Stare porzekadło głosi: „Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej”. Jednak nie w przypadku Noemi. Gdy przekroczyła progi rodzinnego domu, zapewne odżyły w niej wspomnienia sprzed dziesięciu lat; wspomnienia radosnych chwil przeżytych u boku kochającego męża. Każdy kąt przypominał o nim i pogłębiał ból straty.

Noemi nie spotkała się ze współczuciem swoich ziomków. Nie uzyskała także wsparcia dalszej rodziny. Być może, decydując się na powrót, miała nadzieję, że krewni wezmą w opiekę ubogą wdowę i zaakceptują jej synową. Tak się jednak nie stało. „Rodzina nie spieszy się z pomocą ubogiej Noemi. Nie widać krewnych, którzy chcieliby ulżyć nieszczęśliwej kobiecie. Zarówno ona, jak i Rut muszą same zadbać o swoje potrzeby. Przeszły naprawdę wiele, doświadczyły smutku i żałoby, przebyły długą drogę, ale to nie czas na odpoczynek. Żeby przeżyć, muszą natychmiast wziąć się do pracy” (M. Miduch).

Mimo beznadziejnego wręcz położenia kobiety nie załamują się. Rozeznają, co czynić dalej. Jak żyć, by przeżyć? Dom Noemi „staje się miejscem komunikowania, dialogu i interpretowania w duchu wiary. Miejscem planowania i podsumowywania. Same bohaterki «tworzą» własną historię. W tym splocie wydarzeń obecny jest Bóg, jak pokazuje wypowiedź Noemi i jej pełna wiary interpretacja codziennej rzeczywistości. Nie ma racji, dla których plany ludzkie i plany Boże miałyby pozostawać w sprzeczności. Śledzić znaki Bożej obecności i pobudzać je, na nowo konfrontując, to właśnie to, co w dzisiejszym języku nazywamy rozeznawaniem” (M. Puerto).

Istotną rolę w rozeznawaniu odegrała Rut. Noemi była już stara  i zmęczona życiem. Ponadto jej psychika została poważnie nadszarpnięta emigracją i żałobą. Myślała raczej o śmierci, niż o pracy i przyszłości.

Rut zapewne słyszała o prawie, jakie obowiązywało w Izraelu. Nakazywało ono troskę o biednych, pozbawionych środków do życia. Biedni mieli więc prawo zbierać kłosy zboża pozostawione na cudzych polach, jak również specjalnie pozostawione dla nich resztki oliwek i winogron: „Jeśli będziesz żął we żniwa na swoim polu i zapomnisz snopka na polu, nie wrócisz się, aby go zabrać, lecz zostanie dla przybysza, sieroty i wdowy, aby ci błogosławił Pan, Bóg twój, we wszystkim, co czynić będą twe ręce. Jeśli będziesz zbierał oliwki, nie będziesz drugi raz trząsł gałęzi; niech zostanie coś dla przybysza, sieroty i wdowy. Gdy będziesz zbierał winogrona, nie szukaj powtórnie pozostałych winogron; niech zostaną dla przybysza, sieroty i wdowy. Pamiętaj, że i ty byłeś niewolnikiem w ziemi egipskiej; dlatego nakazuję ci zachować to prawo” (Pwt 24, 19-22). Prawo to było przypomnieniem ciężkich niewolniczych prac, jakie podejmowali w Egipcie Izraelici, aby przeżyć. Jak na owe czasy, było niezwykle humanitarne. Ubodzy musieli wprawdzie ciężko pracować, niemniej zachowywali poczucie godności. Nie byli całkowicie zdani na łaskę innych.

Był początek żniw. Rut poprosiła teściową, by korzystając z przysługującego przywileju, pozwoliła jej zbierać kłosy na ściernisku: „Pozwól mi pójść na pole zbierać kłosy za tym, który będzie mnie darzył życzliwością” (Rt 2, 2). W tej prośbie Rut odsłania swoje serce. Jest dobra, troskliwa, wspaniałomyślna. Jest też pokorna. Podejmuje pierwszy krok, ale decyzje składa w ręce teściowej. Chociaż jest Moabitką, myśli i czuje jak pobożna Izraelitka. Jest nadto pełna nadziei i pragnienia życia. „Smutne wydarzenia, które przeżyła, nie stłumiły w niej miłości do życia i ufności, gdy chodzi o przyszłość” (A. Cànopi).

