Podstawą naszej wiary w zmartwychwstanie jest fakt zmartwychwstania Jezusa Chrystusa. „Dlaczego twierdzą niektórzy spośród was, że nie ma zmartwychwstania? Jeśli nie ma zmartwychwstania, to i Chrystus nie zmartwychwstał. A jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, daremne jest nasze nauczanie, próżna jest także wasza wiara” – pisze św. Paweł (1Kor 15, 12-14).
Zmartwychwstanie Chrystusa jest uwierzytelnieniem przez Boga tego wszystkiego, co Chrystus czynił i czego nauczał. Wskrzeszając Jezusa z martwych Bóg potwierdził swoim autorytetem, że Jezus jest Mesjaszem – Bogiem i że Jego śmierć otwarła nam drogę do zbawienia. Jezus odszedł z tego świata w cierpieniu, ale po to, by powrócić w chwale i obdarzyć tą chwałą wszystkich swoich uczniów: „Dlatego też Bóg Go nad wszystko wywyższył i darował Mu imię ponad wszelkie imię, aby na imię Jezusa zgięło się każde kolano istot niebieskich i ziemskich i podziemnych. I aby wszelki język wyznał, że Jezus Chrystus jest PANEM – ku chwale Boga Ojca” (Flp 2, 9 – 11).
W naszym wyznaniu wiary mówimy: trzeciego dnia zmartwychwstał, wstąpił do nieba i siedzi po prawicy Boga Ojca Wszechmogącego. Wstąpienie Jezusa do nieba i zasiadanie po prawicy Ojca jest uwielbieniem Jezusa jako Boga i zapoczątkowaniem Jego Królestwa.
Poprzez swoje zmartwychwstanie Chrystus przechodzi ze stanu śmierci do innego życia – życia poza czasem i przestrzenią. Po swoim zmartwychwstaniu Jezus ukazywał się przez czterdzieści dni swoim uczniom i dawał im dowody, że żyje. Jezus nawiązywał z uczniami bezpośredni kontakt, np. poprzez wspólny posiłek z uczniami w Emaus (Łk 24, 13-35) czy nad Jeziorem Genezaret (J 21, 1-14). Pozwolił także Tomaszowi dotykać swoich ran (J 20, 24-29). Chciał, by uczniowie zobaczyli, że nie jest duchem, a Jego ciało jest tym samym ciałem, które zostało umęczone, ukrzyżowane i złożone przez uczniów w grobie.
To autentyczne ciało Chrystusa posiada jednak również właściwości ciała uwielbionego. Nie sytuuje się już w czasie ani w przestrzeni. Może uobecniać się na swój sposób, gdzie i kiedy chce. Wymyka się logice ziemskiego myślenia i pojęciowania. Nie podlega prawom materii. Nie można Go od razu rozpoznać. Ukazuje się w postaci ogrodnika Marii Magdalenie(J 20, 11-18) czy Wędrowca – uczniom z Emaus (Łk 24, 13-35).
Ostatecznym celem naszego życia nie jest również cierpienie i krzyż, ale radość i chwała wraz z Chrystusem Zmartwychwstałym. „Chrystus zmartwychwstał jako pierwszy spośród tych, co pomarli (…) I jak w Adamie wszyscy umierają, tak też w Chrystusie wszyscy będą ożywieni” (1 Kor 15, 20-22). Nasze zmartwychwstanie będzie zmartwychwstaniem w Chrystusie. „Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we mnie wierzy, choćby i umarł żyć będzie. Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki” (J 11, 25n).
Wiara w zmartwychwstanie już od początku spotykała się z niezrozumieniem i oporem. Podobnie jest do dziś. Wprawdzie przyjmuje się dość powszechnie, że po śmierci życie trwa nadal w sposób duchowy, jednak trudniej jest uwierzyć, że wiecznie trwa również ciało.
Według koncepcji żydowskich zawartych w Starym Testamencie ciało zmartwychwstałe jest w pełni identyczne z ciałem ziemskim, a świat po zmartwychwstaniu jest kontynuacją świata ziemskiego, doczesnego.
