Na górze Synaj Mojżesz otrzymał od Boga dwie kamienne tablice z wyrytymi na nich przykazaniami. Dziesięć słów. Odtąd Dekalog stanowi najważniejsze prawo na całym świecie. Nawet Jezus zapewniał, że nie przyszedł, aby (go) znieść, ale wypełnić (por. Mt 5, 17). Dekalog stanowi drogowskaz w drodze do celu. Przypomina znaki drogowe. Bez nich można również się poruszać, ale jest trudniej i niebezpieczniej. Bez Dekalogu można zrealizować swoje życie i powołanie, ale jest większe ryzyko błędów i upadków.

Dzisiaj wielu, zwłaszcza młodych ludzi sądzi, że Dekalog stanowi przeszkodę w ich drodze do szczęścia. Gdyby go nie było, byłby raj na ziemi. Rzeczywistość jest dokładnie odwrotna. To właśnie odrzucenie Dekalogu tworzy piekło na ziemi. Dekalog jest słowem miłości Boga do człowieka, a bez niej nie ma raju, jest tragiczna samotność i pustka. Każde z dziesięciu przykazań stanowi pojedynczy kolor, barwę w tęczy miłości. Bez nich miłość byłaby uboższa, bledsza, monotonna. Wszystkie razem tworzą całość. Są promieniami jednego Światła , które oświeca każdego człowieka (J 1, 9) i wskazuje prawdziwą drogę życia.

W najbliższych rozważaniach zapraszam do „odświeżenia” sobie Dekalogu. Z jednej strony zastanowimy się nad tym, że przykazania nie są tylko trudnym i wymagającym obowiązkiem, ale każde z nich stanowi głos miłości Boga do człowieka. W każdym z nich zawarte jest Boże pragnienie uszczęśliwienia człowieka. Z drugiej strony zobaczymy, co dzieje się, gdy człowiek nie chce przyjąć miłości Boga, gdy wybiera własną, bez-bożną drogę, gdy jego serce zamienia się w głaz.

 

   A więc zaczynamy!

 

W czasie polemik żydowskich egzegetów z Jezusem jeden z nich postawił Mu pytanie, które z przykazań jest największe. Problem był intrygujący, gdyż w czasach Jezusa było ich setki i wszystkie uważano za ważne! Uczony w Piśmie przypuszczał, że Jezus zagubi się w ich gąszczu i przy okazji skompromituje. Odpowiedź Jezusa jest precyzyjna i jednoznaczna: Pierwsze jest: Słuchaj, Izraelu, Pan Bóg nasz, Pan jest jeden. Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą (Mk 12, 29-30). Nawet wymagający żydowski egzegeta ocenił ją bardzo dobrze.

Centralne miejsce wśród wszystkich przykazań stanowi miłość Boga. Nie nakazy ani zakazy moralne. Nie sfera seksualna, jak dziś sądzi większość chrześcijan, a nawet niektórych kapłanów. Nawet nie relacje do innych i związane z nią problemy etyczne i społeczne.

Najważniejsza jest relacja do Boga. Święty Augustyn podkreślał, że postawienie Boga na pierwszym miejscu w hierarchii wartości, porządkuje pozostałe wartości i całe życie człowieka. Z kolei jezuita Franz Jalics lubił powtarzać, że nie mamy dwóch serc, tylko jedno. Nim kochamy Boga, innych i siebie. Jeżeli to serce kocha Boga miłością czystą i piękną, kocha również bliźnich i kocha w dojrzały sposób siebie.

Pan Bóg jest pierwszy w porządku istnienia i miłości i dlatego powinien być kochany miłością głęboką, totalną. Z jednej strony szeroko rozumianą sferą uczuć, zmysłów, a także umysłu i ducha. Z drugiej strony miłość odnosi się do języka prawnego, języka przymierza i wyraża się w konkretnych postawach i czynach. Kto kocha, przestrzega przykazania (J 14, 23).

Przykazanie miłości zakłada całkowitość. Miłość oddaje wszystko. Wszystko Moje jest Twoje, a  Twoje jest Moje (J 17, 10). W taki sposób charakteryzuje Jezus więź łączącą Go z Ojcem. W miłości głębokiej, pełnej następuje całkowite przenikanie się osób. Człowiek zostaje przeniknięty Bogiem, a Bóg człowiekiem.

Dzisiaj Miłość Boga bywa kwestionowana. Coraz więcej ludzi nie rozumie dlaczego ma kochać Boga w taki sposób? Sadzą, że są samowystarczalni i nic Mu nie zawdzięczają. Nawet jeżeli Bóg istnieje, nie ma wpływu na ich życie.

Tymczasem sens życia człowieka można określić tylko w relacji do Boga. Bez Niego nie można zrozumieć ani początku ani końca. Życie staje się tragiczną pomyłką, krótką chwilą przypominającą opadający jesienny liść, naznaczoną niezrozumiałym cierpieniem i bólem. Świadomość Boga, który oczekuje z miłością każdego może dopiero nadać mu właściwą barwę i głębię. Rozmawiałem kiedyś ze starszą schorowaną kobietą. Gdy słuchałem historii jej życia, byłem zadziwiony. Jej życie było wręcz niewyobrażalnym pasmem komplikacji, bólu i cierpienia; jakby całe piekło sprzysięgło się, by ją zniszczyć i załamać jej wiarę. Mimo tego pozostała radosna, pogodna, z żywą wciąż świeżą wiarą. Gdy zapytałem, skąd czerpie siłę, by tak pięknie żyć, odpowiedziała: Jestem pewna, że On jest i to mi wystarczy. Nikt i nic, nawet największe trudy i cierpienia nigdy nie odbiorą mi tej pewności.

            Pierwsze przykazanie nie jest nakazem, by kochać bezduszny i bezosobowy Absolut, który przewyższa człowieka i rodzi w nim lęk. Jest raczej zaproszeniem, by odpowiedzieć na miłość osobowej Trójcy. Jej wyrazem jest nieustanna „praca” dla człowieka. Bóg stworzył go na swój obraz i podobieństwo. Jako największy „artysta” świata zawarł w nim swoje piękno i przymioty. Powołał do przyjaźni i bliskości z sobą. Przeznaczył do nieśmiertelności, wiecznej młodości, nieustannej miłości. Gdy człowiek zagubił w sobie odbicie Stwórcy, przypomniał mu kim jest, posyłając swego Syna. Nic więcej już nie mógł dać. Dał wszystko – Siebie. Co więcej, gdy człowiek odrzucił Boga, On pozostał z nim. Duch Święty nadal zamieszkuje ludzkie serca i prowadzi do celu.

Człowiek, choć słaby i grzeszny, gości w swym sercu Boga. Prawosławny duchowny Jan Kronsztadzki należy do jednych z wielu, którzy mu o tym przypominają, gdy zapomina. Szczególną miłością darzył alkoholików, ludzi z marginesu, nieraz skacowanych i cuchnących. Pochylał się nad nimi, obejmował i mówił: To poniżej waszej godności. Zostaliście stworzeni, aby gościć w sobie pełnię Boga (J. Smith). Człowiek, nawet najbardziej zagubiony, zniszczony, dotykający dna nigdy nie jest przez Boga przekreślony; wręcz przeciwnie Bóg wiąże z nim ogromne nadzieje i miłość. Wszak on również ma gościć pełnię Boga.

Cały tekst znajdziesz tutaj:

Miłość w dziesięciu słowach. Gdy ludzkie serca zmieniają się w głaz, WAM