W numerze 30. Przewodnika Katolickiego, przygotowanym na 25 lipca tego roku, czytamy artykuł Grzegorza Dobroczyńskiego SJ o ignacjańskim zarządzaniu kryzysami i odwiecznych stereotypach, jakie fałszują obraz Towarzystwa Jezusowego i jego misji.

W tym roku minęło 500 lat od nawrócenia Ignacego Loyoli. W tym procesie nawracania się Ignacy „uczył się na błędach i niepowodzeniach, nabywał duchowej umiejętności zarządzania kryzysami. Tę szkołę przeszedł nie tylko on ale i zakon przez niego założony. Skrajnym kryzysem była kasata w r. 1773″ – pisze ojciec Dobroczyński.

Wbrew wyobrażeniom o św. Ignacym i jezuitach, nie spektakularne osiągnięcia lecz podejmowanie kryzysowych wyzwań, odczytywanie w nich „znaków czasu” jest podstawą ich spuścizny. Jeśli życiorys Tomasza Morusa opisuje sztuka z lat 50-ych pod tytułem „Człowiek na wszystkie pory roku” (R. Bolt, Men for All Seasons, BBC Radio 1954), to Ignacy Loyola jest „człowiekiem na wszystkie kryzysy”.

Ojciec Dobroczyński przedstawia w artykule wydarzenia z życia założyciela jezuitów, które tę tezę potwierdzają.

Św. Ignacy nazywał zakon minima societas – najmniejsze towarzystwo. Nie dla kokieterii ani z fałszywej skromności. Pragnąc magis – więcej, nie chciał wielkich dzieł dla budzenia podziwu a i tak rodziła się zazdrość niektórych. Nawet szkolnictwo, w wielu regionach świata „markowy produkt jezuitów” nie leżało w polu jego priorytetowych zainteresowań choć oczywistym jest jego apostolskie znaczenie. […] Św. Ignacy po prostu reagował na potrzeby czasu, apele papieża i hierarchów. Był dyspozycyjny i dyspozycyjności uczył. Cenił „pracę organiczną”, niekoniecznie błyskotliwą.

Szkolna nauka historii oraz publicystyka utrwalają militarystyczny stereotyp zakonu jezuitów, który rzekomo powstał dla zwalczania reformacji. Jezuici byliby jak komandosi Delta Force do zadań specjalnych, konfrontacji ideowej i praktycznej z przeciwnikami Kościoła katolickiego. Św. Ignacy, tuż po nawróceniu dostrzegł pułapkę postawy apologetyczno-konfrontacyjnej. […]

Ignacy podkreślał znaczenie dialogu, czyli rozmowy duchowej. Widział tu uprzywilejowany środek w trosce o dusze. Ćwiczenia duchowe, najważniejsze narzędzie, to nie zbiór kazań i konferencji lecz praktyczna metoda uczenia dialogu z Bogiem. „Uwagi wstępne” (Anotaciones) do nich, kreślą reguły dialogu rekolekcjonisty i rekolektanta. […]

Kluczowym punktem misji Towarzystwa Jezusowego w czasach w czasach wojen z religią na sztandarach nie była według autora artykułu „walka z kimś” ale „rozmowa o”, dialog, debata.

Grzegorz Dobroczyński SJ obala także niektóre stereotypy dotyczące jezuitów, wielokrotnie obalane a mimo to silnie utrwalone do dziś. Ich źródłem sa dwa paszkwile.

Pierwszy to Monita secreta Societatis Jesus (Poufne rady jezuitów), wydane w Krakowie w 1615 r., powielane w całej Europie. Miał je rzekomo sporządzić Klaudiusz Acquaviva (piąty przełożony generalny). „Rady” miały pomóc jezuitom zdobyć władzę nad światem, uczyły jak wkraść się w łaski królów, możnych i hierarchii, jak omotać ich siecią intryg i uzależniać. Do końca XVII w. naliczono 22. edycje Monitów. Autor fałszywki, Hieronim Zahorowski, mścił się za usunięcie z zakonu i tak doskonale podrobił styl Acquavivy, że długo uważano Monita za autentyk. Nawet po ujawnieniu autora, gdy on sam przyznał się do fałszerstwa, nie uwierzono wyjaśnieniom. W Europie broszura dla antyjezuitów była i jest tym, czym dla antysemitów „protokoły Mędrców Syjonu”.

Drugi paszkwil, to Prowincjałki (Lettres Provinciales) B. Pascala, publikowane od stycznia 1656 do marca 1657, jako listy paryżanina do przyjaciela spoza stolicy (Listy napisane przez Ludwika de Montalte do przyjaciela-mieszkańca prowincji i do WW.OO. Jezuitów w sprawie nauki o moralności i polityki tych Ojców). Pascal utrwalił efekt popularnych Monitów. „Skutek medialny”, w splocie innych czynników spowodował kasatę Towarzystwa Jezusowego przez Klemensa XIV w 1773 r. […]

Nośnym stereotypem o jezuitach jest „żelazna dyscyplina” w „ślepym posłuszeństwie”. Pasuje to do rycerskiej przeszłości Założyciela i schematu „zakonu powołanego dla kontrreformacji”. Jednak lektura Konstytucji Towarzystwa zadziwia „relatywizowaniem” swych norm sugestiami, by ich aplikacja uwzględniała okoliczności, miejsca, czasy i cechy ludzi. Światło w tej ważnej kwestii rzuca świadectwo o Ignacym Loyoli, spisane w ostatnich miesiącach życia, w r. 1555 t.j. Memoriale, czyli Diariusz o Św. Ignacym Loyoli, autorstwa o. Gonsalvesa da Cámara, odpowiedzialnego za sprawy materialne domu, w którym razem mieszkali. Okazuje się, iż – przy faktycznym akcentowaniu posłuszeństwa w duchowości jezuitów – nie ma mowy o „posłuszeństwie ślepym” czy „wojskowym”. Autor notuje, że św. Ignacy nie miał zwyczaju wydawać rozkazu jeśli tylko widział inne środki rządzenia. Pewnego przełożonego uczył: Nie kłopocz się załatwieniem poszczególnych spraw i nie mieszaj się do nich, lecz raczej, podobnie jak główny motor, wprawiaj w ruch poszczególne mniejsze motory… W niepowodzeniu bowiem, mniejsza szkoda powstanie z błędu podwładnego niż z uchybienia przełożonego. Ma on korygować błędy podwładnych, zaś fatalnie byłoby gdyby to oni poprawiali jego.

Współczesność zweryfikowała ignacjańskie normy rządzenia zakonem. Jeden z ostatnich przełożonych generalnych, dla optymalizacji zarządzania, zlecił renomowanej firmie audyt Kurii Generalnej jezuitów. Ta zaś orzekła, że… audyt był zbędny, gdyż nowoczesnych zasad zarządzania mogłyby się tu uczyć najlepsze korporacje. A badano funkcjonalność reguł określonych niemal 500 lat temu!

Ignacjański jubileusz przypomina wiele charyzmatycznych, genialnych rozwiązań św. Ignacego Loyoli, do których dochodził metodą rozeznawania poznaną w przełomie życia.. Jeśli dzisiaj tak wiele mówimy o wielorakim kryzysie, nie od rzeczy byłoby sięgać do mądrości „mistrza zarządzania kryzysami”. […]

Warto przeczytać artykuł w całości w papierowym wydaniu Przewodnika Katolickiego, nr 30/2021