Pismo święte mówi o Maryi niewiele. Najstarszy tekst, list św. Pawła do Galatów, stwierdza jedynie lakonicznie: Gdy nadeszła pełnia czasu, zesłał Bóg Syna swego, zrodzonego z niewiasty, zrodzonego pod prawem (Ga 4, 4). Św. Paweł prawdopodobnie nigdy nie spotkał Maryi.

Interesująca jest natomiast relacja św. Jana. Tradycja podaje, że towarzyszył Jej i wspomagał w ostatnich latach życia w Efezie. Natomiast sam Jan nie podaje w Ewangelii ani razu jej imienia. Nazywa Ją „Niewiastą” lub „Matką”. Dla Jana ważniejsza jest rola, jaką Maryja pełni w Kościele niż szczegóły Jej życia.

Imię „Maria” (hebr. „Miriam”) było dość popularne w czasach Jezusa. Niemniej jego etymologia nastręcza wiele trudności. Istnieje ponad siedemdziesiąt różnych prób jego tłumaczenia (J. Leal). W czasach Hasmonejczyków wymawiano je „Mariam” i wiązano z aramejskim wyrazem „marya” („pan”). W takim wypadku imię Dziewicy oznaczałoby „pani”, „księżniczka”. Etymologia ta uważana jest za najbardziej prawdopodobną, począwszy od pism św. Hieronima (który wywodzi imię Maryi z języka syryjskiego) aż do naszych czasów (F. Fernandez-Carvajal).

Kopalnią „wiedzy” o Matce Bożej są apokryfy. W legendarnych historiach o początku Jej życia sięgają do wzorców biblijnych. Według apokryfów Joachim i Anna, przykładni małżonkowie przez dwadzieścia lat nie doczekali się potomstwa. Był to znak braku błogosławieństwa Boga; dlatego ofiara Joachima złożona w świątyni została odrzucona. Upokorzony Joachim nie miał odwagi powrócić do domu i przez czterdzieści dni przebywał na pustyni, poszcząc. W tym czasie objawił mu się anioł, zapowiadając narodziny córki. Anioł pocieszył również Annę, cierpiącą z powodu nieobecności męża. Miejscem spotkania małżonków miała być Złota Brama Jerozolimy, przy której Anna poczęła Marię.

Tradycja Kościoła przez wieki nadawała Maryi przywilej Niepokalanego Poczęcia. Jednak dopiero w 1854 roku został on uroczyście zatwierdzony przez Piusa IX. Bóg sam wybrał dla swego Syna Matkę i uczynił Ją taką, jakiej pragnął, czystą, nieskazitelną, bez jakiejkolwiek niedoskonałości. Bóg umiłował Ją i upodobał Ją sobie w sposób wyjątkowy i dlatego obdarzył Ją cudownie bogactwem łask ze swego Boskiego skarbca szczodrzej niż wszystkich aniołów i wszystkich świętych. I tak, zawsze i całkowicie wolna od wszelkiej zmazy grzechu, piękna i doskonała, jest uosobieniem pełni niewinności i świętości. Pełni tej nikt, prócz Boga, nie jest w stanie ogarnąć (Pius IX).

Według źródeł apokryficznych Joachim ślubował, że córka otrzyma wzorowe wychowanie religijne i zostanie przeznaczona do służby Bogu. Anna bardzo wcześnie nauczyła Maryję czytania i szycia. Stąd Jej atrybutami stały się książka i koszyczek z przyborami do haftu. Według Protoewangelii Jakuba Maryja była uzdolnioną hafciarką i została wybrana do wykonania cennej purpurowej zasłony w świątyni. Apokryfy przekazują ponadto, że od trzeciego do czternastego roku mieszkała na stałe przy świątyni. Protoewangelia Jakuba w taki sposób opisuje początek służby Maryi  w świątyni: W końcu dziecię osiągnęło wiek trzech lat, i rzekł Joachim: „zawołajmy córki Hebrajczyków, które są bez zmazy, i niech każda z nich weźmie kaganek; niech kaganki będą zapalone, by nie zwróciła się wstecz, i serce jej nie zostało uwięzione daleko od świątyni Pańskiej”. I uczyniły tak, aż doszły do świątyni Pańskiej. I przyjął je kapłan, i ucałowawszy pobłogosławił ją i rzekł: „Pan Bóg wywyższy twe imię pośród wszystkich narodów. Na tobie w dniach ostatecznych ukaże Pan zbawienie synom Izraela”. I posadził ją na trzecim stopniu ołtarza, i Pan zesłał na nią łaskę. I zatańczyła na swych nóżkach, i ukochał ją cały dom Izraela. Egzegeci podchodzą dziś ostrożnie do idei służby Maryi w świątyni od trzeciego roku życia. Idea takiej konsekracji byłaby niezrozumiała w środowisku żydowskim sprzed dwóch tysięcy lat, a także trudna do pogodzenia z faktem zawarcia przez Maryję małżeństwa. W pełni logiczna wydaje się natomiast hipoteza, w myśl której Najświętsza Dziewica sama, pod wpływem Ducha Świętego, już w dzieciństwie poświeciła się Panu (F. Fernandez-Carvajal). Kościół jednak, pomijając elementy apokryficzne, zachował w Liturgii święto Ofiarowania Najświętszej Maryi Panny.  

Ewangelie nic nie mówią o wyglądzie zewnętrznym Maryi (podobnie o Jezusie). Niewątpliwie jednak Jej piękno wewnętrzne i czystość duchowa musiała iść w parze z urodą zewnętrzną. Artyści wszystkich czasów tworzą tysiące, wręcz miliony dzieł sztuki ukazujących piękno Maryi i Jej życie.

Piękno Maryi opisują również wizjonerzy. Melania Calvat, świadek objawień Maryi w La Salette w taki sposób próbuje naszkicować piękno zewnętrzne i wewnętrzne Maryi: Najświętsza Dziewica była wysoka i bardzo proporcjonalnie zbudowana… Jej wygląd był majestatyczny i okazały… Jej majestat budził szacunek pomieszany z miłością, a jednocześnie przyciągał nas do Niej. Jej spojrzenie było łagodne i przenikliwe. Jej oczy wydawały się rozmawiać z moimi oczami, lecz rozmowa wynikała z głębokiego i żywego uczucia miłości wobec tej zachwycającej piękności. Łagodność Jej spojrzenia, Jej niepojęta dobroć dawały odczuć i pozwalały zrozumieć, że Ona sama przyciągała do siebie i chciała się ofiarować… Najświętsza Dziewica była przepiękna i utkania z miłości; patrząc na Nią, marzyłam o tym, by stopić się z Nią w jedność. W jej stroju, tak jak i w Jej osobie wszystko tchnęło majestatem, wspaniałością, chwałą niezrównanej królowej. Wydawała się biała, niepokalana, krystaliczna, olśniewająca, niebiańska, świeża, nowa, tak jak Dziewica… Głos Pięknej Pani był łagodny. Zachwycał, oczarowywał, spływał miodem na serce. Likwidował wszelkie przeszkody, uspokajał, łagodził… Im dłużej na Nią patrzyłam, tym bardziej chciałam Ją oglądać. Im dłużej Ją widziałam, tym bardziej Ją kochałam.   

fot. Pixabay