Tym poglądom przeciwstawia się jednak Nowy Testament, a zwłaszcza św. Paweł. Św. Paweł mówi o zmartwychwstaniu ciał, które nie istnieją już na sposób ciała Adama, a więc w sposób materialny, ale na sposób ciała Chrystusa zmartwychwstałego. Jest to forma cielesności duchowej: „Lecz powie ktoś: A jak zmartwychwstają umarli? W jakim ukazują się ciele? O, niemądry! Przecież to, co siejesz, nie ożyje, jeżeli wprzód nie obumrze. To, co zasiewasz, nie jest od razu ciałem, którym ma się stać potem, lecz zwykłym ziarnem… Zasiewa się zniszczalne – powstaje zaś niezniszczalne; sieje się niechwalebne – powstaje chwalebne; sieje się słabe – powstaje mocne; zasiewa się ciało zmysłowe – powstaje ciało duchowe. Jeżeli jest ciało ziemskie powstanie też ciało niebieskie…Oto ogłaszam wam tajemnicę: nie wszyscy pomrzemy, lecz wszyscy będziemy odmienieni. W jednym momencie, w mgnieniu oka, na dźwięk ostatniej trąby – zabrzmi bowiem trąba – umarli powstaną nienaruszeni, a my będziemy odmienieni. Trzeba, ażeby to, co zniszczalne, przyodziało się w niezniszczalność, a to, co śmiertelne, przyodziało się w nieśmiertelność” (por. 1 Kor 15).
Dalej, mówi Paweł, że chrześcijanie mają żyć, szukając tego, co w górze, bo ich prawdziwe życie jest życiem w Chrystusie; chrześcijanin egzystuje w Chrystusie, natomiast życia ziemskiego nie absolutyzuje, pozostawia za sobą (por. 2 Kor 5,1; Ef 2,6; Kol 3, 1-3: Flp 3, 20-21). Chrześcijanin żyje ekscentrycznie, wie, że prawdziwe ja mieszka poza nim samym (w Chrystusie). Z tego wynika, że nowość życia po zmartwychwstaniu, nowość egzystencji po zmartwychwstaniu nie płynie od świata, ale z góry.
Pewien przedsmak przemienienia naszego ciała w Chrystusie daje nam udział w Eucharystii. Św. Ireneusz pisze: „Podobnie, jak ziemski chleb dzięki wezwaniu Boga, nie jest już zwykłym chlebem, ale Eucharystią, a składa się z dwóch elementów, ziemskiego i niebieskiego, tak również my, przyjmując Eucharystię, wyzbywamy się zniszczalności, ponieważ mamy nadzieję zmartwychwstania”.
Śmierć i zmartwychwstanie człowieka jest wejściem w inny wymiar czasu i przestrzeni. Człowiek włączony jest w czas. Gdy człowiek kończy czas życia biologicznego poprzez śmierć, czas ludzki trwa nadal. Człowiek, który umiera znajduje się poza historią. Historia jest dla niego niejako chwilowo zamknięta. Nie traci jednak odniesienia do historii. To, co człowiek dokonał w życiu trwa nadal. Ma charakter nieodwołalny. Księga Apokalipsy mówi, że za człowiekiem idą jego czyny (Ap 14, 13). W wymiarze wiecznym istnieje jednak możliwość dopełnienia ostatecznego losu człowieka, możliwość oczyszczenia.
Można powiedzieć, że człowiek nie wypełnił do końca swojego zadania na ziemi, jeśli ktokolwiek cierpi z jego powodu. Wina idąca za mną (po śmierci) pozostaje jakąś cząstką mnie samego. Sprawia, że wiąże mnie z tym czasem, w którym cierpi przeze mnie konkretny człowiek. Człowiek nie może być w pełni szczęśliwy, jeśli z jego powodu cierpią inni. Wynika z tego, że wina jest przywiązaniem do czasu. Nie mogę wejść poza czas, w wieczność, gdy w tym czasie cierpi przeze mnie człowiek. [Wyjątek stanowi Maryja. Maryja jest w pełni w Domu Ojca, bo w Niej nie ma żadnej winy rodzącej cierpienie]. W chrześcijaństwie, w tym kontekście czyściec jest odcierpieniem do końca ziemskiego długu, jest zadośćuczynieniem za cierpienie zadawane innym.
K. Rahner i T. de Chardin mówią, że dusza po śmierci staje się wszechkosmiczna, czyli ma odniesienie do całego kosmosu, wchodzi w nowe relacje ze światem, zespala się w nowy sposób z całą naturą. Wraz ze śmiercią człowieka byt staje się wszechkosmiczny. „Bóg staje się wszystkim we wszystkich” (por. 1 Kor 15,28).
Konkludując trzeba stwierdzić, że nie można wyobrazić sobie ciała zmartwychwstałego. Nowy świat jest światem niewyobrażalnym. Pewnym jest natomiast, że człowiek i w ogóle cały kosmos zmierza do celu, w którym duch (dusza) i materia (ciało) zostaną przez Boga powiązane w jakiś nowy i definitywny sposób.
fot. Pixabay