem, przedstawicielem żydowskiej elity religijnej, Jezus odwołuje się do wydarzenia z czasów wędrówki Izraelitów przez pustynię (Lb 21, 4-9). Pomimo doświadczania Opatrzności, lud szemrał, buntował się, kłócił się z Mojżeszem, poddawał w wątpliwość dobroć Boga. Odpowiedzią była „kara”. Pojawiły się węże, dziesiątkując ludność. Wówczas lud zwrócił się do Mojżesza, który w modlitwie wstawienniczej uzyskał przychylność Jahwe. Bóg nakazał sporządzić Mojżeszowi miedzianego węża i powiesić go na palu; ktokolwiek z wiarą spojrzał na niego, przeżył. Wąż w starożytnym Wschodzie był między innymi symbolem życiowej siły (również rozrodczej); stąd bywał utożsamiany z bóstwami (np. greckim Asklepiosem czy kananejskim Anatem). Również Izraelici czcili węża w świątyni jerozolimskiej (2 Krl 18, 4). Księga Mądrości podkreśla istotę cudu na pustyni; jego przyczyną nie był wąż lub magiczne spojrzenie na niego, ale wiara Bogu: A kto się zwrócił do niego, ocalenie znajdował nie w tym, na co patrzył, ale w Tobie, Zbawicielu wszystkich (Mdr 16, 7).

To prastare wydarzenie z historii Izraela Jezus odnosi do swojej męki i śmierci. Zapowiada w ten sposób swoje wywyższenie na krzyżu. Żydzi wielokrotnie chcieli ukamienować Jezusa, gdyż uważali Go za bluźniercę. Jednak Bóg nie chciał, by Jezus został ukamienowany. Człowiek ukamienowany staje się niejako niewidoczny, spłaszczony. Jezus natomiast miał być ukazany w całej postaci i w pełnym świetle na krzyżu, by można Go było kontemplować i adorować. Jezus wchodzi na górę Kalwarię. Jest to ruch wstępujący, prowadzący do Ojca. Na Golgocie zawiśnie w miejscu centralnym, pomiędzy dwoma innymi złoczyńcami. Św. Jan ukazuje krzyż Jezusa jako tron Króla i miejsce wywyższenia Jezusa: Gdy wywyższycie Syna Człowieczego, wtedy poznacie, że JA JESTEM (J 8, 28); A Ja gdy zostanę nad ziemię wywyższony, przyciągnę wszystkich do siebie (J12, 32). Jezus na krzyżu przyciąga wszystkich do siebie swoją miłością.

Krzyż Jezusa mówi, albo raczej krzyczy o miłości Boga do człowieka. Miłość jest najważniejszym słowem wypowiedzianym przez Boga, co więcej, należy do istoty Boga, bo Bóg jest miłością (1 J 4, 8). Bóg jednak nie „zachowuje” miłości dla siebie, ale dzieli się nią ze światem, z człowiekiem. Świat, chociaż grzeszny, jest w sercu Boga. Zrodził się z Jego miłości, żyje dzięki niej i zbawi się dzięki niej. Największym znakiem miłości Boga jest Jego Syn. Bóg zachowuje się jak kochający, zakochany, który ze względu na świat oddaje i ryzykuje życiem własnego Syna. Bóg kocha świat miłością „bałwochwalczą” (K. Berger). Daje człowiekowi udział we własnym nieśmiertelnym boskim życiu.

Przeciwieństwem miłości i światła jest ciemność, życie w grzechu, bez Boga. Współczesny świat gloryfikuje zło, antywartości, ideały. Dobro bywa wyśmiewane, odrzucane i ukrywane. Jakby należało się go wstydzić. Zamiast cywilizacji miłości i życia, promuje się cywilizację zła i śmierci (życie bez Dekalogu, wszechogarniająca konsumpcja, aborcje, eutanazje, manipulacje genetyczne, wolne związki, degradacja małżeństwa i rodziny, pornografia i inne uzależnienia…). Świat i człowiek bez światła Ewangelii i miłości Boga idzie w kierunku autodestrukcji. Bóg jednak nie przygląda się „bezczynnie”. Dociera jak Dobry Pasterz do każdej zagubionej owcy, by pochylić się nad nią z uzdrawiającym miłosierdziem i przyciągnąć ponownie do swego Serca.

W jakich sytuacjach szemrzę wobec Boga? Co sądzę o karze Bożej? Czym jest dla mnie krzyż? Jakie miejsce w moim życiu duchowym zajmuje kontemplacja Jezusa na krzyżu? Która strona dominuje w moim życiu: jasna czy ciemna? W jaki sposób oceniam współczesny świat i człowieka? Czy dostrzegam miłosne znaki działającego nieustannie Boga?

fot. Pixabay