Mądrość zbudowała sobie dom (…) „Chodźcie, nasyćcie się moim chlebem” (Prz 9,1a.5a).
Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli ktoś spożywa ten chleb, będzie żył na wieki (J 6,51).
Pewnego razu była sobie miłość. Mieszkała w domu ozdobionym gwiazdami i promieniami słońca. Pomyślała sobie jednak, że zbuduje dla siebie mieszkanie jeszcze piękniejsze. I uczyniła ziemię, a na tej ziemi uformowała ciało i tchnęła w nie życie. Nazwała to życie człowiekiem i zamieszkała w jego sercu. Wsunęła się głęboko w serce człowieka, które nie było w stanie pomieścić tak radosnego skarbu. Człowiek więc dzielił się miłością rozdając ją hojnie podobnym sobie ludziom.
Ale pewnego dnia, postanowił człowiek, że zatrzyma miłość tylko dla siebie. Zaczęła mu więc ta miłość uwierać, niepokoić. Wreszcie wyrzucił ją całkowicie ze swojego serca. Napełniał swoje wnętrze wszystkimi skarbami tego świata, ale serce wciąż pozostawało nienasycone i puste. Smutny, zgorzkniały człowiek, zdobywał pokarm w pocie czoła, jadł i jadł, ale ciągle był głodny. Jego serce pozostawało puste i samotne. Zaczął tęsknić za drugim człowiekiem, by zrzucić na niego choć trochę ciężaru, by podzielić z nim swój niewdzięczny los, by ponarzekać na swoją biedę.
Miłość się o tym dowiedziała i wpadła na genialny pomysł. Przyodziała się w ludzkie ciało i przyszła na świat, by ponownie zdobyć serce człowieka. Ale człowiek nie rozpoznał miłości i przybił ją do krzyża. I dalej w pocie czoła pracował, by zdobyć dla siebie pożywienie. Wypełniał swoje życie rzeczami bez wartości, stał się pazerny i samolubny.
Miłość postanowiła poszukać innej drogi do serca człowieka. Przyjęła postać chleba i w ciszy czekała. Gdy zgłodniały człowiek zjadł go, miłość powróciła do swojego mieszkania i zamieszkała ponownie we wnętrzu człowieka. Jego serce wypełniło się miłością tak piękną, że zaczął ją wszystkim okazywać.
………….
Dzisiejszy człowiek jest głodny miłości i gdy modli się „chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj” nie myśli o pieczywie, lecz o miłości, za którą wciąż tęskni. Niech ten pokarm, jaki przyjmujemy podczas Mszy świętej przypomina każdemu z nas, że miłość chce w nas zamieszkać. Nie zatrzymujmy jej zazdrośnie tylko dla siebie. Rozdawajmy miłość na prawo i na lewo, a będzie jej coraz więcej.
Dziel się miłością, a będzie jej w tobie coraz lepiej. Poczuje się u siebie. Zrodzi w twoim sercu harmonię i radość z obdarowywania innych życzliwością i troską, nadzieją i pokojem.
Bajka jaką opowiedziałem to nie bajka, to prawda, jaką każdy z nas wewnętrznie czuje, to rzeczywistość za jaką każdy z nas tęskni. Jeśli przyjmując Jezusa pod postacią chleba poczujesz, że miłość wraca do twego serca, nie zatrzymuj jej dla siebie, bo będzie cię uwierała i niepokoiła. Rozdawaj ją hojnie nawet, jeśli będzie cię to wiele kosztowało.
I jeszcze jedno. Jak sprawdzić, czy w twoim sercu zamieszkała miłość?
Jeśli chcemy sprawdzić, czy jesteśmy uczesani lub ogoleni, spoglądamy w lustro. Jeśli chcemy sprawdzić, jak wyglądamy w środku, zajrzyjmy do zwierciadła jakim jest Biblia. Czy rozpoznamy siebie czytając w niej o Bożej miłości i o dobroci Jezusa Chrystusa?
I nie zasmucajcie Bożego Ducha Świętego, którym zostaliście opieczętowani na dzień odkupienia. Niech zniknie spośród was wszelka gorycz, uniesienie, gniew, wrzaskliwość, znieważenie – wraz z wszelką złością. Bądźcie dla siebie nawzajem dobrzy i miłosierni! Przebaczajcie sobie, tak jak i Bóg nam przebaczył w Chrystusie. Bądźcie więc naśladowcami Boga, jako dzieci umiłowane (Ef 4,30-5,1).
Foto: Michał Anioł, Stworzenie Adama (wikimedia).