Rozwody są niemal plagą niszczącą osoby, zwłaszcza dzieci, rodziny i całe społeczeństwa. Na świecie rozpada się niemal co trzecie małżeństwo, a w niektórych społeczeństwach co drugie. Do najczęstszych przyczyn rozpadu małżeństw należą (w kolejności): niezgodność charakterów, zdrady, alkoholizm, naganny stosunek do członków rodziny i problemy finansowe.

Pierwsze karty Biblii sankcjonują związek małżeński jako nierozerwalny. Potwierdza to Jezus: na początku stworzenia Bóg stworzył ich jako mężczyznę i kobietę: dlatego opuści człowiek ojca swego i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało (Mk 10, 6-8). Jednak przez wzgląd na zatwardziałość serc (Mk 10, 5) Mojżesz dopuścił w niektórych sytuacjach wręczenie listu rozwodowego. Prawo do wystawienia listu miał tylko mąż. Żona mogła wymusić na mężu jego wystawienie, gdy ten zmuszał ja do czynów naruszających jej godność lub cierpiał na chorobę zakaźną czy „budzącą wstręt” (na przykład weneryczną).

W czasach Jezusa istniały dwie główne szkoły w różny sposób określające przyczyny rozwodu. Szkoła Szammajego była bardziej rygorystyczna. Dopuszczała rozwód jedynie w wyjątkowych sytuacjach. Z kolei Szkoła Hillela, bardziej liberalna, akceptowała wręcz banalne powody rozwodu, jak na przykład przypalenie zupy przez żonę, czy rozmowa z obcym mężczyzną, a nawet w sytuacji, gdy mężczyzna znalazł urodziwszą kobietę. Mężczyzna był panem. Jedyną formę restytucji stanowił pieniądz. Gdy oddalał żonę, powinien przekazać jej sumę określoną w kontrakcie małżeńskim.

Jezus nie przyjmuje opinii żadnej z tych szkół, ale odwołuje się do początku („bereszit”). Wówczas Bóg powołał do istnienia kobietę i mężczyznę jako jedno ciało. Ustanowienie jedności małżeńskiej w Raju jest bardziej wiążące niż Prawo Mojżeszowe, które uwzględnia ludzką słabość, grzeszność i zatwardziałość serca. Ideałem nie jest więc możliwość rozwodu (często arbitralna), ale jedność, nierozerwalność małżeńska, która stanowi odbicie miłości Trójcy Świętej i miłości Chrystusa do Kościoła (por. Ef 5, 21nn). Co więc Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela! (Mk 10, 9).

Rozwód jest poważnym wykroczeniem przeciw prawu naturalnemu (KKK, 2384). Zmierza bowiem do zakwestionowania i w konsekwencji zerwania umowy małżeńskiej, obowiązującej do śmierci. W ten sposób kwestionuje i niszczy zamysł Stwórcy. Uderza w jednostki, komórki rodzinne i społeczeństwo. Najbardziej pokrzywdzone w tym wypadku są dzieci, które, co jest naturalne, uważają ich za ideał i wzór. Miłość małżeńska stwarza klimat, w którym dzieci mają zapewniony spokój i poczucie bezpieczeństwa. Dom rodzinny pełen miłości jest najpewniejszym rzutującym na przyszłość oparciem dla dziecka. I jeśli kochani rodzice z powodów dla dziecka niezrozumiałych się rozstają, burzą cały jego system wartości i zaufanie do wszelkich autorytetów. Owocuje to często patologicznymi i wprost kryminalnymi zachowaniami dzieci dorastających (L. Knabit).

Istnieją jednak sytuacje, gdy kontynuacja małżeństwa jest niemożliwa. Wiąże się bowiem z nieustannymi konfliktami, sprzeczkami, zdradami czy wręcz zachowaniami patologicznymi. W takich przypadkach możliwa jest separacja. Możliwe jest również stwierdzenie, że małżeństwo było zawarte w sposób nieważny od samego początku. Stwierdzenia nieważności dokonuje sąd biskupi po dokładnym zbadaniu sprawy. W ostatnich latach coraz częściej powodem nieważności małżeństwa bywa niedojrzałość emocjonalna małżonków, alkoholizm i niezdolność psychiczna dotrzymania umowy małżeńskiej.

W sytuacjach wyjątkowych, gdy jedynym sposobem zabezpieczania praw, opieki na dziećmi czy obrony majątku, jest rozwód cywilny, może być tolerowany, nie stanowiąc przewinienia moralnego (KKK, 2383). Nie upoważnia on jednak do zawarcia innego związku małżeńskiego (cywilnego). Kto tak czyni, żyje w sytuacji permanentnego cudzołóstwa, a więc poważnego grzechu. Nie może wówczas korzystać z sakramentu pojednania ani przyjmować Komunii świętej. Jedynym wyjątkiem jest życie w czystości seksualnej i brak zgorszenia dla innych.

Sprawą bardzo bolesną jest porzucenie współmałżonka. Gdy nie ma podstaw do stwierdzenia nieważności. Kościół zaleca wówczas trwanie w czystości, troskę o rozwój życia duchowego i podjęcie krzyża. Jednak dla wielu, zwłaszcza młodych ludzi, jest to nierealne. Katechizm stwierdza, że istnieje znaczna różnica między współmałżonkiem, który szczerze usiłował być wierny sakramentowi małżeństwa i uważa się za niesłusznie porzuconego, a tym, który wskutek poważnej winy ze swej strony niszczy kanoniczne małżeństwo (KKK, 2386). Problem jest więc bardzo delikatny i otwarty w przyszłości dla moralistów.

fot. Pexels