Pierwszy problem, który pojawia się po przybyciu Noemi i jej synowej do Betlejem jest przyziemny. Dotyczy jedzenia. Kobiety zawitały do ziemi izraelskiej na początku żniw jęczmienia. Ich początek przypadał na połowę kwietnia, po porze deszczowej, i trwał do maja. W maju rozpoczynały się żniwa pszenicy, które z kolei ciągnęły się do czerwca. Dla dwóch sierot była to sytuacja zbawienna. Prawo bowiem okazywało życzliwość cudzoziemcom i ubogim i pozwalało im zbierać kłosy na polach: „Kiedy żąć będziecie zboże ziemi waszej, nie będziesz żął aż do samego skraju pola i nie będziesz zbierał kłosów pozostałych na polu. Nie będziesz ogołacał winnicy i nie będziesz zbierał tego, co spadło na ziemię w winnicy. Zostawisz to dla ubogiego i dla przybysza” (Kpł 19, 9-10; por. Pwt 24, 19).
Rut zapewne zna Prawo, gdyż prosi Noemi: „Pozwól mi pójść na pole zbierać kłosy za tym, który będzie mnie darzył życzliwością” (Rt 2, 2). Rut mimo przeżytych traumatycznych doświadczeń pozostała skromna i pokorna. Bez pretensji i poczucia upokorzenia, jak uboga i obca, zbiera kłosy, które pozostawiają żniwiarze. Jej krokami kieruje jednak Bóg. Wybiera bowiem pole życzliwego sobie Booza, krewnego męża Noemi, „człowieka nie tylko zamożnego, ale – co jest znacznie ważniejsze – bogatego w litość i łaskawość, czyli posiadającego cechy, którymi określał siebie Bóg” (A. Cànopi).
Gdy Booz przybył na pole, zaczerpnął informacji, kim jest kobieta zbierająca kłosy. Według ówczesnych zwyczajów „kobieta winna była zawsze znajdować się pod opieką mężczyzny: męża, ojca, brata czy innych krewnych. Rut nie należy do nikogo. W ziemi, której jeszcze nie zna, jest prawdziwie uboga; ponieważ jednak schroniła się pod skrzydła Boga Izraela, On sam uczyni ją «swoją», a jej imię wpisze w księdze rodowodu swego Syna” (A. Cànopi). Żniwiarze wydali pozytywną opinię o Rut, która „wpadła w oko” staremu kawalerowi, jakim był Booz. „W doskonałym, sekciarskim świecie skrupulantów z czasów po wygnaniu, Rut, uboga, cudzoziemska daleka krewna, która mieszka ze swoją teściową, nie jest odpowiednią partią dla szanującego się Żyda. Booz wydaje się jednak nie zrażać społecznymi i religijnymi zakazami: w rzeczywistości jest oczarowany egzotyczną urodą Rut i zostaje jej protektorem” (T. Wray). Prosi, by pozostała na jego polu i ułatwia jej zebranie jak największych zbiorów: „Booz wydał polecenie swoim sługom: «Wolno jej zbierać kłosy nawet między snopami, wy zaś nie czyńcie jej wstrętów. Co więcej, wyrzucajcie dla niej kłosy z pokosu i pozostawiajcie, żeby je mogła zebrać. I nie krzyczcie na nią!” (Rt 2, 15-16). „To zaproszenie do tego, by pozostać pod skrzydłami Boga Izraela, by Jemu służyć, cieszyć się Jego dobrami, przyjmować pożywienie z Jego rąk, wejść w pełną komunię z Nim jako córka, członek rodziny, a nie ktoś obcy” (A. Cànopi).
Rut dzięki swej prostocie, pokorze, i miłości do Noemi zyskała życzliwość Booza, który zaprosił ją nawet do wspólnego stołu: „Podejdź tu i jedz chleb, maczając swój kawałek w kwaśnej polewce. Usiadła więc koło żniwiarzy, a Booz dał jej prażonych ziaren” (Rt 2, 14). Po skończonym posiłku wraca do pracy. Dzięki pracowitości i życzliwość właściciela pola zebrała znaczne plony; mogła utrzymać siebie i teściową. „Rut posiada zatem wszystkie cechy kobiety z kart Biblii, kobiety silnej, wstającej wczesnym rankiem, pracującej bez tracenia czasu, skromnej niezajmującej się plotkami – to kobieta pełna cnót (por. Prz 31, 10-31)” (A. Cànopi).
Miłosierne serce Rut spotkało miłosierne serce Boga. Wszechmocny nie pozostawił ubogich kobiet samych. To On w sposób niewidzialny ale zarazem pewny prowadził je, żywił, chronił, wspierał ich plany, wspomagał ich miłość. Bóg objawia się w niepozorności codziennych znaków i czynności. Jest to obecność jasna, wyraźna, a z drugiej strony dyskretna, nienarzucająca się i niezakłócająca niczyjej wolności.
Księga Rut opowiada historię kobiet, z których jedna została prababką Dawida i znalazła się w ziemskim rodowodzie Syna Bożego. Niemniej w jej historii, tak prostej i zwyczajnej a zarazem pięknej i czystej może się odnaleźć każdy człowiek. „Każda dusza zbiera, szuka; każdy z nas jest ubogim, który otrzymuje obfite dary stosownie do zaufania okazanego Bogu, ma nadzieję na znalezienie łaski w Jego oczach, uważnie i pilnie zbiera wszystkie Jego słowa, ceni wszystkie Jego dary, jest wytrwały, stały, zawsze zauważa innych. W tej historii wyraźnie widać, że dobro staje się przyczyną innego dobra. Postawa szlachetna staje się początkiem łańcucha życzliwości, biegnącego od jednego człowieka do drugiego. Oto piękno orędzia tych świętych stronic: dobroć Boga, w której uczestniczą ludzie, staje się dobrem, które wymieniają oni między sobą, dobrem mnożącym się bezgranicznie, dobrem, które staje się komunią, obfitością łaski rozkwitającej w pokoju i świętej radości (A. Cànopi).
Pytania do refleksji:
- Czy jestem zdolny do poświęceń, do uczynków miłości? Jakimi motywami kieruję się pomagając innym?
- Czy umiem dzielić się dobrem? Czy w dzieleniu się odkrywam swoją wartość przed Bogiem i ludźmi?
- Czy odkrywam delikatne prowadzenie Boga w moim życiu?
- Czy jestem pracowity? Jaką wartość stanowi dla mnie praca?
- Czym imponuje mi Rut? Dlaczego?
fot. Pixabay