Doświadczenie piękna natury w spontaniczny sposób prowadzi do wdzięczności wobec Stwórcy. Św. Ignacy proponuje rozpoczynać codzienny rachunek sumienia (badanie świadomości) od wdzięczności, a św. Paweł napisał: W każdym położeniu dziękujcie, taka jest bowiem wola Boża w Jezusie Chrystusie względem was (1Tes 5, 18).

W jednym z języków afrykańskich nasze słowo dziękować zastępuje wyrażenie patrzeć wstecz. Jest w tym intuicja, że spojrzenie wstecz rodzi wdzięczność. Wdzięczność nazywa się pamięcią serca. Gdy stoimy tuż przed obrazem, widzimy najczęściej niezrozumiałe szczegóły: plamy, kreski, spękania farby. Dopiero gdy oddalimy się na kilka kroków i ogarniemy wzrokiem całość, możemy dostrzec piękno obrazu i zrozumieć zamiar autora. Podobnie jest z naszym życiem. Z bliska, w momencie przeżywania wydarzeń wydają się niezrozumiale, uciążliwe, często niepotrzebne. I trudno jest za nie dziękować. Dopiero z perspektywy czasu, z dystansu widzimy sens tych zdarzeń i może zrodzić się prawdziwa wdzięczność.

We współczesnym świecie wdzięczność bywa cnotą zagubioną. Niezależność, autonomia i samodzielność należą do najwyższych ideałów społecznych. Dlatego trudno jest odnaleźć się w sferze zależności, za jaką uważane jest przyjmowanie przysług i prezentów.

Włączeni w pęd dzisiejszego świata, chcemy ciągle więcej i sądzimy, że sami wszystko osiągniemy. Jednak pozornie jedynie nasze sukcesy i osiągnięcia nie przynoszą zaspokojenia. Prowadzą do frustracji i rozczarowań. Z drugiej strony sądzimy, że mamy prawo do wszystkiego, wszystko nam się należy i nie poczuwamy się do obowiązku wdzięczności. Rodzi się wówczas postawa roszczeniowa, postawa pretensjonalności.

W rzeczywistości wszystko, co posiadamy jest darem, nic nam się nie należy i jesteśmy (w pozytywnym sensie) ciągle zależni od innych. Nie jesteśmy jedynymi sprawcami własnej wiedzy czy sukcesów ani jedynymi kowalami swojego losu. Ostatecznie wszystko wypływa z bezwarunkowej, absolutnej miłości Boga do nas. Taka świadomość wymaga wewnętrznej wolności, duchowej równowagi. Tylko człowiek wewnętrzne wolny potrafi przeżyć dar w duchu prawdziwej wdzięczności.

Wdzięczność otwiera oczy i rozszerza serca. Niemiecki jezuita Lukas Niederberger wypracował praktyczny sposób kształtowania postawy wdzięczności. Każdego dnia przed snem notuje trzy rzeczy, za które jest w danym dniu wdzięczny. Gdy doświadcza ciężkich chwil i trudno mu jest znaleźć coś pięknego, pozytywnego, otwiera notatnik i czyta zapisane słowa. Odnajduje wtedy radość i szczęście.

Wdzięczność nie musi obejmować rzeczy niezwykłych. Umiejętność cieszenia się z małych rzeczy i wdzięczność za nie czyni szczęśliwym. Taka umiejętność cechuje życie wybitnego znawcy duchowości ignacjańskiej Willi Lamberta SJ. W najważniejszym kwadransie Ignacego pisze: Patrzeć na rzeczywistość taką, jak ona jest! A więc nie rejestrować jej tylko powierzchownie, lecz odkrywać i oceniać od wewnątrz, od strony jej rzeczywistego znaczenia, sensu. Kosztować wartość życia i rozumieć jego język. Rozumieć znaki czasu. Chwytać bogactwo rzeczywistości w jej pełni i we wszystkich jej wymiarach: wszystko, co odbierają zmysły, co jest wartością dla serca lub ducha: szczęśliwe spotkanie, rozmowy, spojrzenia, które otworzyły nowe horyzonty czy też podobne do gwiazd, które rozjaśniają ciemną noc. Patrzeć ze zdumieniem, jak własne życie wzrasta, rozwija się niczym roślina. Obserwować otwartymi oczyma czyjąś obecność przy własnych narodzinach. Doświadczać, że życie jest darem. Wyczuwać, że Bóg żyje we wszystkich rzeczach. Kto patrzy w ten sposób nie może być zwykłym gapiem, obojętnym widzem – musi wychwalać i dziękować, musi mówić i wyznawać, czym jest dla niego to, na co patrzy, ponieważ otrzymał jakiś nowy dar, mowę i zdolność do oddania w słowach tego, co widzi; musi z wdzięcznością przyjąć ten dar, potem oddając chwałę musi wyznać, jak dobry jest Ten, który daje życie, który sam jest życiem.

Umiejętność radości z rzeczy małych, szczegółów oraz prostota, pokora, wdzięczność i humor cechuje poezję Jana Twardowskiego. Ksiądz Twardowski był człowiekiem i poetą pełnym spokoju, harmonii, uśmiechu, dziecięcej wiary. O sobie samym powiedział: Od księdza oczekuje się rekolekcji, katechezy. A ja jestem trochę „kaczką-dziwaczką”, księdzem piszącym wiersze. Do takiej postawy dojrzewał przez cierpienie i miłość. Dał temu wyraz w wierszu „Szukałem”:

Szukałem Boga w książkach
przez cud niedomówienia o samym sobie
przez cnoty gorące i zimne
w ciemnym oknie gdzie księżyc udaje niewinnego
a tylu pożenił głuptasów
w znajomy sposób
w ogrodzie gdzie chodził gawron czyli gapa
W polu gdzie w lipcu zboże twardniej i żółknie
przez protekcję ascety który nie jadł
więc się modlił tylko przed zmartwieniem i po zmartwieniu
w kościele kiedy nie było nikogo
i nagle przyszedł nieoczekiwany
jak żurawiny po pierwszym mrozie
z sercem pomiędzy jedną ręką a drugą
i powiedział:
dlaczego mnie szukasz
na mnie trzeba czasem poczekać.

fot. Pixabay