Dwa ostatnie przykazania Dekalogu stanowią całość: Nie będziesz pożądał domu bliźniego twego. Nie będziesz pożądał żony bliźniego twego, ani jego niewolnika, ani jego niewolnicy, ani jego wołu, ani jego osła, ani żadnej rzeczy, która należy do bliźniego twego (Wj 20, 17). Tradycja chrześcijańska rozdzieliła je, wiążąc przykazanie dziewiąte z pożądaniem cielesnym, a dziesiąte z pozostałymi dobrami bliźnich.

Warto ponadto podkreślić, że Dekalog powstał w nomadycznej kulturze semickiej, która była domeną mężczyzn. Kobiety stanowiły ich wartość, podobnie jak inne przedmioty. Co najwyżej przechodziły z rąk ojców w ręce mężów. Stąd dziewiąte przykazanie skierowane jest do mężczyzn. Nie mówi nic o pożądaniu mężów. Współcześnie, gdy zatarły się role społeczne mężczyzn i kobiet, pożądanie cudzych mężów ma miejsce równie często, co pożądanie żon.

Pożądania należy odróżnić od pragnień. Te drugie są zjawiskiem naturalnym i potrzebnym w rozwoju ludzkim. Co więcej, są motorem życia duchowego. Święty Ignacy przywiązuje do nich ogromną wagę. W wypadku braku duchowych pragnień zaleca usilne prośby o nie, a nawet poleca, by prosić o pragnienie pragnień.

Pożądania stanowią każdą gwałtowną postać pragnienia ludzkiego (KKK, 2515). Teologia odnosi je do pragnień zmysłowych. Z punktu moralnego nie są grzechem, ale niekontrolowane mogą stać się podstawą do jego popełniania.

Święty Paweł Apostoł pisze o wewnętrznym rozdarciu człowieka: Jestem bowiem świadom, że we mnie, to jest w moim ciele, nie mieszka dobro; bo łatwo przychodzi mi chcieć tego, co dobre, ale wykonać ‑ nie. Nie czynię bowiem dobra, którego chcę, ale czynię to zło, którego nie chcę. Jeżeli zaś czynię to, czego nie chcę, już nie ja to czynię, ale grzech, który we mnie mieszka. A zatem stwierdzam w sobie to prawo, że gdy chcę czynić dobro, narzuca mi się zło. Albowiem wewnętrzny człowiek [we mnie] ma upodobanie zgodne z Prawem Bożym. W członkach zaś moich spostrzegam prawo inne, które toczy walkę z prawem mojego umysłu i podbija mnie w niewolę pod prawo grzechu mieszkającego w moich członkach. Nieszczęsny ja człowiek! Któż mnie wyzwoli z ciała, [co wiedzie ku] tej śmierci? Dzięki niech będą Bogu przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego! (Rz 7, 18 – 24). Apostoł Narodów wskazuje na fundamentalne rozdwojenie obecne w każdym człowieku. Z jednej strony jest pragnienie dobra, miłości, ale z drugiej jest również skłonność do grzechu, mijania się z dobrem, prawdziwym człowieczeństwem. Owo wewnętrzne rozdarcie nie jest jedynie wynikiem grzechów osobistych. Jest to raczej rozdarcie fundamentalne, podstawowe, z którego wypływają wszystkie grzechy; które jest konsekwencją nieposłuszeństwa grzechu pierworodnego [Rdz 3, 11] (KKK, 2515).

Pisząc o wewnętrznym rozdarciu w człowieku, o jego ciemnych i jasnych stronach święty Paweł używa określenia stary i nowy człowiek. Człowiek stary albo inaczej zewnętrzny, cielesny, to siła w człowieku, która popycha go do zła (por. Rz 8, 5-7). To właśnie stary człowiek pożąda, zabija, zazdrości, prowadzi wojny, wykorzystuje niewinnych, sprzedaje narkotyki, dokonuje aborcji, nie przebacza swojemu bratu. Stary człowiek zawsze jest pierwszy, ciągle ma rację, jest samowystarczalny. Z kolei człowiek nowy, albo człowiek duchowy, wewnętrzny, to dążenia i pragnienia dobra w człowieku. Nowy człowiek ma świadomość, że jest słaby, ale równocześnie wie, że Bóg – Miłość jest jego jedynym oparciem (por. Rz 8, 9-17). Żaden człowiek nie jest jednak radykalnie zły. Człowiek w wymiarze integralnym (natura, ciało i duch) pochodzi od Boga. Każdy człowiek posiada dobrą wolę i w głębi serca pragnie dobra. A wszelkie pożądania cielesne może pokonywać z Bożą pomocą.

Święty Jan rozróżnia trzy rodzaje pożądania: pożądliwość ciała, pożądliwość oczu i pycha tego życia (1 J 2, 16). Pożądliwość cielesna jest zmysłowością, seksualnym pragnieniem użycia i wykorzystania w sposób przedmiotowy drugiego człowieka, nie licząc się z jego potrzebami i wrażliwością. Pożądliwość oczu oznacza nadmierne pragnienie posiadania dóbr duchowych czy materialnych. Jego efektem bywa zazdrość i zawiść bądź przymus posiadania. Służy temu również wszechwładna reklama, która krzyczy: Powinieneś pożądać, musisz pożądać, a jeśli nie pożądasz, jesteś chory (R. Ammicht-Quinn). Z kolei pycha stanowi żądzę wielkości, doskonałości, perfekcjonizmu, sukcesu; jest nadmiarem własnej miłości, sprawia, że ludzkie „ja” chce zająć miejsce Boga.

Każde bezmyślnie i natychmiastowo zaspokajane pożądanie może niszczyć relacje, a przez to stać na antypodach miłości. Gdy towarzyszy mu refleksja, świadomość i praca duchowa może zbliżać do Boga i ludzi. Pożądanie powinno być zastąpione raczej czułością, skierowane nie na to, by „mieć” i „brać”, ale by „mieć udział” i „brać udział”. Pożądanie – zamienione w pragnienie skierowane na uczestniczenie – nie zamknie człowieka w sobie samym i w swoich tylko sprawach, ale wytworzy radość i rozkosz z przekraczania granic, którą można opisać jako radość z doświadczenia transcendencji (R. Ammicht-Quinn).

Duchowa praca nad przemianą pożądania w dojrzałe i głębokie pragnienia prowadzi do postawy czystego serca (por. Mt 5, 8). Czyste serce zaś uzdalnia nas do widzenia tak, jak widzi Bóg, przyjmowania drugiego człowieka jako „bliźniego”; uzdalnia nas do uznania ciała ludzkiego – naszego własnego i naszego bliźniego – za świątynię Ducha Świętego, przejaw Boskiego piękna (KKK, 2519).

fot. Pixabay