Prawda należy do najwyższych wartości. Wierność prawdzie wymaga niekiedy najwyższej ceny. Taką cenę zapłacił również Syn Boży. Jego proces oparty został na kłamstwie i ludzkich namiętnościach, zawiści, zazdrości, pysze pogardzie i strachu. Na wysokości zadania nie stanął nawet Piłat. Rzymski biurokrata, pomimo swych braków posiadał przecież dużą kulturę, poczucie godności i podstawową uczciwość. Z drugiej strony swoją osobą i życiem wyrażał cały sceptycyzm społeczeństwa, w którym przyszło mu żyć. Gdy Jezus tłumaczył mu wagę życia w prawdzie, zapytał sceptycznie: Cóż to jest prawda? (J 18, 38). Nie oczekiwał jednak odpowiedzi. W rzeczywistości Piłat nie był zainteresowany prawdą. Musiał tak działać, by nie popsuć sobie kariery i nie narazić się nikomu. To oczywiście wykluczało przejrzystość i prawdę.
Gdyby Piłat podjął wezwanie Jezusa do dialogu, doświadczyłby na czym polega rozmowa partnerska. Poczułby się wyzwolony z krępującego zabiegania o względy u Cezara, Wysokiej Rady; byłby też zdolny stawić czoło tłumowi. Zrozumiałby, że osoba ważniejsza jest od praw, kariery, biurokracji. Jednak Piłat nie podjął wezwania. Sądził, że ma zbyt wiele do stracenia. Dlatego skazał Niewinnego na śmierć.
Wcześniej Jezus zaświadczył o prawdzie wobec najwyższego kapłana. Podczas procesu, niesłusznie oskarżany, milczał. Jednak gdy Kajfasz sprowokował Go do wypowiedzi, według żydowskiego prawa, bluźnierczej, nie mógł dłużej milczeć. Na pytanie: Czy Ty jesteś Mesjasz, Syn Błogosławionego? odpowiedział jasno i zdecydowanie: Ja jestem (Mk 14, 61-62).
Męczeństwo i śmierć w imię prawdy są najwyższym świadectwem wiary (por. KKK, 2473). Pierwszym męczennikiem misji Jezusa jest Szczepan (Dz 6, 8 – 7, 60). Ten młody uczeń osiągnął całkowitą tożsamość ze swoim Mistrzem; stał się „alter Christus” („drugi Chrystus”). Oskarżony o bluźnierstwo i skazany z pomocą fałszywych świadków, umarł podobnie jak Jezus, przebaczając prześladowcom i oddając się ufnie i całkowicie Bogu.
Od śmierci pierwszego męczennika historia Kościoła naznaczona jest krwią. Opisy męczeństwa tchną nieraz okrucieństwem ze strony prześladujących i ogromną odwagą i ufnością Bogu prześladowanych. Najstarszy opis męczeństwa (156 r.) dotyczy św. Polikarpa, biskupa Smyrny. Osiemdziesięciosześcioletniego Polikarpa oskarżono przed prokonsulem rzymskim o lekceważenie pogańskiej religii i jej obrzędów. Gdy Statius Quadratus wezwał go do wyparcia się Chrystusa, odpowiedział: Osiemdziesiąt sześć lat służę Chrystusowi, nigdy nie wyrządził mi krzywdy, jakżebym mógł bluźnić memu Królowi i Zbawcy? Prokonsul skazał Polikarpa na śmierć przez spalenie na stadionie smyrneńskim. Tradycja podaje, że płomienie nie wyrządziły mu żadnej szkody i Polikarp zginął zasztyletowany. Inny starożytny męczennik, św. Ignacy Antiocheński, wręcz prosił o możliwość zaświadczenia o prawdzie własnym życiem. Pozwólcie mi stać się pożywieniem dla dzikich zwierząt, dzięki którym dojdę do Boga – pisał w liście do Rzymian.
Według statystyk prześladowania dotykają na świecie sto milionów chrześcijan. Rocznie ginie śmiercią męczeńską ponad sto tysięcy. Nie są one jednak bezowocne. Starożytne przekonanie, że śmierć męczenników jest posiewem chrześcijan, znajduje potwierdzenie również dziś. W Azji przybywa rocznie czterdzieści milionów chrześcijan. W Afryce codziennie szesnaście tysięcy, a w ciągu roku około sześciu milionów(!) muzułmanów przyjmuje wiarę chrześcijańską. Chrześcijaństwo na Czarnym Lądzie ma ogromną siłę wewnętrzną i mimo istniejącego zagrożenia życia, muzułmanie porzucają swą wiarę, idąc za Chrystusem. Jest to bardzo zawstydzające dla chrześcijan Europy (zwłaszcza Zachodniej), którzy dążą do usunięcia symboli religijnych z miejsc publicznych i niejednokrotnie wstydzą się i wypierają Chrystusa. Przestroga Jezusa jest w tym względzie zatrważająca: Do każdego więc, który się przyzna do Mnie przed ludźmi, przyznam się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie. Lecz kto się Mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie (Mt 10, 32-33).
fot. Pixabay