Gdy Noemi wyraziła zgodę, „Rut wyszła więc i przyszła zbierać kłosy na polu za żniwiarzami, a przypadkiem tak się stało, że było to pole Booza, który był z rodu Elimeleka” (Rt 2, 3). Kto wychował się na wsi, łatwo może odtworzyć w pamięci tę scenę. W czasach, gdy nie było kombajnów, żniwiarz kosił zboże kosą i układał je w pokosy. Za nim postępowali inni, którzy z części zboża robili powrósła. Następnie wiązali nimi pozostałe zboże w snopki, które układali w kopach, a po przeschnięciu zwozili do stodół, gdzie odbywała się młócka. Nawet przy najbardziej perfekcyjnych pracach, część kłosów pozostawała na polu. Służyła jako pokarm dla ptaków. Nie trzeba dodawać, że praca żniwiarzy była bardzo ciężka, zazwyczaj miała miejsce w upalne lipcowe i sierpniowe dni. Jeszcze więcej wysiłku wymagały żniwa w czasach Rut. „Do żniw używano najprostszych narzędzi, czyli sierpów (kosa to «nowoczesny» wynalazek europejskiego średniowiecza). Cała praca odbywała się więc w pozycji mocno zgiętej, z pochyleniem ku ziemi. Ścinano niemal same kłosy, pozostawiając większość źdźbła. Gdy chusta, do której żniwiarze zbierali kłosy, zapełniła się, wysypywali zawartość na pole, tworząc małe kopczyki. Znoszono je później lub wywożono do gospodarstwa” (M. Münnich).

Rut pracowała  ciężko na polach Booza. Imię to tłumaczy się zwykle jako „mężny wojownik”, „człowiek silny, wybitny”. Inne przekłady wskazują na jego zamożność: „człowiek bardzo zamożny”. Źródłem bogactwa Booza mogła być biegłość żołnierska i męstwo. Jego imieniem nazwano później jedną z kolumn stojących w głównej sieni świątyni jerozolimskiej (por. 1 Krl 7, 21).

Autor biblijny zauważa mimochodem, że Rut znalazła się na polach Booza „przypadkiem”. Być może tak było. Mogła przecież wybrać inne pole. Jednak w życiu nie ma przypadków. Wszystko dzieje się pod dyskretnym okiem Bożej opatrzności. Można wręcz powiedzieć, że przypadek to jedna z cech działania Boga, „który jest tak potężny, że potrafi w niezauważalny sposób kierować rzeczywistością, kierować tak, aby służyła Jego zamiarom, jednocześnie szanując jej samodzielność, odrębność i wolność osób biorących udział w wydarzeniach. Ta Boża potęga w kreowaniu przypadków jest oczywiście związana z Jego pokorą i delikatnością” (A. Szustak).

Anna Maria Cànopi porównuje kłosy zbóż zbierane na polach przez Rut do ziaren słowa Bożego. Tłumaczy: „«Rut wyszła więc i przyszła zbierać kłosy na polu za żniwiarzami» (Rt 2, 3). Prawdziwie uboga nie ma pretensji; zadowolona zbiera to, co innym zbywa. Ale polami, na których dokonuje zbioru są nie tylko te, na których uprawiano pszenicę. Rut, choć nie jest tego świadoma, dokonuje zbioru na polu, jakim są pisma święte, i tam znajduje prawdziwą pszenicę, Słowo życia; tam znajduje płodność, swe prawdziwe potomstwo, tam znajduje Chrystusa”.

Pytania do przemyślenia:

  • Jakie są twoje wspomnienia rodzinnego domu? Co wspominasz najmilej? O czym chciałbyś zapomnieć?
  • Czy znalazłeś się kiedyś w trudnej sytuacji materialnej? Na kogo mogłeś wówczas liczyć?
  • Czy stosujesz rozeznanie duchowe? Z jakim skutkiem?
  • Czy smutne i trudne doświadczenia nie stłumiły w tobie nadziei i woli życia?
  • Jakie prace wspominasz chętnie (lub nadal wykonujesz)?
  • Czy nie uciekasz od trudu?
  • Czy nie patrzysz na rzeczywistość jak na zbieg okoliczności i przypadków?
  • Co sądzisz o twierdzeniu, iż Bóg kreuje przypadki?
  • Jak często sięgasz do słowa Bożego? Czy medytujesz nad nim i żyjesz nim w codzienności?

Fragment książki: „Pod skrzydłami Boga. Opowieść o wiernej miłości”, WAM 2020

Nota o książce:

Rut i Noemi – kobiety, które się nie poddały

Pod skrzydłami Boga to pełna pasji starotestamentalna opowieść o losach Noemi oraz jej synowych – Rut i Orpie. Młode kobiety mierzyły się z wieloma trudnościami: wyobcowaniem w nieznanej sobie kulturze, bezpłodnością, w końcu śmiercią mężów. Ich historia pokazuje, że wierność i ufność ostatecznie pozwalają doświadczyć czułej opieki Boga.

Nowa książka ojca Stanisława Biela SJ opowiada o tym, że nawet wtedy, gdy zmagamy się z największymi życiowymi dramatami i gdy brakuje nam nadziei, chronią nas opiekuńcze skrzydła Pana. Autor, podsumowując każdy z rozdziałów wnikliwymi pytaniami, zachęca do odkrycia troski Boga w obliczu codziennych trudności.