Tematem kazań pasyjnych podczas nabożeństwa Gorzkich Żali w jezuickiej Parafii św. Szczepana w Warszawie jest sześć ewangelicznych scen z Drogi Krzyżowej.

SCENA 6/ Józef z Arymatei zdejmuje z krzyża martwe ciało Jezusa

Jezus miał ucznia, który się do Niego publicznie nie przyznawał. Ten ukryty uczeń Jezusa miał na imię Józef i pochodził z Arymatei. Był jeszcze inny żydowski mędrzec, wysoko postawiony w religijnej hierarchii, który szanował Mistrza z Nazaretu – nazywał się Nikodem. Obaj uważali Jezusa za mistrza, obaj szanowali Go.

Gdy ukrzyżowano Jezusa, Józef z Arymatei poprosił Piłata, aby mógł zabrać martwe ciało. Poszedł więc razem z Nikodemem. Zabrali ciało. Obwiązali je w płótna razem z wonnościami, stosownie do żydowskiego sposobu grzebania zmarłych, i złożyli w pobliskim grobie.

Józef i Nikodem, adoratorzy martwego Jezusa. Niektórych katolików, rzadko pojawiających się w Kościele, nazwał ktoś wyznawcami Chrystusa leżącego. To są tacy wierni, którzy przychodzą do Kościoła tylko wtedy, gdy Jezus leży… Tylko wtedy, gdy Jezus leży – w żłobie albo w grobie.

Nie wystarczy uważać się za ucznia Jezusa i nie wystarczy Go szanować. Nie wystarczy Go adorować, w żłobie, w grobie, czy na ołtarzu. Trzeba słuchać tego, co do nas mówi. Martwy Jezus nie mówi. Trzeba iść z Nim niełatwą drogą. Martwy Jezus nigdzie nie idzie. Martwy Jezus jest wygodny, bo niczego od nas nie żąda.

Józef z Arymatei miał w ramionach martwego Jezusa. A jakiego Jezusa ty masz w ramionach? Martwego czy żywego? Czy Jezus żyje w tobie? Czy kieruje twoimi myślami? Czy posługuje się twoimi dłońmi? A może tylko leży bezsilny – raz w żłobie, a innym razem w grobie. I nie słyszysz, co do Ciebie mówi. I nie wiesz, jakie ma dla ciebie zadanie. Jak długo będziesz odwlekał Zmartwychwstanie?

Foto: Czesław Kozłowski SJ