Mówiąc o potrzebie przebaczenia i pojednania, nie możemy pominąć siebie. W opisie Sądu Ostatecznego Jezus wymienia uczynki miłosierne względem ciała: karmić głodnych, poić spragnionych, użyczać gościny podróżnym, przyodziewać nagich, odwiedzać i pocieszać chorych i więźniów (Mt 25, 31-46). I stwierdza przy tym: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili (Mt 25, 40).
Carl Gustav Jung twierdzi, że słowa te odnoszą się w pierwszym rzędzie do nas samych. To ja jestem tym najmniejszym, który potrzebuje miłosierdzia, akceptacji, miłości.
Jak pokazuje doświadczenie, pojednanie i przebaczenie sobie jest najtrudniejsze. Nie potrafimy przebaczyć sobie błędów, słabości i grzechów, nie umiemy zaakceptować historii życia. Obwiniamy innych (współmałżonka, dzieci, pracowników, przełożonych, czas, sytuację polityczną, społeczną, struktury…) za swój życiowy los; nie chcemy przyjąć odpowiedzialności.
Pascal Bruckner uważa, że znamienną cechą naszego społeczeństwa jest postawa wiktymizacji, czyli postawa, w której człowiek czuje się nieustannie ofiarą i uchyla się od odpowiedzialności.
Symbolicznie wyraża to ewangeliczny obraz młodego człowieka przykutego do mar (Łk 7, 11 – 17). Młody człowiek w nas powinien żyć i cieszyć się pełnią życia, ale nie może. Powoli usycha i umiera. Jest przykuty do mar (własne ambicje, plany, albo bierność, brak zaangażowania, apatia…) i okryty całunem śmierci (grzech, trwanie w iluzjach…).
Brak pojednania z sobą, bliźnimi i Bogiem jest jak mary i całun śmierci, które sprawiają, że wegetujemy, a nie żyjemy. Jezus jednak nie pozwala nieustannie wegetować pod całunem śmierci. Dotyka naszych mar i mówi z mocą: tobie mówię wstań! (Łk 11, 14). Miłosierdzie Boga, moc słowa Jezusa jest w stanie pobudzić każdą martwotę i wnieść życie w każdą pustkę.
Pytania do refleksji i modlitwy:
Co dla mnie oznacza przebaczenie sobie i pojednanie z sobą?
Z czym jest mi się najtrudniej pogodzić w mojej historii życia? Dlaczego?
Kto (lub co) jest, według mnie, źródłem moich niepowodzeń, grzechów, upadków?
Czy jest we mnie zgoda na dwubiegunowość (mocne strony, ale także wady, czułe punkty, zagrożenia, lęki, skłonność do depresji, niezdolność nawiązywania relacji; miłość, ale również nienawiść; duchowa tęsknota za Bogiem, ale również bezbożność, grzeszność, słabość, skłonność do pójścia za najniższymi instynktami…)?
Z jakimi sferami mojej osobowości i historii życia już się pojednałem?
Czy potrafię i chcę uwierzyć, że Bóg już dawno zapomniał, wymazał i przemienił to, co ja ciągle jeszcze sobie wyrzucam?
Co we mnie powinno ożyć, rozkwitnąć? I dlaczego nie może żyć? Dlaczego we mnie umarł młody człowiek?
Co stanowi moje mary i całun śmierci?
fot. Pixabay