Jezuita musi być zawsze ubogi w duchu i w swoim sercu musi zawsze tęsknić za ubogim życiem.

Fragmenty wciąż aktualnego listu ojca Pedro Arrupe skierowanego do ojca Vincenta D’Souza, przełożonego Prowincji Goa-Poona w Indiach dnia 8 stycznia 1973. Słowa śp. Generała jezuitów, kandydata na ołtarze, pokazują jak ważny jest w zakonie jezuitów ślub ubóstwa. 

Drogi Ojcze Prowincjale, prosiłeś mnie, bym przelał na papier myśli na temat Ubóstwa, o jakich rozmawialiśmy podczas naszego ostatniego spotkania. (…)

Nie ma co do tego wątpliwości, że niektórzy z Nas dają wyjątkowy przykład ubóstwa i w niektórych miejscach podejmują wspaniałe próby prawdziwie ubogiego życia. Ale z drugiej strony, jakże często szukamy usprawiedliwień dla naszych działań i postaw, które są całkowicie przeciwne duchowi ubóstwa! Spójrzmy na nasz poziom życia, który, ujmując to delikatnie, nie jest z pewnością świadectwem ubóstwa! Spójrzmy na fenomen prywatnych wydatków, autoryzowanych i nie tylko. Spójrzmy na wizerunek jezuity, jaki sobą prezentujemy – nie różni się on od wizerunku dobrze sytuowanej osoby świeckiej. A tymczasem żyjemy w okresie historii, w którym świat, pomimo swojej sekularyzacji i braku wiary, jest głęboko zatroskany o sprawiedliwość społeczną, biedę ludzi żyjących w Trzecim Świecie i marginalizowanych. Czy te znaki czasu nie wskazują na to, że Duch Święty zachęca świat i Kościół, by zmierzał w kierunku przeciwnym do naszego konsumpcyjnego społeczeństwa i naszego współczesnego hedonizmu? Czy to nie On budzi w sercach, szczególnie w sercach ludzi młodych, którzy są częścią jutrzejszego świata, szczególne uznanie dla świadectwa tych, którzy prowadzą życie ubogie? (…)

Ubóstwo jest konstytutywnym elementem ignacjańskiego charyzmatu. Dla Ignacego nasz charyzmat jest zakorzeniony w miłości do osoby Jezusa Chrystusa, w miłości prowadzącej do upodobnienia się do ubogiego Chrystusa, do naśladowania Go i podążania za Nim (por. ĆD 167). Zmierzać do Ojca poprzez ubogiego i posłusznego Chrystusa to nasz jezuicki charyzmat. Ewangeliczne ubóstwo jest tajemnicą dla ludzkiego umysłu i sam rozum jest bezsilny, by je wytłumaczyć lub usprawiedliwić. Jest tylko jeden sposób, by człowiek mógł pojąć znaczenie i bogactwo tej tajemnicy: musi sam doświadczyć rzeczywistego ubóstwa – nie wystarczy samo pragnienie bycia ubogim. (…)

Mówiąc o moim własnym doświadczeniu, to nasz Pan pozwolił mi skosztować rzeczywistego ubóstwa trzykrotnie. Po raz pierwszy w Marneffe, w Belgii, podczas kilku kolejnych tygodni, gdy wydalono nas z Hiszpanii; po raz drugi, gdy zostałem osadzony w wojskowym więzieniu w Yamaguchi; i po raz trzeci w Hiroszimie po wybuchu bomby atomowej. Cóż za radość i jedność serc panowała w naszych wspólnotach w Marneffe i Hiroszimie! Nigdy nie widziałem większego poczucia jedności i szczęścia w żadnej innej wspólnocie ani nie doświadczyłem większej wewnętrznej wolności i radości. W tych trzech okresach mojego życia nauczyłem się jak niewiele człowiek potrzebuje, by prowadzić radosne życie. Często zastanawiam się, czy w naszych wspólnotach nie byłoby więcej jedności i radości, gdybyśmy byli mniej zamożni i bardziej praktykowali ubóstwo.

Słowo o naszym apostolacie: ubóstwo nadaje prawie-sakramentalną wartość naszej pracy apostolskiej, nie tylko dlatego, że przygotowuje apostoła do pracy, ale również dlatego, że jest „znakiem” Jezusa Chrystusa kreślącym szczególne Boże błogosławieństwo zarówno nad apostołem jak i nad duszami, dla których pracuje.

Jezuita musi być zawsze ubogi w duchu i w swoim sercu musi zawsze tęsknić za ubogim życiem; nie żyć w nędzy, ale w ubóstwie, innymi słowy posiadać i używać tylko to, co jest niezbędne do życia i pracy, rezygnując z nadmiaru. (…) W naszym codziennym życiu powinniśmy wszyscy doświadczyć przynajmniej niektórych konsekwencji ubóstwa, albowiem byłoby niedorzecznym mówić, że jesteśmy ubodzy, a jednocześnie nie doświadczać niedostatków ludzi ubogich. Jeśli więc ktokolwiek w swoim codziennym życiu nie odczuwa konsekwencji ubóstwa, powinien zacząć wątpić w to, czy jest rzeczywiście ubogi, zarówno w duchu jak i w pragnieniu; pomimo, że uważa się za „ubogiego w Chrystusie ubogim”, jakim każdy jezuita musi zasadniczo być, to jest w rzeczywistości bogatym człowiekiem, który powinien być ubogi a nie jest.

To co mówię o każdym jezuicie, dotyczy także jezuickiej wspólnoty. Nie mamy czym się chlubić porównując siebie do osób świeckich dysponujących skromnymi środkami jeśli jedynym niedostatkiem, jaki cierpimy są niedostatki przeciętnego świeckiego, który nie żyje wystawnie.

Nieposiadanie niczego „de iure” jest radykalną formą ubóstwa, która jest wielce chwalebna, ale nie może być ona kompensowana takim posiadaniem rzeczy i korzystaniem z przywilejów „de facto”, które są poza normalnym zasięgiem „ludzi skromnego stanu” (KG 31, d. 18, n. 7). (…)

Jeśli z jednej strony nasze ubóstwo jest tylko „normalnym” ubóstwem świeckiej osoby żyjącej skromnie, to dodając do tego wsparcie potężnej instytucji, jaką jest Towarzystwo Jezusowe, a także liczne przywileje i uprzejmości wyświadczane nam w tak wielu krajach (zaproszenia, darmową opiekę medyczną ze strony najlepszych klinik, lekarzy i sióstr zakonnych będących naszymi przyjaciółmi; pomoc i wpływy naszych absolwentów, naszych rodzin, benefaktorów, itp.), słusznie moglibyśmy siebie zapytać, gdzie nasze rzeczywiste ubóstwo jest, a nie mówić o naszym świadectwie ubóstwa. (…)

Twój oddany w Chrystusie
Pedro Arrupe SJ
……………………………………………
Z angielskiego oryginału przełożył Wojciech Żmudziński SJ

Foto: Ojciec Pedro Arrupe SJ z wizytą w Warszawie w 1969 roku (Archiwum Prowincji Wielkopolsko-Mazowieckiej Towarzystwa Jezusowego)